Serdecznie witam Kropkę. Dobrze, że masz przy sobie życzliwe bliskie osoby. Baaardzo pomaga. A chłopak? Absolutnie nie bronię, ale dałabym mu trochę prawa do lęku pod warunkiem, że niebawem odważy się rozmowę. I zobaczycie. Powodzenia.
I gratuluję fasolki! Jak Ci poukłada tak się poukłada, ale ona będzie się stawała coraz to większym powodem do radości
Co do nastroju to ja tak ogólnie w życiu staram się być optymistką. I szczerze mówiąc nie raz pomogło. Teraz każdego dnia mam powód do radochy (hura). Ale wciąż przychodzą mi myśli o ex. Nie mogę się jeszcze pogodzić z całą sytuacją. Nie mogę się pogodzić z tym, że poświęciłam tyle czasu i serca inwestując w nasz związek. I nie mieści mi się w głowie jak można z kimś żyć tyle lat i po prostu się nie kapnąć, że to nie jest przyjaciel, nie towarzysz doli i niedoli tylko jakiś palant. Samotne weekendowe wieczory bolą mnie coraz mniej, ale wciąż bolą. Nie ma się do kogo poprzytulać choćby przed durnym telewizorem, nie ma buziaka na dobranoc ani choćby przekomarzania się kto pozmywa. Smutne to.
Ale oczywista mam dziecię. Zawsze chciałam ja mieć. I już nie pozwolę sobie na zbyt głębokie zanurzanie się w utraconych marzeniach i złych humorach. Bo ona tak jak każde inne dziecko zasłużyła na uśmiechniętą mamusię
Buziaki Wam za to przesyłam.
I gratuluję fasolki! Jak Ci poukłada tak się poukłada, ale ona będzie się stawała coraz to większym powodem do radości
Co do nastroju to ja tak ogólnie w życiu staram się być optymistką. I szczerze mówiąc nie raz pomogło. Teraz każdego dnia mam powód do radochy (hura). Ale wciąż przychodzą mi myśli o ex. Nie mogę się jeszcze pogodzić z całą sytuacją. Nie mogę się pogodzić z tym, że poświęciłam tyle czasu i serca inwestując w nasz związek. I nie mieści mi się w głowie jak można z kimś żyć tyle lat i po prostu się nie kapnąć, że to nie jest przyjaciel, nie towarzysz doli i niedoli tylko jakiś palant. Samotne weekendowe wieczory bolą mnie coraz mniej, ale wciąż bolą. Nie ma się do kogo poprzytulać choćby przed durnym telewizorem, nie ma buziaka na dobranoc ani choćby przekomarzania się kto pozmywa. Smutne to.
Ale oczywista mam dziecię. Zawsze chciałam ja mieć. I już nie pozwolę sobie na zbyt głębokie zanurzanie się w utraconych marzeniach i złych humorach. Bo ona tak jak każde inne dziecko zasłużyła na uśmiechniętą mamusię
Buziaki Wam za to przesyłam.