reklama
klementyna33
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Marzec 2011
- Postów
- 789
cześć Dziewczyny
urodziłam :-) nie zaszczepiłam Maluszka szczegóły wieczorem - teraz idziemy na pierwszy spacer, trzeba wykorzystać pogodę bo jest cieplutko i słonecznie :-)
urodziłam :-) nie zaszczepiłam Maluszka szczegóły wieczorem - teraz idziemy na pierwszy spacer, trzeba wykorzystać pogodę bo jest cieplutko i słonecznie :-)
kerna
http://www.lauraziobro.pl
Klementyna cudownieeeeeeeeeeeeeeeee. moje gratulacje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jestem ciekawa szczegółów i czekam an wieczór ))) Całusy dla malenstwa!!!!
klementyna33
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Marzec 2011
- Postów
- 789
dzięki :-)
Maleństwo śpi /byłam dzisiaj na spacerze pierwszym - postanowiłam nie czekać nie wiadomo ile i na co i korzystać z pogody mimo iż synuś ma dopiero 3 pełne dni to był już na pierwszym spacerze / po przyjściu najadł się z cycusia i do tej pory śpi...od 17-tej
W szpitalu nie musiałam nawet dawać oświadczenia o nieszczepieniu - przed wykonaniem szczepienia pytają o zgodę i każą podpisać zgodę na szczepienie byłam w szoku normalnie. Ja powiedziałam już przed porodem położnej że nie chcę szczepić i ona już na porodówce jak Maluszek się urodził powiedziała pielęgniarkom od noworodków, że nie zgadzam się na szczepienia więc wiedziały już wcześniej ze zgody nie podpiszę. Musiałam tylko podpisać oświadczenie dla szpitala że nie zgadzam się szczepić i to wszystko. Nikt nie robił problemów - lekarze pediatrzy wcale bardziej pielęgniarki próbowały dodać komentarz ale po moich odpowiedziach już przestawały a potem były bardzo miłe - widać wiedziały, że nie dam sobie wejść na głowę. Teksty typu: jak Pani nie zaszczepi na gruźlicę w szpitalu to już nigdy Pani nie zaszczepi bo to są tylko szczepionki szpitalne itp. Takie gadanie głupot. A jak powiedziały że szczepią Euvaxem to stwierdziłam ze tym bardziej nie bo już gorszej szczepionki podać dziecku nie można...nie wdawałam się w dyskusję na temat szkodliwości bo same wiecie, ze można mówić jak do ściany beton to beton.
Nie wydano mi karty szczepień ale podałam adres mojej przychodni i odbiorę sobie sama pod pretekstem wjazdu za granicę - muszą mi wtedy wydać kartę.
Niestety byłam świadkiem jak dziecko urodzone z porażeniem barku - do rehabilitacji i krwiakiem okołoporodowym, któremu aplikowano 3 x dziennie antybiotyki, całe obolałe bo nawet dotknąć się nie dawało tak strasznie krzyczało - ważyl 4500 i mierzył 62 cm urodzony SN, zostało zaszczepione kilka godzin po urodzeniu. Lekarze widząc w jakim jest stanie i rozmawiając z matką ze konieczna będzie pomoc neurologa bo nie wiadomo co z rączką czy będzie w pełni sprawna, zupełnie nie przejmują się tym, że dodatkowe wirusy akurat najmniej dziecku teraz są potrzebne. Aż mi się serce kroiło jak słyszałam jak rozmawiali z matką tego dziecka a za chwilę przyszła pielęgniarka i zabrała dziecko do szczepienia. Masakra jak ludzie nie zdają sobie sprawy co może się wydarzyć w takim przypadku.
