reklama
Na wstępie
Wszystkiego dobrego dla Maksika
a co do Martusi Kochana, moje zdanie jest takie.. Może zaczne od tego, że ja po samotnej ciąży nie wróciła bym do niego.. nie ważne z czyjej winy ta samotność czy z mojej czy jego, jakiś powód musiał być i to napewno nie byle jaki.. a jeśli on się nie starał walczyć o Ciebie przez te 9 miesiecy, jest nie wiele wart, jak dla mnie zero... (Oczywiście nie gniewaj się, to tylko moje zdanie :*) a rozstania i powroty hmm... skąd ja to znam :-/ to bez sensu, bo zawsze jest tak samo, pięknie przez pare dni i piekło, kiedyś uważałam, że dla tych paru wspaniałych chwil warto przechodzić przez to wszystko.. z biegiem czasu, moje myślenie się zmieniło, bo zasługujemy na duuzo wiecej.. w Moim przypadku ostatnia szansa na ratowanie zwiazku miała miejsce co tydzień, pózniej zaledwie co dwa, trzy dni.. jak się kocha jest ciężko, ale kto nie marzy w końcu o stabilnym szczęśliwym życiu u boku kogoś kto nigdy nie doprowadzi Nas do płaczu..
Główka do góry, ucałuj Majeczkę :-) Nie wiem czy Ci mówiłam, ale śliczne imię
Wszystkiego dobrego dla Maksika
a co do Martusi Kochana, moje zdanie jest takie.. Może zaczne od tego, że ja po samotnej ciąży nie wróciła bym do niego.. nie ważne z czyjej winy ta samotność czy z mojej czy jego, jakiś powód musiał być i to napewno nie byle jaki.. a jeśli on się nie starał walczyć o Ciebie przez te 9 miesiecy, jest nie wiele wart, jak dla mnie zero... (Oczywiście nie gniewaj się, to tylko moje zdanie :*) a rozstania i powroty hmm... skąd ja to znam :-/ to bez sensu, bo zawsze jest tak samo, pięknie przez pare dni i piekło, kiedyś uważałam, że dla tych paru wspaniałych chwil warto przechodzić przez to wszystko.. z biegiem czasu, moje myślenie się zmieniło, bo zasługujemy na duuzo wiecej.. w Moim przypadku ostatnia szansa na ratowanie zwiazku miała miejsce co tydzień, pózniej zaledwie co dwa, trzy dni.. jak się kocha jest ciężko, ale kto nie marzy w końcu o stabilnym szczęśliwym życiu u boku kogoś kto nigdy nie doprowadzi Nas do płaczu..
Główka do góry, ucałuj Majeczkę :-) Nie wiem czy Ci mówiłam, ale śliczne imię
alicja!
Zaangażowana w BB
Witajcie Mamusie!
Wszystkiego najlepszego dla naszych dzisiejszych solenizantów :-*
Dzisiaj miałam nieporzespaną noc :-/ Mała zasnęła w sumie dopiero o 2 (wcześniej budziła się co chwila z płaczem i znowu zasypiała na kilkanaście minut) a wstała juz o 5:30. Nie wiem co jej jest. Niby nie płacze tak jakby coś ja bolało, nie ma gorączki, ząbków też nie widać. Już nie wiem co mam robić. Wczoraj byłyśmy na spacerku u siostry dawcy i drugiej babci dać zaproszenia na chrzściny. Znowu było całkiem miło i chyba juz troszke swobodniej a jak wróciłam do domu to czekała na mnie kolejna niespodzianka. Owiedził mnie przyjaciel i dwie koleżanki (jedna z nich rodziła 4 dni po mnie) i tak jakos wyszło, że wylądowaliśmy w kinie. W sumie to trzeba korzystać póki jeszcze jest umowa :-) Także miałam wczoraj całkiem udany dzień a dzisiaj siostra od rana dzwoni do mnie czy do Sztumu z nią nie pojade bo ma jakieś sprawy do załatwienia. Tylko szkoda mi znowu zostawić Wiki na kilka godzin :-( Przygotowania do chrzścin idą pełną parą. Poza ciastami i tortem w sumie mam już wszystko załatwione :-) Tylko jeszcze dla mnie jakieś nowe butki by się przydały, ale szkoda mi wydawać teraz kasę na siebie. Wolę cos Wiktorii kupić, chociaż ma porobione wszelkie zapasy.
