reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Są rodzice, którzy wogóle nie szczepią....

Ayni, ja karmiłam piersią przez niecały miesiąc, teraz jesteśmy tylko na mm. I Filip ma się dobrze :) na nic nie szczepiliśmy.
 
reklama
Ja karmiłam piersią,ale po 3 tyg.musiałam dokarmiać,bo miałam bardzo poranionego sutka i tak przez trochę ponad miesiąc.Potem wróciliśmy znów do karmienia tylko piersią i oby jak najdłużej.Malutką nie szczepiłam na nic.Dziwię się matkom,które są przerażone gdy mają iść zaszczepić swoje pociechy,ale i tak idą,potem nie śpią przez trzy noce tylko czuwają,obserwują dzieci.Znaczy to,że jednak nie są przekonane.Robią to,bo "tak trzeba". A szkoda,bo przecież tyle się mówi teraz na ten temat.




 
Dziewczyny weźcie jeszcze pod uwagę przebieg porodu.
Moja młoda nie szczepiona a rehabilitowana.
Nie mówię tu już o porażeniu, gdyby nie było porażenia też byłaby rehabilitowana. Miała wzmożone napięci. Do tego stopnia, że przy przewijaniu i podnoszeniu pupy do góry stawała na głowie.
Tylko czy aż tyle dzieci ma ciężkie porody...? Na pewno zastanawia gdy wszystko przebiegło super a dziecko ma kłopoty.


Co do karmienia to młoda nadal na cycu jest i dla mnie to był priorytet właśnie ze wzgl. na nieszczepienie...po prostu bałam się. Sadzę, że gdybym nie miałam mozliwości karmienia to i tak nie zaszczepiłabym trzeciego dziecka nawet karmiąc mm:tak:
Ale miałabym chyba wiekszy stres...
młody teraz ma ospę i ponoc cycowe dzieci są odporne ..zobaczymy czy to prawda:)
 
Ostatnia edycja:
Nam niestety nie było dane się cycować. Szpital, cesarka, wszystko sie zebrało przeciw cycowaniu. Młody nie umiał złapać cycka, z resztą ja uważam, że moje cycki się nie nadają do karmienia, mam maleńkie brodawki za którymi jest zaraz jakby prosta sciana, zupełnie nie naddająca się, tego nie da się objąć małymi usteczkami...
jesteśmy na mm i przerobiliśmy 2 razy katar taki 2 dniowy...
Musimy bardziej uważać, nie spotykamy się z osobami które sa przeziębione, kichające czy kaszlące albo z katarem, nie chodzimy do centrów handlowych z młodym. Nie mamy kontaktu z przedszkolakami, które wszystkie choroby przenoszą...
Nic mnie nie skłoni do szczepienia.
 
Kerna mi właśnie o ta odprosnosc chodziło w moim pytaniu. Dlatego karmienie piersią jest dla mnie super ważne i mąż też mnie wspiera. Ja mam również co najmniej dziwne sutki i już pierwszej nocy w szpitalu pielegniarka dała mi nakładki.

Poród był super prócz tego że mały urodził sie naturalnie 29 godzin po odejsciu wód. Nie złapał żadnej infekcji z tego powodu ani nie było żadnych powikłań .

Może to kwestia genów nie tylko karmienia czy porodu ale widzę że niektóre dzieci po chorowitych rodzicach też sa chorowite (zapalenia, infekcje itd) i wiecie co to straszne takiemu dziecku jeszcze pogarszac sprawę szczepiac. Celowo uposledza sie uklad odpornościowy dzieci i nawet jako ciekawostke dodam że spotkałam sie w internecie z wypowiedzią sheika z jakiegoś kraju arabskiego, że te szczepienia to zbrodnia przeciwko dzieciom. Cieszy mnie że coraz więcej sie o tym mówi w różnych srodowiskach również w Afryce gdzie podejrzewam te szczepionki się nielegalnie testuje na tych biednych ludziach którzy głosu nie mają. ..
 
