reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

Kochane moje :-)
potrzebuje waszej porady .... chodzi o to ze mam .... kota ... i on ostatnio dziwnie sie zachowuje .... a przedewszyskim odkad sa rzeczy Misia w pokoiku .... z tego co wiem do wizyty malucha w domu nalezy psa przygotowac .... ale jak jest z kotem ... dodam ze dzis ... zlosliwiec wlazl do lozec i obsikal kolderke :-( ( jest wykastrowany wiec nie smierdzialo ) ... mam go od malenstwa i jest juz z nami 3 lata ... teren juz dawno zaznaczyl ( dlatego jest wykastrowany) ... ale czy koty reaguja jak psy ... czy powinnam sie bac ze wrazie co zrobi krzywde malemu ... bo jednak pies do lozeczka nie wlezie a kot owszem .... poradzcie cos jesli macie jakies info na ten temat :-):-)
 
reklama
Kochane moje :-)
potrzebuje waszej porady .... chodzi o to ze mam .... kota ... i on ostatnio dziwnie sie zachowuje .... a przedewszyskim odkad sa rzeczy Misia w pokoiku .... z tego co wiem do wizyty malucha w domu nalezy psa przygotowac .... ale jak jest z kotem ... dodam ze dzis ... zlosliwiec wlazl do lozec i obsikal kolderke :-( ( jest wykastrowany wiec nie smierdzialo ) ... mam go od malenstwa i jest juz z nami 3 lata ... teren juz dawno zaznaczyl ( dlatego jest wykastrowany) ... ale czy koty reaguja jak psy ... czy powinnam sie bac ze wrazie co zrobi krzywde malemu ... bo jednak pies do lozeczka nie wlezie a kot owszem .... poradzcie cos jesli macie jakies info na ten temat :-):-)

ja mam kota i sie nie martwilam:) wiedzialam ze krzywdy nei zrobi:0 boi sie Alana:) zbliza sie do neigo tylko jak spi ale po ty by sie polozyc niedaleko niego:D i tak czasmi spia razem:) teraz tez:D no ale mowie ja wiedzialam ze moj kot nic mu nie zrobi ,mam go 14 lat wiedc znam :D z reszta jak ja bylam w ciazy to kot ode mnie nie odchodzil,spal caly czas ze mna,lezal(bo musialam w ciazy lezec)
 
Margolcia pewnie jest zazdrosny, paskudne zwierzaki :) Ja tez mam kota, ale jakos przyjal do wiadomosci dziecko, teraz jak sie nauczyla go glaskac to juz nawet nie ucieka. Nie wiem szczerze mowiac, moze z czasem minie...mi kiedys weterynarz mowil, ze jakis zapach moze kota draznic i sie tak zachowuje - moze jakies kosmetyki albo proszek?

Honey uff, nie wiem co bym mogla Ci napisac o naszej sytuacji w skrocie, zeby nie narazac Cie na czytanie calego eseju :) Ogolnie bylismy razem troche, ale on przepijal cala kase, nie wracal do domu, jak sie obrazil bo nie zachowalam sie jak chcial to sie wyprowadzal i olewal nas (jak mieszkal w PL jescze), nie chcial sie zajmowac dzieckiem - jak z nia zostawal to albo odsypial impre w lozku a ona plakala, albo siedzial na kompie a ona na kolanach...Zatrudnilam opiekunke, w sumie jakies 95% wydatkow zawsze pokrywalam sama, bo on nigdy nie mial bo przepijal, ciagle musialam mu szukac nowej pracy bo cos nie pasowalo. W styczniu sie wyniosl do UK i od tej pory ani grosza - raz sare odwiedzil (jak mu powiedzialam ze ma sprawe w sadzie), ale nie byla to najlepsza wizyta. Ciagle powtarza ze ja kocha, ale nic nie robi dla niej, nawet nie pamieta kiedy ma urodziny. W sumie tylko o sobie mysli, kupil auto, laptopa, byl na drogich wakacjach ale na dziecko nigdy nie ma, bo jak mowi "chcialam to sobie poradze, albo rodzice pomoga". Notorycznie klamie, ale praw sie nie zrzeknie bo to "jego". Raz sie nia po pijaku zajmowal (na to mam swiadka akurat, nie z rodziny). Problem, ze wlasnie o wiekszosci wiem tylko ja albo moja rodzina, wiec swiadkow nie ma zbyt wiele. WIem ze dalej pije i cpa bo mi opowiadal, ale jak to udowodnie? Nie wiem sama jak to przedstawic zeby sedzina uwierzyla.
 