Adka- jak sie trzymasz? Rozpakowujesz się ? :-) Trzymam kciuki.
martusia0904 - jesli chodzi o badania to ja w ciąży miałam podobny problem. Okazało się, że dawca też ma wadę serca, ale ja do tej pory nie znam szczegółow. Nikt mi nie powiedział co mu jest poza jego siostra, która sama niweiele wie. Także pod sam koniec ciąży biegałam co dwa dni do lekarza na badania, żeby wyjaśnić co się dzieje, bo Mała tez miała jakieś problemy. A on miał to wszystko gdzieś...
Wszystkiego najlepszego dla naszych dzisiejszych solenizantów :-*
Dzisiaj miałam nieporzespaną noc :-/ Mała zasnęła w sumie dopiero o 2 (wcześniej budziła się co chwila z płaczem i znowu zasypiała na kilkanaście minut) a wstała juz o 5:30. Nie wiem co jej jest. Niby nie płacze tak jakby coś ja bolało, nie ma gorączki, ząbków też nie widać. Już nie wiem co mam robić. Wczoraj byłyśmy na spacerku u siostry dawcy i drugiej babci dać zaproszenia na chrzściny. Znowu było całkiem miło i chyba juz troszke swobodniej a jak wróciłam do domu to czekała na mnie kolejna niespodzianka. Owiedził mnie przyjaciel i dwie koleżanki (jedna z nich rodziła 4 dni po mnie) i tak jakos wyszło, że wylądowaliśmy w kinie. W sumie to trzeba korzystać póki jeszcze jest umowa :-) Także miałam wczoraj całkiem udany dzień a dzisiaj siostra od rana dzwoni do mnie czy do Sztumu z nią nie pojade bo ma jakieś sprawy do załatwienia. Tylko szkoda mi znowu zostawić Wiki na kilka godzin :-( Przygotowania do chrzścin idą pełną parą. Poza ciastami i tortem w sumie mam już wszystko załatwione :-) Tylko jeszcze dla mnie jakieś nowe butki by się przydały, ale szkoda mi wydawać teraz kasę na siebie. Wolę cos Wiktorii kupić, chociaż ma porobione wszelkie zapasy.
Adka- jak sie trzymasz? Rozpakowujesz się ? :-) Trzymam kciuki.
martusia0904 - jesli chodzi o badania to ja w ciąży miałam podobny problem. Okazało się, że dawca też ma wadę serca, ale ja do tej pory nie znam szczegółow. Nikt mi nie powiedział co mu jest poza jego siostra, która sama niweiele wie. Także pod sam koniec ciąży biegałam co dwa dni do lekarza na badania, żeby wyjaśnić co się dzieje, bo Mała tez miała jakieś problemy. A on miał to wszystko gdzieś...
martusia0904
Zaangażowana w BB
dzieki za wsparcie ja wiem ze powroty i rozstania do niczego nie doprowadza na dzisiejszy dzien juz mam tego wszytkiego dosc
KRROPELKA
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Sierpień 2008
- Postów
- 2 684
martusia a czego konkretnie sie boisz?? co on moze zrobic jak go wyrzucisz z domu??
a ogolnie to zgadzam sie z dziewczynami. jesli facet nie potrafil stanac na wysokoscie zadania jak bylysmy w ciazy to juz nigdy nie mozna na niego liczyc.mozna wywalczyc kilka spokojnych dni, ale nie o to chyba chodzi w zyciu.
kasiaa teraz mi sie jeszcze przypomnialo jak niedlugo przed porodem prawie codziennie ogladalam ciuszki dla Filipka. tworzylam kompozycje jak go bede ubierac :-). i kazdego dnia spogladalam na lozeczko wyobrazajac sobie jak moj maluszek bedzie w nim lezal. i tez dumalam o tym czy bedzie mial wlosy, jakie bedzie mial uszka, nosek.