Mój mały też na cycu i mam nadzieję, oby jak najdłużej :tak: Chociaż żerty bardzo jest i nie wiem, czy z czasem nie będę musiała go dokarmiać. Póki co jeszcze jakoś daję radę z produkcją:sorry: I wiecie co, to, że nie rodziłam u siebie w mieście, tylko w W-wie okazało się b. dobrym rozwiązaniem. No bo szpital nie mógł powiadomić przychodni o narodzeniu się nowego dziecka. I w związku z tym nikt nam głowy nie zawracał. Nie było położnej oglądającej wszystkie kąty, ja póki co ze sobą telefonicznie się konsultowałam z moją gin (prywatną oczywiście, bo na państwową nie idzie się na wizytę doczekać :crazy:). Kartę szczepień synka mam w domu, pustą i taka zostanie :tak: Synuś je ładnie i rośnie :happy: czasem narzeka jak bączy, jak mamusia zje coś nowego, bo diety specjalnie nie trzymam. Unikam tylko czekolady, bo po tym go bolał brzuszek, więc staram się małymi kęsami go przyzwyczajać, np gryza lub dwa czekoladki, nie więcej i jest ok :tak: W okolicy 6 tygodnia planuję wybrać się prywatnie do wybranego już pediatry i u niego prowadzić synka, do żadnej przychodni nie zamierzam go zapisywać. Wiem, że minusem tego jest każdorazowe płacenie za wizytę i ewentualne zlecone badania, ale wolę to, niż "suszenie głowy" o szczepienia i czepianie się San.
A matki bez zająknienia i zastanowienia, bez jakichkolwiek pytań ślepo podpisują zgodę na szczepienia :no: Przykro mi było na to patrzeć będąc w szpitalu. Były ze mną na sali jeszcze 2 kobiety i słyszały jak mówiłam lekarzowi, dlaczego nie chcę szczepić: o NOPie starszej córki, nie wpisanym do książeczki, o powikłaniach jakie powodują itp. Liczyłam, że któraś może zapyta z ciekawości o to, bo nie chciałam nikomu narzucać mojego zdania. Ale żadna nie odezwała się słowem, nawet nie spytały jaki preparat dziecku podadzą i tak dalej. Po prostu, kazano im podpisać zgodę i podpisały, bez słowa i pozwoliły zabrać swoje dzieci na szczepienia. Ja ze swoim byłam cały czas, nawet jak pobierano maluszkowi krew z piętki na badania przesiewowe to "pilnowałam" przed gabinetem i patrzyłam im na ręce. Nie było chwili, żebym go opuściła choć na moment (no nie licząc krótkich wizyt w wc), kąpałam się jak przychodził mąż i on wtedy był z synkiem. Choć ogólnie w tym szpitalu nie było aż takiej nagonki i ogólnie dużo lepsze podejście do dzieciaczków i rodziców w porównaniu do miejscowego szpitala i koszmaru z przed 6 lat :confused2:
 
Racja Betiks,ja też zauważyłam,że mamy w ogóle nie dopytywały się o szczepionki,ze mną leżała jedna potem druga(sale dwuosobowe) i obydwie słyszały jak rozmawiałam z lekarzami o szczepionkach i jak mąż opowiadał pediatrze o skutkach(pediatra zdziwiony,że posiadamy taką wiedzę na ten temat i jako jedyny w ogóle nie skrytykował decyzji) mimo to żadnej reakcji,nawet zapytania.Ja też nie chciałam się narzucać.
Też chodzimy do prywatnego pediatry,kartę szczepień mam i tyle:)Pediatra też niby nie jest za szczepieniami,ale namawiała nas na te przeciw tężcowi,"no bo jak się gdzieś głęboko zrani...."itp.A my namówić się nie damy.







Chciałabym znaleźć takiego pediatrę,który powie mi wprost "robicie dobrze,że nie szczepicie",ale pewnie takich nie ma.
 
k8libby michal byl miesiac na cycku i dokormiany, potem udało mi sie odciagac przez miesiac ale malusienko i zaluje do dzis ze sie poddałam bo głównie ja byłam winna temu ze nie dostawał mojego mleka bo po prostu nie mialam checi odciaga pokarm. michal mial problemy z przyssaniem sie, robil dziecioła, buzia otwarta brodawka w buzi a ten nie umial złapac i sie darł w koncu jak mu sie udawało to ssał 5 minut i zasypial bo był tak zmeczony, po chwili sie budzil i od nowa i dostawał butle bo inaczej by mi z glodu i zmeczenia padł :rofl2: ale moja wina ze nie odciagałam pokarmu swojego regularnie systemem 7,5,3 tylko olałam sprawe po pewnym czasie, zaluje ze nie sprobowałam wznowic laktacji...

co do zdrowia michala, byly katary i biegunka raz

z mała za to sie udało-jest na cycku, dokarmiana tylko jak jestem na uczelni czyli 2 -3 butle max sztucznego, bo mojego odciagnietego nie zawsze starcza
 
Pati, ja robiłam tą metodą i w szczytowym momencie z całego dnia miałam 30ml... a laktator miałam niby super, Swinga z medeli z super lejkiem i nic... kolżanka robiła nim i u niej zadziałało...
 
reklama
Do góry