ullana
Mamy październikowe 2007
- Dołączył(a)
- 4 Czerwiec 2007
- Postów
- 2 454
cześć
włączę się w dyskusję
ja nie szczepię
mieszkam w Warszawie
w szpitalu stoczyłam walkę, żeby nie szczepić córki po urodzeniu - udało się, ale bylo ciężko
potem nie miałam absolutnie żadnych problemów
chodziłam z dzieckiem do państwowej przychodni i po prostu informowałam: nie szczepię: - może miałam farta, że się nie czepiali :-)
teraz moja córcia chodzi do przedszkola państwowego - nikt się nie interesował tym czy szczepię czy nie.....czy Was ktoś o to pytał??
od urodzenia moja córka miała 1 goraczkę - wcale nie choruje, to też może mój fart, że mam zdrowe dziecko
w styczniu w przedszkolu była "epidemia" różyczki i szkarlatyny
Lili w tym czasie chodziła na zajęcia - miałam nadzieję, że złapie różyczkę i będę miała z głowy, bo ja na to nie chorowałam, ale nie zachorowała
ja nie szczepię bo specjalizuję się w szczepionkach - pisałam na ten temat pracę i kilka lat siedziałam nad nimi w laboratorium
problem jest taki, ze szczepionki byłyby cudownym lekiem, gdyby nie szkodliwe dodatki do nich
niestety te dodatki, które konserwują szczepionki są po prostu tanie i spełniają swoje zadanie, bo szczepionka się nie psuje ( przez jakiś czas)
dość łatwo jest wyprodukować zamiennik, ale jest to cała procedura, lata pracy i testów, więc jest to nieopłacalne
żeby zmienić jakiś składnik na inny trzeba przeprowadzić masę badań laboratoryjnych a potem testów na ludziach i trwa to min 5 lat....a w przypadku szczepionek potrzebne są też obserwacje nad populacją która taki lek testuje....czyli ok 20 lat
nikt nie chce zainwestować miliardów po to, żeby było lepiej, skoro przypadki zachorowań są jeszcze "niewielkie " bo lekarze nie prowadza dokładnych statystyk
i dlatego zrezygnowałam z tej pracy - nie chcę się przyczyniać do nieszczęść
problem jednak polega na niedoinformowaniu społeczeństwa i zatajaniu różnych informacji przez lekarzy
włączę się w dyskusję
ja nie szczepię
mieszkam w Warszawie
w szpitalu stoczyłam walkę, żeby nie szczepić córki po urodzeniu - udało się, ale bylo ciężko
potem nie miałam absolutnie żadnych problemów
chodziłam z dzieckiem do państwowej przychodni i po prostu informowałam: nie szczepię: - może miałam farta, że się nie czepiali :-)
teraz moja córcia chodzi do przedszkola państwowego - nikt się nie interesował tym czy szczepię czy nie.....czy Was ktoś o to pytał??
od urodzenia moja córka miała 1 goraczkę - wcale nie choruje, to też może mój fart, że mam zdrowe dziecko
w styczniu w przedszkolu była "epidemia" różyczki i szkarlatyny
Lili w tym czasie chodziła na zajęcia - miałam nadzieję, że złapie różyczkę i będę miała z głowy, bo ja na to nie chorowałam, ale nie zachorowała
ja nie szczepię bo specjalizuję się w szczepionkach - pisałam na ten temat pracę i kilka lat siedziałam nad nimi w laboratorium
problem jest taki, ze szczepionki byłyby cudownym lekiem, gdyby nie szkodliwe dodatki do nich
niestety te dodatki, które konserwują szczepionki są po prostu tanie i spełniają swoje zadanie, bo szczepionka się nie psuje ( przez jakiś czas)
dość łatwo jest wyprodukować zamiennik, ale jest to cała procedura, lata pracy i testów, więc jest to nieopłacalne
żeby zmienić jakiś składnik na inny trzeba przeprowadzić masę badań laboratoryjnych a potem testów na ludziach i trwa to min 5 lat....a w przypadku szczepionek potrzebne są też obserwacje nad populacją która taki lek testuje....czyli ok 20 lat
nikt nie chce zainwestować miliardów po to, żeby było lepiej, skoro przypadki zachorowań są jeszcze "niewielkie " bo lekarze nie prowadza dokładnych statystyk
i dlatego zrezygnowałam z tej pracy - nie chcę się przyczyniać do nieszczęść
problem jednak polega na niedoinformowaniu społeczeństwa i zatajaniu różnych informacji przez lekarzy