a co do wlosow to dzis smiac mi sie z tego chce, ale na porodowce jak juz parlam to polozna mowi: no. juz niedlugo. juz widac glowke. jeszcze kilka parc i urodzisz.
a co ja na to? a ja na to sie pytam: czy on ma wlosy?? . do dzis nie wiem skad mi sie akurat to pytanie wzielo w tym momencie. jakby to wlasnie w tej chwili bylo najistotniejsze.
zreszta czemu podczas poroidu uzywalam na przemiennie shit i fuck to tez nie wiem ;-). kobieta jest widac nieprzewidywalna w takiej chwili :-)
adka Ty to juz chyba wkoncu poszlas rodzic, co? bo z ta biegunka to jak u mnie sie pojawila rano to o 12.52 Fifek byl na swiecie
a ja wczoraj opitolilam Fifkowi grzywke i oto efekty :-)
a ogolnie to zgadzam sie z dziewczynami. jesli facet nie potrafil stanac na wysokoscie zadania jak bylysmy w ciazy to juz nigdy nie mozna na niego liczyc.mozna wywalczyc kilka spokojnych dni, ale nie o to chyba chodzi w zyciu.
kasiaa teraz mi sie jeszcze przypomnialo jak niedlugo przed porodem prawie codziennie ogladalam ciuszki dla Filipka. tworzylam kompozycje jak go bede ubierac :-). i kazdego dnia spogladalam na lozeczko wyobrazajac sobie jak moj maluszek bedzie w nim lezal. i tez dumalam o tym czy bedzie mial wlosy, jakie bedzie mial uszka, nosek.
a co do wlosow to dzis smiac mi sie z tego chce, ale na porodowce jak juz parlam to polozna mowi: no. juz niedlugo. juz widac glowke. jeszcze kilka parc i urodzisz.
a co ja na to? a ja na to sie pytam: czy on ma wlosy?? . do dzis nie wiem skad mi sie akurat to pytanie wzielo w tym momencie. jakby to wlasnie w tej chwili bylo najistotniejsze.
zreszta czemu podczas poroidu uzywalam na przemiennie shit i fuck to tez nie wiem ;-). kobieta jest widac nieprzewidywalna w takiej chwili :-)
adka Ty to juz chyba wkoncu poszlas rodzic, co? bo z ta biegunka to jak u mnie sie pojawila rano to o 12.52 Fifek byl na swiecie
a ja wczoraj opitolilam Fifkowi grzywke i oto efekty :-)
Załączniki
martusia0904
Zaangażowana w BB
czego sie boje ja jestem na socjalu a on mieszka ze mna nie oficjalnie a nie chce tracic socjalu bo chce zaczac szkole jezykowa a wsumie moglby mi namieszac troche
katerinka111
Fanka BB :)
to co adka na porodówce?
krropelka ja na tego twojego syna nie moge sie napatrzec,jakie on ma oczy boskie i to spojrzenie cudny
agazoja buziaki i uściski dla synusia)) sto lat )))
alicja no dzieci tak nie raz maja,ze musza poplakac ,tak samo jak dorośli
a ty sie ciesz ze masz kontakt z ludzmi,bo to bardzo wazne nie zamykac sie w czterech scianach.
ja jestem juz dlugi czas sama z dziecmi w domu i nie wychodze sama nigdzie,spacery,zakupy,oplaty.nie raz wieczorem mam dosc wszystkiego i nie wiem co mam ze soba zrobic,a maly nie chce z nikim zostac.ale co zrobic,na szczescie nie dlugo wiosna i wtedy bedzie wszystko bardziej kolorowe
krropelka ja na tego twojego syna nie moge sie napatrzec,jakie on ma oczy boskie i to spojrzenie cudny
agazoja buziaki i uściski dla synusia)) sto lat )))
alicja no dzieci tak nie raz maja,ze musza poplakac ,tak samo jak dorośli
a ty sie ciesz ze masz kontakt z ludzmi,bo to bardzo wazne nie zamykac sie w czterech scianach.