Maleństwo śpi /byłam dzisiaj na spacerze pierwszym - postanowiłam nie czekać nie wiadomo ile i na co i korzystać z pogody mimo iż synuś ma dopiero 3 pełne dni to był już na pierwszym spacerze / po przyjściu najadł się z cycusia i do tej pory śpi...od 17-tej
W szpitalu nie musiałam nawet dawać oświadczenia o nieszczepieniu - przed wykonaniem szczepienia pytają o zgodę i każą podpisać zgodę na szczepienie byłam w szoku normalnie. Ja powiedziałam już przed porodem położnej że nie chcę szczepić i ona już na porodówce jak Maluszek się urodził powiedziała pielęgniarkom od noworodków, że nie zgadzam się na szczepienia więc wiedziały już wcześniej ze zgody nie podpiszę. Musiałam tylko podpisać oświadczenie dla szpitala że nie zgadzam się szczepić i to wszystko. Nikt nie robił problemów - lekarze pediatrzy wcale bardziej pielęgniarki próbowały dodać komentarz ale po moich odpowiedziach już przestawały a potem były bardzo miłe - widać wiedziały, że nie dam sobie wejść na głowę. Teksty typu: jak Pani nie zaszczepi na gruźlicę w szpitalu to już nigdy Pani nie zaszczepi bo to są tylko szczepionki szpitalne itp. Takie gadanie głupot. A jak powiedziały że szczepią Euvaxem to stwierdziłam ze tym bardziej nie bo już gorszej szczepionki podać dziecku nie można...nie wdawałam się w dyskusję na temat szkodliwości bo same wiecie, ze można mówić jak do ściany beton to beton.
Nie wydano mi karty szczepień ale podałam adres mojej przychodni i odbiorę sobie sama pod pretekstem wjazdu za granicę - muszą mi wtedy wydać kartę.
Niestety byłam świadkiem jak dziecko urodzone z porażeniem barku - do rehabilitacji i krwiakiem okołoporodowym, któremu aplikowano 3 x dziennie antybiotyki, całe obolałe bo nawet dotknąć się nie dawało tak strasznie krzyczało - ważyl 4500 i mierzył 62 cm urodzony SN, zostało zaszczepione kilka godzin po urodzeniu. Lekarze widząc w jakim jest stanie i rozmawiając z matką ze konieczna będzie pomoc neurologa bo nie wiadomo co z rączką czy będzie w pełni sprawna, zupełnie nie przejmują się tym, że dodatkowe wirusy akurat najmniej dziecku teraz są potrzebne. Aż mi się serce kroiło jak słyszałam jak rozmawiali z matką tego dziecka a za chwilę przyszła pielęgniarka i zabrała dziecko do szczepienia. Masakra jak ludzie nie zdają sobie sprawy co może się wydarzyć w takim przypadku.
Klementyna-wielkie gratulacje dla Ciebie- wszystkiego najnajnaj dla Was)))!
Dzięki za kciuki:***- nie napisałam od razu,bo jakos tak wyszło,że zaraz po wizycie w przychodni postanowilismy pojechac do rodzinki,no,ale to nieistotne.W gabinecie powiedziałm po prostu,że na razie nie decyduje sie na szczepienie na MMR,bo zwyczajnie sie boję.Lekarz bardzo grzecznie i spokojnie zapytał,czy mam jakieś przesłanki.Powiedziałam o tym krzyku po pierwszym szczepieniu i alergii,która jakos dziwnym trafem sie ujawniła.Hm- nie przekonało go to- stwierdził,że taki krzyk sam w sobie nie jest 'klinicznym objawem NOPu"(czyli jednak cos tam na ten temat jest zorientowany,bo u kolezanki w przychodni lekarka nawet nie wiedziała,co to znaczy...:/),a alergia też niekoniecznie.Nie chciałm wdawać się w dyskusję,bo,wiadomo,jak patrzy sie na rodziców,którzy zbyt dużo wiedzą na ten temat.Spokojnie tylko powiedziałam,że i tak nie będziemy szczepić na te choroby,bo uważam,że ryzyko jest mimo wszystko zbyt duże ,a odra ,swinka i różyczka to nie są nie wiadomo jakie zarazy i wole,by dziecko przeszło te choroby i nabyło naturalna odporność,niż podac tak ryzykowną szczepionkę.Lekarz na to,że,cóż,trudno,zmusic nas nie może,to my,rodzice decydujemy o tym,co dobre dla naszego dziecka.Pielęgniarka trochę się zacietrzewiła,aż lekarz musiał ją mitygowac)).Ogólnie nie było najgorzej.Nasz doktorek,mimo,iż jest zwolennikiem "nowoczesnej medycyny" i uważa szczepionki za dobrodziejstwo dla ludzkości(cały wykład od Kocha i Pasteura nam zaserwował),nie naciskał- a to najważniejsze.
