reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Rozszerzenie diety naszych maluchów

Ja raczej gotuję sama obiadki. Z kupnych potraw, to Młoda zjadła dwa słoiczki, w tym jeden wymieszany ze swojskim obiadkiem. Marchewkę bio kupiłam w lidlu, ziemniaki mamy swoje. Muszę poszukać na necie czy są jakieś bio mrożonki, wtedy kupię i będę na tym gotować. Nie uda się uniknąć podania w końcu "zwykłych" warzyw, bo po pierwsze pewnie mało którą z nas stać na kupowanie wszystkich warzyw ekologicznych, po drugie mało która z nas ma swój ogródek i dryg do bawienia się w ziemi. Mięso kupiłam z indyka w moim ulubionym sklepie mięsnym. Indyk jest dużo zdrowszy niż kurczak, bo jego po prostu nie da się utuczyć hormonami. I kupuję pierś bo to "czysty" i ładny kawałek mięsa.
 
reklama
Ja docelowo tez zmaierzam gotowac. Kupiłam 4 obiadki w promocyjnej cenie i od nich zaczynam. Potem juz sama, no może jeszcze dynie kupie żeby młoda miała okazje wypróbować.
 
ja właśnie dostałam warzywka (marchew, ziemniaki, pietruszka) i jabłka od moich rodziców - bardzo ekologiczne :tak: jabłka to takie małe pyzdry są:-D a królika mamy dostać do dziadka M. więc jak już zaczniemy jedzonko stałe to to wykorzystamy:tak: ale jeszcze trochę poczekamy:tak:
 
a ja się dzisiaj zaczęłam zastanawiać nad tym, czy faktycznie warto szaleć z tym wszystkim eko.. fakt, że żadna z nas nie chce, aby jej dziecko jadło jakąś chemię, ale spójrzmy na to co my jemy:baffled:prędzej czy póxniej nasze pociechy też to będą jadły. Młody dostał dzisiaj banana i...skąd ja mam mieć pewność, że on nie był niczym naszprycowany? no nie mam prawda? to samo z innymi owocami i warzywami kupowanymi w sklepie. Nie oszukujmy się, ale większości mam nie stać na ciągłe kupowanie słoiczków i warzyw eko..jest w tym chyba trochę prawdy?
 
No ale zawsze to lepiej dawać te owoce/warzywa na które jest sezon.
My póki co zrobilismy mały zapas słoiczków (ale to tak na spróbowanie póki co). Młody zjadł już 2 słoiczki marchewki- pluś nie pluł ale szału też nie było. Na jutro w planach marchewka z ziemniaczkiem.
 
panziorka, masz rację, prędzej czy później będzie trzeba dzieci przestawić z eko na nasze jedzenie ale sądzę, że tak małe dziecko nie powinno jeść tej chemii. myślę, że ja po roku zacznę wprowadzać powoli "nasze" warzywa i owoce
ja niestety nie mam skąd wziąć eko warzyw/owoców. moi rodzice sądzą, że ich warzywa są zdrowe (mieszkają kilka metrów od trasy E7 - więc są BARDZO zdrowe!) za to teściowa wylewa wodę z prania na swoje warzywa, więc też są bardzo eko, nawet jeśli ich nie pryska. pozostają mi więc tylko słoiczki
 
Ja kupuje warzywa i owoce w warzywniaku co mam kolo bloku. Owszem, jakbym miala ogrodek to Nikola by jadla z niego warzywa i owoce no ale z tymi warzywami eko i mega zdrowymi to moim zdaniem przesada. Moze i sa zdrowsze, ale wiecznie tego jesc nie bedzie. Wystarczy popatrzec na to co my jemy.. Panziorka w 100% zgadzam sie z toba
 
