Genialne te dzieciaczki, nie powiem. i jeszcze ciagle niespodzianki robia!!!
Ale powiem szczerze ze u nas chodzenie to jeszcze daleko w tyle bo nawet naszemu smrodkowi stac sie nie chce ;-) Na kolanach u kogos to stac potrafi trzymana ale tak sama na podlodze to nie. ale co do chodzenia to narazie nie narzekam bo jak raczkuje to czasem wszedzie jej pelno :-)
A tak powaznie to pamietam jak w szpitalu lezal z nami na sali chlopiec ktory mega szybko zaczal chodzic ale nie sam tylko trzymany za raczki i powiem Wam ze az strach bylo na niego patrzec tak mial juz na moje oko skrzywiony kregoslup w odcinku ledzwiowym... normalnie mu kuper sterczal jak osie a mama sie cieszyla ze dziecko szyko chodzic zaczelo Ja po naszej rehabilitacji (nawiasem juz zakonczonej na jakis czas) jestem uczulona przez rehabilitantke na niektore rzeczy i wole zeby moja corcia pozniej cos robila niz za szybko. inna rzecza jest ze jak maluch 8-mio miesieczny potrafi stac ale do tego tez potrafi dobrze siadac, raczkowac naprzemiennie i jest symetryczny to wszystko jest ok ale jezeli potrafi TYLKO stac to raczej nalezy sie powaznie martwic. ja cieszylam sie ze Paulinka szybko po urodzeniu ladnie podnosila a potem trzymala glowke w pionie (wszyscy w rodzinie sie podniecali ze taka silna) a potem okazalo sie ze ma zle napiecie miesniowe. no coz, ja sie nie znalam wtedy a i z tego co slyszalam od neurologa i terapeutki to sa tez "slepi" pediatrzy. Slyszalam opowiesc jak na terapie trafilo dziecko ok. roczku ktore nawet prawidlowo nie potrafilo sie obrocic z plecow na brzuszek i odwrotnie (o siedzaniu, siadaniu i staniu nawet nie wspominajac)a pediatra nic w tym zlego nie widzial tyle czasu! terapeuci w osrodku rece zalamali jak to zobaczyli a matka jak uslyszala ze czeka ich dluuuuga rehabilitacja to powiedziala ze ona chodzic na cwiczenia nie bedzie, dwoje dzieci wychowala to i trzecie sie spamieta i zacznie wszystko robic
Terapeutka powiedziala tez jeszcze to ze bledem jest gdy dziecko chodzi trzymane przez nas za rece w gorze - czyli to co robi chyba 90% rodzicow. nalezy starac sie tego unikac (w przypadku zdrowych dzieci) a absolutnie zakazane jest u dzieci rehabilitowanych z wadami napiecia mesniowego i asymetria. podobno na dluzsza mete moze (oczywiscie nie musi) spowodowac to zle rozkladanie ciezaru ciala u dziecka, wady ulozenia lopatek i calego obszaru przy barkach - taki uklad buldoga jak oni to nazywaja czyli dlonie potem np. przy raczkowaniu zamiast rownolegle do ciala (kciuki wskazuja przód) to ustawiaja sie kciukami wskazujacymi do siebie, czyli przekrecone o 90 stopni w nadgarstkach a szyja sie skraca bo cale barki ida do gory. podkreslam ze tak byc nie musi ale jezeli maluch zaczyna byc prowadzany od powiedzmy 9 miesiaca a nauczy sie chodzic samodzielnie jak skonczy ponad rok to ile czasu spedzi z rekami w gorze
Podobno o wiele lepiej jest prowadzac pod paszki tylko jaki opiekun to wytrzyma ;-)
Czasami powiem Wam ze zaluje ze chodzilismy na rehabilitacje bo teraz czy w przychodni, czy na spacerze czy nawet w glupim filmie patrze jak ktos zajmuje sie dzieckiem i widze tylko co robi zle :-( :-( :-(
A w ogole to dzisiaj doszlam do wniosku ze jestem nienormalna! jak bylam miesiac temu u pediatry to przez ciekawosc zapytalam kiedy mozna przestac dziecku czapke zakladac pomijajac ostre slonce i zla pogode i powiedziala JUZ! no i wczoraj przy pieknej pogodzie moj brzdac hasal na spacerku bez czapy w slicznych kucykach, wszyscy sie zachwycali ze sliczna dziewusia i jakie ma dlugie wloski i wszystko bylo git. a dzisiaj poszlam na spacer do parku gdzie jest milion dzieci i widzialam jeszcze szkraby w...zimowych ubraniach
welniana czapa u dwulatka i kurtka ocieplana gdzie ja sama gotowalam sie w wiatrowce i sweterku wiosennym a moje dziecko mialo lekki kombinezonik i jak powiewalo to kaptur a jak bylo ladnie to ... nic.przeciez w sloncu bylo chyba ze 20 stopni! fakt ze pogoda zdradliwa ale wychodze z zalozenia ze jak ja sie poce jak mops to rozpinam kurtke a jak mi chlodno to zapinam a nie chodze w futrze dla zasady
Dlatego twierdze ze jestem nienormalna bo wiekszosc dzieci na placu zabaw w pelnym sloncu ubrana jak na Sybir a moja niunia bez czapki i szczesliwa... Za to slyszalam rozmowe chyba babci z dziadkiem na spacerze z wnusia: dziadek - moze zdejmiemy jej ta czapke bo ona cala spocona juz jest (dziecko jakos tak ze 4 latka mialo), babcie - no to zdejmij. I dziecko zaczelo bawic sie bez czapki po tym jak rzekomo sie spocilo... to tak jest lepiej??? przeciez jak wiaterek powial po tych mokrych wlosach i karku to do przeziebienia droga juz niedaleka... Nasza pediatra caly czas powtarza ze preferuje zimny wychow i ze lepiej podziebic i zahartowac niz przegrzac i przeziebic.