Cieszę się,że tak spokojnie i rozsądnie podszedł do sprawy,bo jest dobrym pediatrą i bardzo go lubię- źle by było,gdybysmy się pokłócili.
Oczywiście mój M. był ze mną i wspierał mnie - może i to coś zaważyło- jak lekarz zobaczył,że oboje jesteśmy zdecydowani i na spokojnie o tym rozmawiamy.
A,jeszcze jedno))- jak zaczęłam o tym,że nie bedziemy szczepić,to pielęgniarka się uniosła-"Ciekawe,gdzie się Pani dowiedział,pewnie na jakimś forum rodziców!!!"))- przyznaję się- skłamałam- powiedziałm,że nie,że znajome dziecko miało powikłania...Przeciez ludzie ze słuzby zdrowia jak słysza o forach,to białej gorączki dostają.A gdzie dowiemy się więcej,niż na Forum,bezpośrednio od doświadczonych rodziców,którzy nie mają żadnego interesu,by ściemniać.
Dzięki za kciuki:***- nie napisałam od razu,bo jakos tak wyszło,że zaraz po wizycie w przychodni postanowilismy pojechac do rodzinki,no,ale to nieistotne.W gabinecie powiedziałm po prostu,że na razie nie decyduje sie na szczepienie na MMR,bo zwyczajnie sie boję.Lekarz bardzo grzecznie i spokojnie zapytał,czy mam jakieś przesłanki.Powiedziałam o tym krzyku po pierwszym szczepieniu i alergii,która jakos dziwnym trafem sie ujawniła.Hm- nie przekonało go to- stwierdził,że taki krzyk sam w sobie nie jest 'klinicznym objawem NOPu"(czyli jednak cos tam na ten temat jest zorientowany,bo u kolezanki w przychodni lekarka nawet nie wiedziała,co to znaczy...:/),a alergia też niekoniecznie.Nie chciałm wdawać się w dyskusję,bo,wiadomo,jak patrzy sie na rodziców,którzy zbyt dużo wiedzą na ten temat.Spokojnie tylko powiedziałam,że i tak nie będziemy szczepić na te choroby,bo uważam,że ryzyko jest mimo wszystko zbyt duże ,a odra ,swinka i różyczka to nie są nie wiadomo jakie zarazy i wole,by dziecko przeszło te choroby i nabyło naturalna odporność,niż podac tak ryzykowną szczepionkę.Lekarz na to,że,cóż,trudno,zmusic nas nie może,to my,rodzice decydujemy o tym,co dobre dla naszego dziecka.Pielęgniarka trochę się zacietrzewiła,aż lekarz musiał ją mitygowac)).Ogólnie nie było najgorzej.Nasz doktorek,mimo,iż jest zwolennikiem "nowoczesnej medycyny" i uważa szczepionki za dobrodziejstwo dla ludzkości(cały wykład od Kocha i Pasteura nam zaserwował),nie naciskał- a to najważniejsze.
Cieszę się,że tak spokojnie i rozsądnie podszedł do sprawy,bo jest dobrym pediatrą i bardzo go lubię- źle by było,gdybysmy się pokłócili.
Oczywiście mój M. był ze mną i wspierał mnie - może i to coś zaważyło- jak lekarz zobaczył,że oboje jesteśmy zdecydowani i na spokojnie o tym rozmawiamy.
A,jeszcze jedno))- jak zaczęłam o tym,że nie bedziemy szczepić,to pielęgniarka się uniosła-"Ciekawe,gdzie się Pani dowiedział,pewnie na jakimś forum rodziców!!!"))- przyznaję się- skłamałam- powiedziałm,że nie,że znajome dziecko miało powikłania...Przeciez ludzie ze słuzby zdrowia jak słysza o forach,to białej gorączki dostają.A gdzie dowiemy się więcej,niż na Forum,bezpośrednio od doświadczonych rodziców,którzy nie mają żadnego interesu,by ściemniać.
kerna
http://www.lauraziobro.pl
klementyna porażenie barku nie jest przeciwwskazaniem do szczepienia :/
Laura też ma porażony bark. Lekarze mi nawciskali kitów o cudownym uleczeniu i wypchali do domu. Radź sobie sam. Współczujętej matce bo kolejne pół roku to bedzie dla niej koszmar psychiczny.