ja jestem juz dlugi czas sama z dziecmi w domu i nie wychodze sama nigdzie,spacery,zakupy,oplaty.nie raz wieczorem mam dosc wszystkiego i nie wiem co mam ze soba zrobic,a maly nie chce z nikim zostac.ale co zrobic,na szczescie nie dlugo wiosna i wtedy bedzie wszystko bardziej kolorowe
Ravenalka O nie, wyprzedziłaś mnie z życzeniami dla Paulinki Asuzany
Asuzana Wszystkiego najlepszego dla Paulinki Jak ona się miewa, co u Was?
Agazoja I jak roczek się udał?
Młoda Byłam z Kubulkiem na wizycie kontrolnej i już od progu pytanie lekarki:'siedzi już?' Uśmiechnęłam się, bo mi się przypomniało co pisałaś ;-)Mówię, że sam jeszcze nie, a ona zdziwiona. Nie była chamska, ale zasygnalizowała, że powinien więcej umieć :] Ja tak nie uważam. Tydzień temu zaczął siadać przytrzymując się szczebelków łóżeczka, teraz po tygodniu zaczyna się ich już puszczać, więc myślę, że niedługo usiądzie sam, zresztą jest różnica między tym, czy dziecko siedzi, czy umie samo siadać. A czytasz może 'Dziecko'? Bo ja już 2 artykuły czytałam o siadaniu i napisali, że powód do niepokoju może być jak dziecko w wieku 9-10 miesięcy jeszcze nie siedzi. Mogę Ci podesłać te artykuły. Co do wózków, to ja mam mikado i jak zobaczyłam cenę tego, co podałaś w linku, to żałuję, że tyle wydałam na ten wózek, bo teraz jest już o kilka stów tańszy niż jak ja go kupowałam :] A jeszcze odnośnie rozwoju dzieci, to możesz poczytać tutaj na forum temat lipiec 2009 i tam widać, jak różnie się dzieci rozwijają, każde w swoim tempie, każde umie co innego w różnym czasie, to przecież normalne, dziwne te lekarki.
Kropelka Bardzo ładne zdjęcia Filipka, fajnie mu z tą grzyweczką podciętą Mój Kubulek dopiero zaczyna mieć włoski, ale jak urosną dłuższe, to będę mu robiła takiego irokeza, jak Ty kiedyś robiłaś Fifkowi ;-)
Asuzana Wszystkiego najlepszego dla Paulinki Jak ona się miewa, co u Was?
Agazoja I jak roczek się udał?
Młoda Byłam z Kubulkiem na wizycie kontrolnej i już od progu pytanie lekarki:'siedzi już?' Uśmiechnęłam się, bo mi się przypomniało co pisałaś ;-)Mówię, że sam jeszcze nie, a ona zdziwiona. Nie była chamska, ale zasygnalizowała, że powinien więcej umieć :] Ja tak nie uważam. Tydzień temu zaczął siadać przytrzymując się szczebelków łóżeczka, teraz po tygodniu zaczyna się ich już puszczać, więc myślę, że niedługo usiądzie sam, zresztą jest różnica między tym, czy dziecko siedzi, czy umie samo siadać. A czytasz może 'Dziecko'? Bo ja już 2 artykuły czytałam o siadaniu i napisali, że powód do niepokoju może być jak dziecko w wieku 9-10 miesięcy jeszcze nie siedzi. Mogę Ci podesłać te artykuły. Co do wózków, to ja mam mikado i jak zobaczyłam cenę tego, co podałaś w linku, to żałuję, że tyle wydałam na ten wózek, bo teraz jest już o kilka stów tańszy niż jak ja go kupowałam :] A jeszcze odnośnie rozwoju dzieci, to możesz poczytać tutaj na forum temat lipiec 2009 i tam widać, jak różnie się dzieci rozwijają, każde w swoim tempie, każde umie co innego w różnym czasie, to przecież normalne, dziwne te lekarki.