Przedstaw to NORMALNIE po prostu mow od siebie. Bo jak zaczniesz cos tam motac, wiesz w sensie, ze mowic "przekonywujaco" to pewnie osiagniesz odwrotny skutek. Przede wszystkim zrob cos takiego- bo bedziesz mogla mu zadawac pytania, o rozne rzeczy dotyczace malej-kiedy ma urodziny, kiedy imieniny, ile ma zebow, czy ma jakies alegrie pokarmowe, czy jest cos czego nie moze jesc-pisze o tym, bo pisalas, ze jest uczulona na wiele rzeczy, chodzi o to, zeby pokazac, ze jego przebywanie z dzieckiem moze niesc przykre konsekwencje, choroba itd, bo on nic o niej nie wie. Jezeli opiekowal sie nia po pijaku to wiesz dobrze w tej sytuacji, bo to niesie zagrozenie a to juz podstawa do odebrania praw rodzicielskich. Jezeli mialabys mozliwosc udowodnienia, ze jego sytuacja materialna jest dobra, a nie chce lozyc na dziecko to postaraj sie o to. Twoje slowo tez duzo znaczy, Twojej rodziny rowniez, mimo wszystko. Wiadomo, ze lepsze by byly "obce" osoby na swiadkow. ale jest to postepowanie w sadzie rodzinnym, nie jest to sprawa karna wiec trudno jest o innych swiadkow niz rodzina. Troche kiepsko, ze mowi, ze ja kocha, bo sedzine moze zlapac za serce. Wtedy zapytaj dlaczego skoro ja kocha to nie widuje sie z nia-wtedy mozesz wyskoczyc z pytaniami o nia. Jak mi cos jeszcze przyjdzie do glowy to napisze :)
 
honey kochana, on mi podal kilka razy zly adres (jeszcze wciskal kit ze na pewno taki, ale taki nie istnieje), dlatego teraz mam zamiast niego kuratora. jego na pewno nie bedzie na rozprawach.
 
No tak rzeczywiscie, ja wlasnie sobie o tym przypomnialam, ze jego nie bedzie. No to nawet jak jego nie bedzie, to argumentem dla Ciebie jest to, ze podawal Ci zly adres, wynikiem tego jest to, ze nie ma go sprawach-to bedzie widziala na wlasne oczy hehe, w takim razie wydaje Ci sie, ze unika kontaktu z dzieckiem, poniewaz nie mozesz go nawet zlokalizowac. Poza tym jesli jego nie da sie odnalezc to to tez jest powodem do odebrania praw.
 
charlene ja też miałam sprawę z kuratorem, bo w ogóle nie chciał podać mi adresu i udało mi się i ustalenie ojcostwa i odebranie praw, rzekłabym nawet, że bez większych problemów, także powodzenia życzę :)
 
charlene ja też miałam sprawę z kuratorem, bo w ogóle nie chciał podać mi adresu i udało mi się i ustalenie ojcostwa i odebranie praw, rzekłabym nawet, że bez większych problemów, także powodzenia życzę :)
no w takich przyoadkach to mi wie wydaje ze odebranie praw calkowicie nie jest trudne ,skoro nie chce przyjsc do dasu i kurator musi byc:) wiec chyba to faceta od razu skresla.
 
no w takich przyoadkach to mi wie wydaje ze odebranie praw calkowicie nie jest trudne ,skoro nie chce przyjsc do dasu i kurator musi byc:) wiec chyba to faceta od razu skresla.
mnie się też tak wydaje, dlatego mam nadzieję, że charlene też się uda :) albo powiem inaczej, w takich przypadkach to powinno być łatwe, ale i tak wszystko zależy od sędziego.
 
reklama
Dokladnie, tak jak tutaj dziewczyny pisza to moim zdaniem to Ty masz sprawe wygrana. Wiec sie nic nie przejmuj. Wyrok zalezy tez od interpretacji, ale przepisow musi sie trzymac, a te sa na Twoja korzysc kochana charlene
 
Do góry