epidemia powraca z głupoty rodziców którzy nieszzczepią. Poczytaj sobie co sie działo we francji jak byla moda na nieszczepienie,Dzieci zaczeły umierac bo glopota rodziców przewazyła. poczytajcie sobie .krztusiec to jest zywy wirus ale nie w takiej iloscie zeby dziecko zacorowało ,bo po co bylooby szczepic jak dziecku po szczepieniu i tak bedzie chore.Pomysl troche. A pozatym dziecka sie przeziebionego nie daje na szczepienie wiec po krztusciu nic mu nie bedzie. antek nawet goraczki nie miał ani dzieci moich znajomych.Jak dzieckoprzebywa duzo w szpitalach to sie takie dzieci szczepi. To czemu mi zabronili przychodzic na zabieg bez szczepionki wzwb ?czego przed cesarka zawsze sie o to pytaja? Ja temat znam ale trzeba go zrównowazyć z rozumem a nie brac wszystko co piszą
Ale jaka epidemia? krzyczą teraz, że w szpitalach sa rotawirusy. Nagle jedno dziecko złapało żołądkówkę i robią aferę! zaczęli by wietrzyć i sprzątać, to nie było by "epidemii".
No ale muszą zrobić aferę, bo rodzice zmądrzeli i nie szczepią, sprzedaż chemii spada, więc trzeba nakręcać paranoję.
A co mogą mówić lekarze? jak ludzie przestaną szczepić, skończy się autyzm, alergie i inne przeziębienia, wtedy lekarze nie będą mieli kogo leczyć. W ich interesie jest, żeby ludzie chorowali. Dlatego regularnie nas podtruwają już od urodzenia, gwarantują sobie robotę do końca naszych dni.
Polska jest ostatnim krajem, gdzie szczepi się dzieci na co się da od pierwszej doby życia. Na całym cywilizowanym świecie, szczepienia zaczyna się po obserwacji prawidłowego rozwoju, po kilku miesiącach życia, kiedy dziecko samo się uodporni. A co taki lekarz jest w stanie zaobserwować w ciągu godziny paląc fajkę w kanciapie?
Pysia, zastanów się, czy ciotka by powiedziała, nawet gdyby takie powikłania były?? Nie, bo to nie leży w ich interesie! Ich zasranym obowiązkiem jest zgłaszać takie przypadki do sanepidu, ale tego nie robią, bo po co, wszyscy zainteresowani na tym stracą. Gdyby tak zaczęli zgłaszać, jak każe im prawo, nagle by się okazało, że jest więcej przypadków z powikłaniami niz bez.
Ja zacznę szczepić po roku. Nie będę się zastanawiała czy moje dziecko znajdzie się w tym mini procencie z powikłaniami. Samo chorowanie na choroby, na które się szczepi, nie jest tak groźne, jak powikłania, które w efekcie rujnują życie i dziecku i jego najbliższym.
Mamcia, żaden zabieg medyczny nie jest w naszym kraju obowiązkowy i ta sama zasada dotyczy szczepień. Używane w prawie określenie „obowiązkowy” nie oznacza przymusu i jest równoznaczne z refundowaniem przez państwo danego preparatu. Decyzja o korzystaniu ze szczepień, terminie, wyborze preparatów musi być podjęta przez rodziców/prawnych opiekunów dziecka po zapoznaniu się z pełnymi informacjami o ryzyku i korzyściach. Nie można odbierać decyzji o szczepieniach rodzicom ponieważ to tylko na nich spada ciężar możliwych powikłań poszczepiennych, na nich też spada ciężar za możliwe powikłania pochorobowe. Nie można również zmuszać do szczepień na podstawie argumentu o solidarności społecznej w ramach „zbiorowej odporności”, ponieważ niemoralne jest zmuszanie do poświęcenia zdrowia własnego dziecka za potencjalną ochronę innego dziecka. W praktyce solidarność społeczna działa tylko w jedną stronę i kończy się jak tylko wystąpią powikłania poszczepienne. Tak jak pracownicy służby zdrowia skorzystali ze swojego prawa do odmowy refundowanych szczepień przeciwko grypie, tak każdy inny obywatel ma prawo decydować czy i w jaki sposób będzie korzystał z refundowanych szczepień.