Nie szczepię
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 4 Kwiecień 2011
- Postów
- 253
Pati.B tych badań przesiewowych nie neguję, ale jak piszesz, że należy je wykonać w 5 dobie, to to nijak nie ma się do rzeczywistości, bo jeżeli poród jest bez powikłań, to w drugiej dobie mama i dzidzia wychodzą ze szpitala, dopiero gdy jest cesarka, to wtedy trzeba 5 dni zostać w szpitalu, ale piątego dnia żadnych badań nie robią. Z tego wynika, że te badania są o przysłowiowy kant roztrzaś, nie mówiąc o tym, że jest to niepotrzebne narażanie zdrowia a nawet życia dziecka.
Pisałam o tym trzecim miesiącu dlatego, że i tak trzeba kilka tygodni czekać na wyniki, dokładnie nie pamiętam, a potem często jest wymóg powtórzenia badania, więc dlatego uważam, że lepiej w ogóle poczekać z tym.
Patsia, odnośnie tego srebra do oczek maleństwa, to jeżeli jest poród naturalny, to nawet ja się nie sprzeciwiam, ale tu też personel szpitala powinien myśleć, bo jeżeli poród kończy się cesarką, to wtedy maleństwo nie ma kontaktu z bakteriami dróg rodnych mamy i wtedy nie ma żadnej potrzeby, bo to dziecku do oczek montować. Wszystko powinno mieć sens, uzasadnienie, a nie takie bezmyślnie masowe taśmowe działanie co jest specyficzne w tym zapomnianym przez Boga kraju.
Dlatego też powinno być uzasadnienie dla podania witaminy K. Też nie każde dziecko tego potrzebuje. I właśnie, najpierw powinna być rzetelna ocena stanu zdrowia dziecka, a tego nawet nie ma przed pierwszym szczepieniem, więc co dopiero tu mówić o witaminie K.
Strasznie żałuję, że wcześniej nie logowałam się na tym forum, że jakoś tak wszystko przyjęłam z dobrodziejstwem inwentarza, a to się kę skończyło nieciekawie, bo i poród tragiczny, a potem tylko gorzej. Patisa, nie chciałabym Cię straszyć przed porodem, więc o swojej masakrze nie będę tu opowiadać. Tylko podpowiem byś nie była zbyt grzeczna. Domagaj się swoich praw, domagaj się obecności męża, jeżeli wyrażasz taką ochotę, bez względu na regulamin szpitala. Właśnie ze względu na ten durny regulamin mój facet nie został wpuszczony i ja całą noc męczyłam się sama na porodówce, bo nawet francowata położna nie raczyła do mnie zajrzeć. I potem okazało się, że jak nie zrobią natychmiastowej cesarki to i ja i dziecko byśmy się przekręcili. Przepraszam, miałam nie straszyć. Ale teraz wiem, że byłam ZA GRZECZNA, bo ja byłam fałszywie przekonana, że oni się moim dobrem kierują. A poród zaczął się w nocy, a tak ma większość porodów, a położne wiedziały że obecność faceta może przyspieszyć akcję porodową, no ale po co, jak można spać, przeczekać do rannej zmiany....
Z tej perspektywy wydaje mi (wylaczyla mi sie teraz polska czcionka), ze oplacenie poloznej jest doskonalym pomyslem.
A co do wizyt poloznej w domu. To one przychodza, maja ustawowy prykaz i wtedy mozna pobrac material do tych badan przesiewowych. Moze przyjsc polozna srodowiskowa, zwykle bez zapowiedzi, albo mozna sobie wybrac polozna rodzinna, tak ja zrobilam. Trafilam na super kobiete, jak sie okazalo byla to polozna ze szkoly rodzenia do ktorej chodzilam przed porodem. Przychodzila czesciej niz ustawa nakazuje i zawsze sie umawiala i bardzo duzo mi pomogla.
Pisałam o tym trzecim miesiącu dlatego, że i tak trzeba kilka tygodni czekać na wyniki, dokładnie nie pamiętam, a potem często jest wymóg powtórzenia badania, więc dlatego uważam, że lepiej w ogóle poczekać z tym.
Patsia, odnośnie tego srebra do oczek maleństwa, to jeżeli jest poród naturalny, to nawet ja się nie sprzeciwiam, ale tu też personel szpitala powinien myśleć, bo jeżeli poród kończy się cesarką, to wtedy maleństwo nie ma kontaktu z bakteriami dróg rodnych mamy i wtedy nie ma żadnej potrzeby, bo to dziecku do oczek montować. Wszystko powinno mieć sens, uzasadnienie, a nie takie bezmyślnie masowe taśmowe działanie co jest specyficzne w tym zapomnianym przez Boga kraju.
Dlatego też powinno być uzasadnienie dla podania witaminy K. Też nie każde dziecko tego potrzebuje. I właśnie, najpierw powinna być rzetelna ocena stanu zdrowia dziecka, a tego nawet nie ma przed pierwszym szczepieniem, więc co dopiero tu mówić o witaminie K.
Strasznie żałuję, że wcześniej nie logowałam się na tym forum, że jakoś tak wszystko przyjęłam z dobrodziejstwem inwentarza, a to się kę skończyło nieciekawie, bo i poród tragiczny, a potem tylko gorzej. Patisa, nie chciałabym Cię straszyć przed porodem, więc o swojej masakrze nie będę tu opowiadać. Tylko podpowiem byś nie była zbyt grzeczna. Domagaj się swoich praw, domagaj się obecności męża, jeżeli wyrażasz taką ochotę, bez względu na regulamin szpitala. Właśnie ze względu na ten durny regulamin mój facet nie został wpuszczony i ja całą noc męczyłam się sama na porodówce, bo nawet francowata położna nie raczyła do mnie zajrzeć. I potem okazało się, że jak nie zrobią natychmiastowej cesarki to i ja i dziecko byśmy się przekręcili. Przepraszam, miałam nie straszyć. Ale teraz wiem, że byłam ZA GRZECZNA, bo ja byłam fałszywie przekonana, że oni się moim dobrem kierują. A poród zaczął się w nocy, a tak ma większość porodów, a położne wiedziały że obecność faceta może przyspieszyć akcję porodową, no ale po co, jak można spać, przeczekać do rannej zmiany....
Z tej perspektywy wydaje mi (wylaczyla mi sie teraz polska czcionka), ze oplacenie poloznej jest doskonalym pomyslem.
A co do wizyt poloznej w domu. To one przychodza, maja ustawowy prykaz i wtedy mozna pobrac material do tych badan przesiewowych. Moze przyjsc polozna srodowiskowa, zwykle bez zapowiedzi, albo mozna sobie wybrac polozna rodzinna, tak ja zrobilam. Trafilam na super kobiete, jak sie okazalo byla to polozna ze szkoly rodzenia do ktorej chodzilam przed porodem. Przychodzila czesciej niz ustawa nakazuje i zawsze sie umawiala i bardzo duzo mi pomogla.