Pytanie Aguli są naprawdę dziwne. Po pierwsze szczepi się teraz dzieci, niemowlęta, narażając ich na powikłania nim jeszcze układ immunologiczny się rozwinie, na choroby całkowicie wyleczalne, a nie śmiertelne, a po drugie, na choroby które zresztą nie występują i jest znikome, powtarzam, znikome prawdopodobieństwo by niemowlę przed ukończeniem pierwszego roku życia miało z nimi styczność. To są choroby XIX wieku. A ludzkość aktualnie nie ma z nimi styczności dzięki bieżącej wodzie, dzięki świadomości higieny, myciu rąk itd. itd, itd.
Szczepienia na choroby śmiertelne typu pneumokoki, określam w skrócie jest jednym wielkim narzędziem propagandowym, które z profilaktyką zdrowotną nie ma nic wspólnego.
Bakterie pneumo i meningo każdy z nas ma w sobie, każdy, w nosie, w gardle, w jamie ustnej, w przewodzie pokarmowym mamy e-coli, i jakoś żyjemy, nie umieramy, dlaczego? Bo nasz organizm funkcjonuje w równowadze, która zależy od naszej odporności. Profilaktyką jest budowanie odporności poprzez zdrowy tryb życia, czyli dobre jedzenie, równowaga między pracą i snem. Jeżeli nasza odporność spadnie, to żadna szczepionka nas nie uratuje, bakterie zaczynają wytwarzać toksyny i to one są niebezpieczne, a nie same bakterie. To, że nie umieramy na co dzień przez pneumo to dlatego, że w naszym organizmie nie ma aktualnie sprzyjających warunków do rozwijania się tych bakterii.
Bakterii pneumo jest około 90 rodzajów, a szczepionka najwyżej na 12, więc jaką mamy mieć pewność, że uchroni nas przed sepsą? To już większą pewność mamy w płaceniu podatku od złudzeń czyli graniu w totolotka, że trafimy szóstkę.
Właściwe podejście do zdrowia to BUDOWANIE a nie ZABIJANIE. Leki chemiczne, do których się tu odwołujesz w ogóle nie leczą. Jakby leczyły nie byłoby tylu chorób. One zaleczają upośledzając układ odpornościowy, tworzą stany terminalne i ludzie chorują na okrągło. Nie jesteśmy z plastiku, nie jesteśmy wytworem fabryk chemicznych, zatem takie plastikowe i chemiczne medykamenty z tego tylko tytułu nie mogą nam pomóc. Pomóc nam może wyłącznie rozumne podejście do choroby. Zrozumienie przyczyny i leczenie przyczyny a nie skutku. Zawsze powtarzam, że podejście do szczepień i leków chemicznych i wmawianie, że to dla zdrowia jest tym samym co przekonywanie głodnego, że jemu nie jedzenie jest potrzebne a preparaty na hamowanie głodu.
Ja siebie i swoją rodzinę leczę homeopatycznie. Ale leczę nie jest właściwym określeniem. Bardziej wyleczyłam. Bo cokolwiek nam dolega, po kilku tak zwanych dniach kulek cukrowych, mija bezpowrotnie i mogę śmiało powiedzieć, że się wyleczyłam, bez skutków ubocznych, bez uszkodzenia narządów wewnętrznych, z gwarancją, że choroba nigdy nie powróci, bo mój organizm dzięki homeopatii nauczył się bronić przed patogenem, a leczenie chemikaliami ten mechanizm upośledza.
I się znów rozpisałam.