Patisa, pytałam się mojego gina o co chodzi z tą witaminą K i sam powiedział, że to bardziej EKSPERYMENT niż profilaktyka. W zasadzie nie ma żadnego uzasadnienia medycznego, by wszystkim dzieciom jak leci podawać tę wit.K. Gdybym była mądrzejsza, z tą wiedzą co dziś, nie zgodziłabym się. Noworodkom podają to w zastrzyku. Jednym słowem przez podanie tej witaminy tą drogą może dojść do zakażenia jakimś paskudztwem, jeśli nie wzw to na przykład gronkowcem.
Kurde, teraz nie wiem, czy przy moim oświadczeniu dopisywać to o wit K, czy po prostu powiedzieć położnej ( która bedzie ze mna cały czas porodu, jest opłacona), że nie chcemy też, żeby podawano małemu wit. K...? W sumie na oświadczeniu jest o szczepieniach,a wit. K podaje sie w formie iniekcji, więc chyba prawnie łapie sie to na to samo?
Dalej... co do ocząt Małego - w 4 czy też 5 miesiącu miałam infekcje dróg rodnych, więc chyba wolę, żeby przemyli Małemu oczka azotanem srebra, niż zaryzykować infekcje. Maly może być już zarażony przeze mnie, choc niby obecnie jestem zdrowa.:-(
Jeżeli uznasz za konieczne, to przecież możesz podawać dziecku później, w ampułkach wyciskanych na łyżeczkę, jednocześnie z wit.D3.
Masz co do tego rację. Tylko ja się obawiam tego...jak zwykle rodzice w takich sytuacjach- że gdyby coś...gdyby doszło do jakis krwotoków w główce, to będzie na mnie... nie wiem która matka pozbierałaby sie po takim zgnojeniu
Ale z drugiej strony... nie wiem czy oni sa w stanie ocenic od razu czy dziecko może miec jakieś krwotoki czy nie.
Ale teraz zastanawiam się... zobaczymy jak bedzie na porodówce. Ale chyba powiem położnej, że jeśli nie bedzie takich widocznych wskazań, to nie chcę, aby mu podawano zaraz po narodzeniu wit K., że jak cos to podam potem doustnie.
W szpitalu też będą Cię pytać o zgodę (najprawdopodobniej) o zgodę na wykonanie badań przesiewowych pod kątem chorób genetycznych: muskowicytozy, fenyloketonurii i jeszcze jednej. Też odradzałabym wykonanie tego. Zbyt drapieżne. Do tych badań noworodkom pobierają krew z tych paluszków malutkich jak zapałki i to pod nieobecność matki, oddają potem zapłakane dzieciątko z wielkim bandażem na malutkim paluszku. Odradzam to badanie dlatego, że jest zbyt inwazyjne jak na takie maleństwo (tu znów groźba zakażenia), a na dodatek mało miarodajne. Często badanie trzeba powtórzyć, dlatego lepiej poczekać 3 miesiące i dopiero wtedy wykonać to badanie.
"W 2-3 dobie życia każdego noworodka czeka nakłucie piętki i pobranie kilku kropel krwi. Pobiera się tę krew pod kątem dwóch patologii: wrodzonej niedoczynności tarczycy, mukowiscydozy oraz fenyloketonurii. Obie te choroby późno zdiagnozowane powodują nieodwracalne uszkodzenie mózgu i upośledzenia umysłowego. Oprócz przesiewowych badań laboratoryjnych wykonuje się przesiewowe badanie słuchu."
Spytam przede wszystkim w której dobie zycia wykonuja te badania. I pogadam ze swoja położną czy nie lepiej wykonac te badanie ciut później,w domu...
No ale własnie - kto mi je wykona? Wiecie jak wyglądaja wizyty połoznych w domach... zastanawiam się czy tu w ogóle ktoś zajrzy ...?
Kurde, mam mętlik w głowie. Fakt, że ryzyko zakażenia w szpitalu jest wieksze niz w domu, ale kto mi to wykona? I dlaczego akurat 3 miesiące ( skąd takie informacje?)? Bo nie wiem co kryje sie pod terminem "choroby późno zdiagnozowane" - ?
Nie wiem co dla nich jest późno a co nie...
A co do badań słuchu - to jestem jak najbardziej za. Fajnie, że je wykonują
nie szczepię, jesli chodzi o badanie przesiewowe to w szpitalu zbyt szybko je robią, z tego co czytałam to powinno się je robić w 5 dobie życia dziecka, nie wczesniej gdyż wychodzą wyniki niemiarodajne.... my musielismy powtorzyc to badanie wlasnie dlatego ze krew byla pobrana w 3 dobie zycia z pietki.
No co Ty...? a gdzie powtarzaliście? tez w szpitalu czy gdzies w przychodni?
córeczka koleżanki miala infekcje na pietce po pobraniu krwi do badania (nie wiem czy akurat o to badanie chodzilo)... niestety zyla 44 godziny bo infekcja okazala sie gronkowcem,doszlo do sepsy, zapalenia płuc... w dodatku dziewczynka byla zaszczepiona i przypuszczam ze to dodatkowo obnizylo jej odpornosc, oslabilo organizm i nie potrafila dalej walczyć..
Nienawidze czytac tego typu historii...
wg mnie szybciej byloby normalnie krew pobrać ale nie wiem czy się da u takiego maluszka.
No własnie chyba nie bardzo. Ja będąc w szpitalu widziałam malucha, z jakimś paskudztwem powykłuwanym w główke...malenki był. To dopiero straszny widok :/