też uważam że przesada jest niewskazana :tak: bo słoiczki też często nie są takie jak powinny być... też nie sprawdzimy z jakich warzyw były robione...
ja mam to szczęście że moi rodzice mają swoje warzywa i owoce których pochodzenie znam i wiem że są zdrowe... rodzice mieszkają z dala od miasta (najbliższe w odległości 30 km) ba - nawet drogi częściej uczęszczanej koło nich nie ma... a nie pryskają nie dlatego żeby być eko ale dla tego że im się nie opłaca:-p tak więc mogę na tym skorzystać - w sumie od zawsze wozimy od nich warzywa i owoce zamiast kupować w sklepie :tak: a królika jak przywieziemy od dziadka to starczy na długi czas:tak: a potem przerzucimy się na mięso z kurczaka - też od moich rodziców i też bio (chowane na własnym ziarnie - bo to tańsze niż pasza)...
ale jak ktoś nie ma takiej możliwości to jakoś sobie musi radzić :tak:
 
Hey.
Szczerze powiedziawszy toja malej normalnie przygotowuje warzywa kupione w tesco- jak naraziee sie nie. Spiesze i jadla tylko marchew, ziemniaki i pietrusz, aha i jablka z lidla -na jablka pisalo ze eco sa,na reszcie niby tez i ze od lokalnych 'hodowcow'.
ALE w sumie to nie zwracalam na to tak bardzo kuwagi- znaczy nawet swiadoma nie bylam ze powinnam - siostra nigdy sloiczkow nie kupowala tylko takl jak ja warzywa.

Prawda jest taka ze w sloiczkach tez nieewiadomo co jest: a niewiem czy slyszalyscie w tamtym roku chyba o aferze wlasnie ze w sloiczkach bylo miesa oddzielane Mechaniczznie,.. Blee....

Ja ssloiczkowe kupilam sobie narazie deserki tylko, kilka ale jeszcze nie daje,narazie sama ''podstawy'' kombinuje, tylu jablko, a pozzniej dam sloikowe jablko z czyms co akurat samej byloby mo cieezko przygotowac np. Jablko/jagody
 
reklama
A moim zdaniem owszem przesadzać nie można ale póki dziecko małe to takie nawożone i pryskane warzywa na pewno na dobre mu nie wyjdą.
W mojej poprzedniej pracy miałam styczność z rolnikami którzy chodowali warzywa na sprzedaż do marketów i na targowiska. Nawozy dają w ilościach hurtowych. Musi szybko urosnąć , a jak kilka lat uprawie sie marchew, buraczki, pietruszkę i ziemniaki na tej samej ziemi to niestety ale ziemia jest wyjałowiona i inaczej nic nie urośnie.
Teściowa kiedyś kupiła ogórki od jednego i ogórki zamiast sie zakisić to sie zepsuły. Smród na caly blok, aż w nocy wynosili na śmietnik żeby nikt nie wiedział ze te zapachy to od nich.
A warzywa importowane gazują w samochodach żeby sie trzymały lepiej i dojechały w dobrym stanie i jeszcze u nas w sklepie postały. Wiem to od męża koleżanki , który woził warzywa z Włoch, Hiszpani itp.

Jak ktoś uprawia dla siebie to tak nawozów nie ładuje. Jak można odwlec w czasie szpikowanie tym dziecka to ja wolę to zrobić.
Ja na szczęście mam mamę z ogródkiem, wujka rolnika i sama tez niewielki ogródeczek zakładam. Króliki choduje kuzyn, jajka swojskie od sąsiadki, może kurę też mi sprzeda. Szkoda tylko, ze traz taka pora roku, ze zapasy już sie kończą lub skończyły. Jakbym nie miała bezpośrednio dostępu to wystarczy na targu kupić warzywa od kogoś kto nie ma piknego stanowiska tylko sprzedaje dosłownie kilka rodzajó warzyw. Tacy ludzie zazwyczaj tylko sprzedają nadwyżki albo chcą trochę dorobić i nie stosująnawozów bo się nei opłąca albo robią to symbolicznie. Wiedzą oni też u kogo można kupić inne rzeczy , swojskie jajka itp.

A wczoraj pojechałam do Lidla i tam bio jest tylko marchew,jabłka, cytryny, kukurydza w kolbach. U Was jest coś wiecej czy tylko mój sklep taki ubogi?
 
Do góry