Kropelka Bardzo ładne zdjęcia Filipka, fajnie mu z tą grzyweczką podciętą Mój Kubulek dopiero zaczyna mieć włoski, ale jak urosną dłuższe, to będę mu robiła takiego irokeza, jak Ty kiedyś robiłaś Fifkowi ;-)
Ostatnia edycja:
reklama
marla83
Aktywna w BB
agazoja wszystkiego najlepszego dla Maksia:-)
Dziewczyny pisze teraz bo spać nie mogę a jeść mi się chce jak cholera.
Zjadłam kawałek ogórka bo te diabetolog powiedział, że w razie ataku głodu moge spokojnie chrupać. Patrzę tak teraz przez okno na ciemne i spokojne miasto i dochodzę do wniosku, że ja to już chyba nie ja. Przepoczwarzam się czy co? Byliśmy dzisiaj u mojej mamy, sam zaproponował ale tylko chyba dlatego, że mój brat pojechał w delegację służbową i mama była sama. Ani dzisiaj ani wtedy nie wspomniałam nic o tych moich psychicznych udrękach bo mama teraz ma sporo na głowie przed tym slubem brata itd.
Najlepsze rozegrało sie u tesciowej. Pamiętacie pisałam Wam o tym, że wtopiliśmy kasę w interes, który nie wypalił i niestety teraz są konsekwencje. Ale dzisiaj to się wku****** już na maksa. Mamunia żałowała synusia jaki on biedny, jaki był odważny, że tak to wziął wszystko na siebie, jak on sobie da radę, że nigdy teraz tego nie odrobi. Ku*** wszystko w liczbie pojedynczej (co chyba jest tradycją bo prawie zawsze tak mówi przy mnie) on, on, on. I patrzyła tak na mnie jak bym to ja była sprawcą całego zła świata, złą żoną. A ten siedział i tak patrzył. A ja jak ta pinda nic (co do mnie było kiedyś niepodobne). A ona dalej swoje, że nie przez to nie śpi po nocach, że się martwi itd. EEEE tam moja matka to sie martwi ani ja. Tylko wtedy on był tak samo zaradny jak teraz i trzeba było podjąć jakąkolwiek decyzję. Mama pomaga nam co miesiąc, ale mój błąd jest taki, że nie rozpowiadam o tym na około. Ale przejdę do sedna. I tak to trwało chyba z pół godziny. Mi para uszami szła ale wytrzymałam. Ostatni raz. Niech się teraz dzieje co chce. Moja noga tam nie postanie. On tez do mojej rodziny niech nie jeździ. W cholerę pójdę do mamy po porodzie i pieprzę te chorą sytuację. W drodze powrotnej mówię "jak długo twoja matka ma zamiar mówąc o naszych sprawach zwracać sie do ciebie w l.poj?", a ten, że ona tak się przyzwyczaiła, że ma swoje lata itd. Staram się zachowac spokój tylko ze względu na dziecko, bo jeszcze gotowi powiedzieć, że może to ja wariuję i że wariatka to dziecka wychowywać nie może.
Ku*** człowiek się stara. Pomagam mu w pisaniu ofert, ogłoszeń, reklamie, papierach, nie mówię złego słowa na tę cała sytuację tylko czekam, gotuj, piorę, nie robię mu wyrzutów i guzik z tego mam. Aha a w zeszłą niedzielę zadzwoniła o 12, że może na obiad byśmy przyjechali no bo ja mam tę dietę to nie opłaci mi się gotować. No tak, bo może go głodzę i znęcam się tutaj nad nim. Oczywiście nie pojechaliśmy. Powiedział, że ja też gotuję. A wogóle to na obiad niedzielny to sobie szykuję produkty w sobotę więc zapraszanie mnie o 12 to mnie ani ziębi ani grzeje.
Dziewczyny przepraszam Was kochane za te moje długie wpisy ale tylko tutaj mogę powiedzieć co czuję. Bo w domu to on myśli i mówi, że nie mam racji, że to wcale nie tak. Zrobiłam się takim dzikusem, że wczoraj dzwoniła do mnie moja przyjaciółka z lat panieńskich i nie uwierzycie, nie odebrałam telefonu Strach to jedyne co czuję ale nie mogę go kazać. Tylko ile ja to jeszcze zniosę?