Laura też ma porażony bark. Lekarze mi nawciskali kitów o cudownym uleczeniu i wypchali do domu. Radź sobie sam. Współczujętej matce bo kolejne pół roku to bedzie dla niej koszmar psychiczny.
Nie szczepię
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 4 Kwiecień 2011
- Postów
- 253
Klementyna gratuluję porodu udanego i udanego nie szczepienia. Z Twojego opisu wynika, że być może jakaś cywilizacja zaczyna docierać do polskich szpitali.
Happybeti gratuluję uratowania Dzieciątka przed MMR, a swoją drogą zastanawiające jest właśnie stanowisko pielęgniar, bo jak widać, z lekarzem to można do porozumienia dojść, ale pielęgniary to jakieś faszystki, ja wiem, że daleko wygórowane porównanie, ale zbyt wiele słyszałam o nadgorliwych pielęgniarach, które w zupełnie nie zrozumiały sposób napadają na rodziców nieszczpiecących. A tak już na koniec powiem, że na zachodzie pielęgniary ani nie szczepią ani nie robią zastrzyków, te wszystkie zabiegi wykonują osobiście sami lekarze, nie wysługują się żadnymi pielęgnirami. Moja siostra, jak była ze mną i Synkiem na jednym z tych szczepień, gdy byłam nieświadoma swoich czynów, to była wielce zdziwiona, że lekarz nas "przekazał" pielęgniarce celem wykonania tego zbrodniczego czynu jakim jest szczepienie.
Happybeti gratuluję uratowania Dzieciątka przed MMR, a swoją drogą zastanawiające jest właśnie stanowisko pielęgniar, bo jak widać, z lekarzem to można do porozumienia dojść, ale pielęgniary to jakieś faszystki, ja wiem, że daleko wygórowane porównanie, ale zbyt wiele słyszałam o nadgorliwych pielęgniarach, które w zupełnie nie zrozumiały sposób napadają na rodziców nieszczpiecących. A tak już na koniec powiem, że na zachodzie pielęgniary ani nie szczepią ani nie robią zastrzyków, te wszystkie zabiegi wykonują osobiście sami lekarze, nie wysługują się żadnymi pielęgnirami. Moja siostra, jak była ze mną i Synkiem na jednym z tych szczepień, gdy byłam nieświadoma swoich czynów, to była wielce zdziwiona, że lekarz nas "przekazał" pielęgniarce celem wykonania tego zbrodniczego czynu jakim jest szczepienie.
reklama
nie szczepię na zachodzie jest tak ze pielęgniarka zajmuje sie pacjentem w szpitalu tak jak lekarz tzn bada, chodzi ze sluchawkami itd i ponoc czesto sa mylone z lekarzami wlasnie przez Polaków. a nas tez jedna pielegniarka w poprzedniej przychodni z marszu "zaatakowała" ulotkami o szczepieniach i sie wsciekła jak sie dowiedziała ze nie szczepimy.... a ostatnio ja widzialam w naszej nowej przychodni, mam nadzieje ze to tylko przypadek a nie ze tam pracuje:/
my zaczynamy starac sie o drugie bobo ;-) jak nam sie uda do grudnia (tyle sobie czasu dajemy, bo mam studia i wole miec termin porodu w okresie wakacyjnym niz w trakcie roku) to w przyszlym roku sprawdze jak jest w naszym szpitalu czy cos sie zmienilo czy nadal szczepia bez pytania.
my zaczynamy starac sie o drugie bobo ;-) jak nam sie uda do grudnia (tyle sobie czasu dajemy, bo mam studia i wole miec termin porodu w okresie wakacyjnym niz w trakcie roku) to w przyszlym roku sprawdze jak jest w naszym szpitalu czy cos sie zmienilo czy nadal szczepia bez pytania.
Podziel się: