reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Są rodzice, którzy wogóle nie szczepią....

nie szczepię, dziękuję za informacje na temat wzw b, nie będę szczepić małego na to, choć mam obawy przed higieną szpitalną a jak sama stwierdziłaś z nimi nie wygrasz nawet jeśłi zarażą jakimś świństwem to oni i tak mają na wszystko odpowiedź.... musze mieć nadzieję że do szpitala nie trafimy.. a ostatnio głupia pediatra chciała nas tam wysłać bo mały jest niejadkiem i powolutku przybiera... chciała mu zrobić diagnostykę a to polegało na tym że doprowadzili by do spadku wagi ok 500 gram i patrzyli by jak on przybiera (już widze jego jedzenie w szpitalu.... idiotyzm). teraz trafilam na inną pediatrę i sama stwierdzila ze ona nie szczepiła swoich dzieci na wszystko, mówiła właśnie tylko o żółtaczce i tężcu ale to wporządku babka i myślę że jak jej podam dane które zamieściłaś na blogu też będzie sie zastanawiać nad sensem tych szczepień.

co do engerixu to jeszcze w 2008 roku zawierał rtęć ale teraz już nie-w necie są ulotki tej szczepionki, ale fakt inne konserwanty nadal są i dopuki będą to szczepionki będą niebezpieczne dla zdrowia.
 
reklama
Pati.b najlepiej to unikać szpitali jak ognia. Nie dać sobie wmówić, że lepiej zaszczepić na wzw. Ta szczepionka jest nietrwała. Trzeba ponawiać. A to jest kolejne obciążenie dla organizmu.
A poza tym, wzw typu B wcale nie jest takie groźne. To jest uleczalne. Gorzej, gdy zarażą wzw typu C. A na to nawet szczepionki nie ma.
Jedyna profilaktyka to higiena.
A gdy się zdarzy człowiekowi trafić do szpitala, to trzeba tej bandzie w białych kitlach patrzyć na ręce i dopominać się swoich praw.
Przypominać o zmianie rękawiczek. Niby oczywiste, ale sama widziałam jak to jest. Pielęgniarki noszą rękawiczki nie po to, żeby stosować się do zasad higieny ale po to by się nie zarazić od pacjenta. Czyli przygotowują zastrzyk gołymi rękami, tymi gołymi rękami zakładają igłę na strzykawkę i dopiero jak już jest cały sprzęt gotowy to zakładają rękawiczki.
No śmiechu warte.
 
Przypominać o zmianie rękawiczek. Niby oczywiste, ale sama widziałam jak to jest. Pielęgniarki noszą rękawiczki nie po to, żeby stosować się do zasad higieny ale po to by się nie zarazić od pacjenta. Czyli przygotowują zastrzyk gołymi rękami, tymi gołymi rękami zakładają igłę na strzykawkę i dopiero jak już jest cały sprzęt gotowy to zakładają rękawiczki.
No śmiechu warte.

Bez komentarza...:confused:
ale ja nie wiem czy to kwestia głupoty tych ludzi czy po prostu braku empatii do innych ludzi...:wściekła/y:
i potem ktoś taki idzie "nieść pomoc"...żałosne.

Dziękuję za odpowiedź nie szczepię ;-)
 
Patisa, z suwaczka wynika, że Ty lada moment będziesz rodzić. Życzę wspaniałego porodu. Nie pozwól zaszczepić Maleństwo po porodzie, w Polsce podają żywą szczepionkę na gruźlicę BCG noworodkowi!!!! A szczepionka w ogóle nie jest skuteczna i to drugie paskudztwo z rtęcią Euvax.
 
Patisa, z suwaczka wynika, że Ty lada moment będziesz rodzić. Życzę wspaniałego porodu. Nie pozwól zaszczepić Maleństwo po porodzie, w Polsce podają żywą szczepionkę na gruźlicę BCG noworodkowi!!!! A szczepionka w ogóle nie jest skuteczna i to drugie paskudztwo z rtęcią Euvax.

My juz z mężem postanowalismy, że nie szczepimy Malucha. Mąż będzie nad tym czuwał :)
Waham sie tylko co do podawania wit K... sama nie wiem co robić? :/
 
Patisa, pytałam się mojego gina o co chodzi z tą witaminą K i sam powiedział, że to bardziej EKSPERYMENT niż profilaktyka. W zasadzie nie ma żadnego uzasadnienia medycznego, by wszystkim dzieciom jak leci podawać tę wit.K. Gdybym była mądrzejsza, z tą wiedzą co dziś, nie zgodziłabym się. Noworodkom podają to w zastrzyku. Jednym słowem przez podanie tej witaminy tą drogą może dojść do zakażenia jakimś paskudztwem, jeśli nie wzw to na przykład gronkowcem.
Jeżeli uznasz za konieczne, to przecież możesz podawać dziecku później, w ampułkach wyciskanych na łyżeczkę, jednocześnie z wit.D3.
W szpitalu też będą Cię pytać o zgodę (najprawdopodobniej) o zgodę na wykonanie badań przesiewowych pod kątem chorób genetycznych: muskowicytozy, fenyloketonurii i jeszcze jednej. Też odradzałabym wykonanie tego. Zbyt drapieżne. Do tych badań noworodkom pobierają krew z tych paluszków malutkich jak zapałki i to pod nieobecność matki, oddają potem zapłakane dzieciątko z wielkim bandażem na malutkim paluszku. Odradzam to badanie dlatego, że jest zbyt inwazyjne jak na takie maleństwo (tu znów groźba zakażenia), a na dodatek mało miarodajne. Często badanie trzeba powtórzyć, dlatego lepiej poczekać 3 miesiące i dopiero wtedy wykonać to badanie.
 
nie szczepię, jesli chodzi o badanie przesiewowe to w szpitalu zbyt szybko je robią, z tego co czytałam to powinno się je robić w 5 dobie życia dziecka, nie wczesniej gdyż wychodzą wyniki niemiarodajne.... my musielismy powtorzyc to badanie wlasnie dlatego ze krew byla pobrana w 3 dobie zycia z pietki.

córeczka koleżanki miala infekcje na pietce po pobraniu krwi do badania (nie wiem czy akurat o to badanie chodzilo)... niestety zyla 44 godziny bo infekcja okazala sie gronkowcem,doszlo do sepsy, zapalenia płuc... w dodatku dziewczynka byla zaszczepiona i przypuszczam ze to dodatkowo obnizylo jej odpornosc, oslabilo organizm i nie potrafila dalej walczyć..

ja sama nie wiem co do tych badan przesiewowych bo nalezy je wykonac dosc szybko zanim choroba zacznie niszczyc mózg dziecka, matka musi wiedziec przeciez o ewentualnej diecie jaka musialaby stosowac przy fenyloketonurii, moze warto to badanie zrobic ale np w domu jak przychodzi polozna na wizyte, zeby ona pobrala krew maluszkowi (lepsze warunki, higiena itd.). ja malo nie zemdlałam jak malemu ta pietke meczyli a on tak strasznie płakał, wg mnie szybciej byloby normalnie krew pobrać ale nie wiem czy się da u takiego maluszka.
 
Patisa, pytałam się mojego gina o co chodzi z tą witaminą K i sam powiedział, że to bardziej EKSPERYMENT niż profilaktyka. W zasadzie nie ma żadnego uzasadnienia medycznego, by wszystkim dzieciom jak leci podawać tę wit.K. Gdybym była mądrzejsza, z tą wiedzą co dziś, nie zgodziłabym się. Noworodkom podają to w zastrzyku. Jednym słowem przez podanie tej witaminy tą drogą może dojść do zakażenia jakimś paskudztwem, jeśli nie wzw to na przykład gronkowcem.
Kurde, teraz nie wiem, czy przy moim oświadczeniu dopisywać to o wit K, czy po prostu powiedzieć położnej ( która bedzie ze mna cały czas porodu, jest opłacona), że nie chcemy też, żeby podawano małemu wit. K...? W sumie na oświadczeniu jest o szczepieniach,a wit. K podaje sie w formie iniekcji, więc chyba prawnie łapie sie to na to samo?
Dalej... co do ocząt Małego - w 4 czy też 5 miesiącu miałam infekcje dróg rodnych, więc chyba wolę, żeby przemyli Małemu oczka azotanem srebra, niż zaryzykować infekcje. Maly może być już zarażony przeze mnie, choc niby obecnie jestem zdrowa.:-(



Jeżeli uznasz za konieczne, to przecież możesz podawać dziecku później, w ampułkach wyciskanych na łyżeczkę, jednocześnie z wit.D3.
Masz co do tego rację. Tylko ja się obawiam tego...jak zwykle rodzice w takich sytuacjach- że gdyby coś...gdyby doszło do jakis krwotoków w główce, to będzie na mnie... nie wiem która matka pozbierałaby sie po takim zgnojeniu :baffled:
Ale z drugiej strony... nie wiem czy oni sa w stanie ocenic od razu czy dziecko może miec jakieś krwotoki czy nie.
Ale teraz zastanawiam się... zobaczymy jak bedzie na porodówce. Ale chyba powiem położnej, że jeśli nie bedzie takich widocznych wskazań, to nie chcę, aby mu podawano zaraz po narodzeniu wit K., że jak cos to podam potem doustnie.

W szpitalu też będą Cię pytać o zgodę (najprawdopodobniej) o zgodę na wykonanie badań przesiewowych pod kątem chorób genetycznych: muskowicytozy, fenyloketonurii i jeszcze jednej. Też odradzałabym wykonanie tego. Zbyt drapieżne. Do tych badań noworodkom pobierają krew z tych paluszków malutkich jak zapałki i to pod nieobecność matki, oddają potem zapłakane dzieciątko z wielkim bandażem na malutkim paluszku. Odradzam to badanie dlatego, że jest zbyt inwazyjne jak na takie maleństwo (tu znów groźba zakażenia), a na dodatek mało miarodajne. Często badanie trzeba powtórzyć, dlatego lepiej poczekać 3 miesiące i dopiero wtedy wykonać to badanie.

"W 2-3 dobie życia każdego noworodka czeka nakłucie piętki i pobranie kilku kropel krwi. Pobiera się tę krew pod kątem dwóch patologii: wrodzonej niedoczynności tarczycy, mukowiscydozy oraz fenyloketonurii. Obie te choroby późno zdiagnozowane powodują nieodwracalne uszkodzenie mózgu i upośledzenia umysłowego. Oprócz przesiewowych badań laboratoryjnych wykonuje się przesiewowe badanie słuchu."

Spytam przede wszystkim w której dobie zycia wykonuja te badania. I pogadam ze swoja położną czy nie lepiej wykonac te badanie ciut później,w domu...
No ale własnie - kto mi je wykona? Wiecie jak wyglądaja wizyty połoznych w domach... zastanawiam się czy tu w ogóle ktoś zajrzy ...?:eek:
Kurde, mam mętlik w głowie. Fakt, że ryzyko zakażenia w szpitalu jest wieksze niz w domu, ale kto mi to wykona? I dlaczego akurat 3 miesiące ( skąd takie informacje?)? Bo nie wiem co kryje sie pod terminem "choroby późno zdiagnozowane" - ? :cool: Nie wiem co dla nich jest późno a co nie...
A co do badań słuchu - to jestem jak najbardziej za. Fajnie, że je wykonują:happy:

nie szczepię, jesli chodzi o badanie przesiewowe to w szpitalu zbyt szybko je robią, z tego co czytałam to powinno się je robić w 5 dobie życia dziecka, nie wczesniej gdyż wychodzą wyniki niemiarodajne.... my musielismy powtorzyc to badanie wlasnie dlatego ze krew byla pobrana w 3 dobie zycia z pietki.
No co Ty...? a gdzie powtarzaliście? tez w szpitalu czy gdzies w przychodni?


córeczka koleżanki miala infekcje na pietce po pobraniu krwi do badania (nie wiem czy akurat o to badanie chodzilo)... niestety zyla 44 godziny bo infekcja okazala sie gronkowcem,doszlo do sepsy, zapalenia płuc... w dodatku dziewczynka byla zaszczepiona i przypuszczam ze to dodatkowo obnizylo jej odpornosc, oslabilo organizm i nie potrafila dalej walczyć..

Nienawidze czytac tego typu historii...:baffled:

wg mnie szybciej byloby normalnie krew pobrać ale nie wiem czy się da u takiego maluszka.
No własnie chyba nie bardzo. Ja będąc w szpitalu widziałam malucha, z jakimś paskudztwem powykłuwanym w główke...malenki był. To dopiero straszny widok :/
 
reklama
badanie powtarzalismy w przychodni i to była masakra jak dla mnie, bobas na brzuszku a piguła sciskała nózke zeby z nakłucia z pietki krew spływała- to nie bylo delikatne... :-(
maly mial ostatnio morfologie i jakos poszlo, bylo szybciej iale bardziej plakal se strachu niz z bólu ale fakt on ma 8 mies a nie 1 mies.
moze w szpitalu wit k podaja w ampułce jak poprosisz?

powodzenia na porodówce i szybkiego porodu zyczę (moj trwał 2h 20 min- cała akcja wczesniej nic nie czułam :-D)
 
Do góry