Dziewczyny pisze teraz bo spać nie mogę a jeść mi się chce jak cholera.
Zjadłam kawałek ogórka bo te diabetolog powiedział, że w razie ataku głodu moge spokojnie chrupać. Patrzę tak teraz przez okno na ciemne i spokojne miasto i dochodzę do wniosku, że ja to już chyba nie ja. Przepoczwarzam się czy co? Byliśmy dzisiaj u mojej mamy, sam zaproponował ale tylko chyba dlatego, że mój brat pojechał w delegację służbową i mama była sama. Ani dzisiaj ani wtedy nie wspomniałam nic o tych moich psychicznych udrękach bo mama teraz ma sporo na głowie przed tym slubem brata itd.
Najlepsze rozegrało sie u tesciowej. Pamiętacie pisałam Wam o tym, że wtopiliśmy kasę w interes, który nie wypalił i niestety teraz są konsekwencje. Ale dzisiaj to się wku****** już na maksa. Mamunia żałowała synusia jaki on biedny, jaki był odważny, że tak to wziął wszystko na siebie, jak on sobie da radę, że nigdy teraz tego nie odrobi. Ku*** wszystko w liczbie pojedynczej (co chyba jest tradycją bo prawie zawsze tak mówi przy mnie) on, on, on. I patrzyła tak na mnie jak bym to ja była sprawcą całego zła świata, złą żoną. A ten siedział i tak patrzył. A ja jak ta pinda nic (co do mnie było kiedyś niepodobne). A ona dalej swoje, że nie przez to nie śpi po nocach, że się martwi itd. EEEE tam moja matka to sie martwi ani ja. Tylko wtedy on był tak samo zaradny jak teraz i trzeba było podjąć jakąkolwiek decyzję. Mama pomaga nam co miesiąc, ale mój błąd jest taki, że nie rozpowiadam o tym na około. Ale przejdę do sedna. I tak to trwało chyba z pół godziny. Mi para uszami szła ale wytrzymałam. Ostatni raz. Niech się teraz dzieje co chce. Moja noga tam nie postanie. On tez do mojej rodziny niech nie jeździ. W cholerę pójdę do mamy po porodzie i pieprzę te chorą sytuację. W drodze powrotnej mówię "jak długo twoja matka ma zamiar mówąc o naszych sprawach zwracać sie do ciebie w l.poj?", a ten, że ona tak się przyzwyczaiła, że ma swoje lata itd. Staram się zachowac spokój tylko ze względu na dziecko, bo jeszcze gotowi powiedzieć, że może to ja wariuję i że wariatka to dziecka wychowywać nie może.
Ku*** człowiek się stara. Pomagam mu w pisaniu ofert, ogłoszeń, reklamie, papierach, nie mówię złego słowa na tę cała sytuację tylko czekam, gotuj, piorę, nie robię mu wyrzutów i guzik z tego mam. Aha a w zeszłą niedzielę zadzwoniła o 12, że może na obiad byśmy przyjechali no bo ja mam tę dietę to nie opłaci mi się gotować. No tak, bo może go głodzę i znęcam się tutaj nad nim. Oczywiście nie pojechaliśmy. Powiedział, że ja też gotuję. A wogóle to na obiad niedzielny to sobie szykuję produkty w sobotę więc zapraszanie mnie o 12 to mnie ani ziębi ani grzeje.
Dziewczyny przepraszam Was kochane za te moje długie wpisy ale tylko tutaj mogę powiedzieć co czuję. Bo w domu to on myśli i mówi, że nie mam racji, że to wcale nie tak. Zrobiłam się takim dzikusem, że wczoraj dzwoniła do mnie moja przyjaciółka z lat panieńskich i nie uwierzycie, nie odebrałam telefonu Strach to jedyne co czuję ale nie mogę go kazać. Tylko ile ja to jeszcze zniosę?
Podziel się: