mój synek w końcu zaliczył pierwszy prawdziwy niemleczny posiłek (przedtem były próby z łyżeczką w ilości ok. 10-20g) - ziemniaczek (od znajomych ze wsi), łyżeczka kaszy manny (gluten), pół łyżeczki masła, ugotowane, przeciśnięte przez sitko i uzupełnione wodą do 100 g - chciałam podać mu butlą, żeby szybciej było, a tu nici z tego - wypychał smoczek językiem, natomiast jak przerzuciłam się na łyżeczkę - wcinał aż mu się uszy trzęsły, sam łapał za łyżeczkę. Zdolniacha - ma to po mamie ;-). Dzisiaj za to dostał 40 g brokułek z gerbera + 1/4 łyżeczki kaszy manny (przed ugotowaniem) + masełko - zjadł równie ochoczo, ale mu się dziwię. Spróbowałam tego i... co za okropieństwo. Żałuję, że nakupowałam tyle gotowych obiadków (z każdego rodzaju każdego producenta po 1), bo w porównaniu z "gotowcami" ten wczorajszy ziemniaczek z kaszka i masłem to rarytas.
Na szczęście zorganizowaliśmy w końcu swojskie ziemniaczki, marchewkę, pietruszkę i jabłka, które rosły bez sztucznych nawozów - będę więc sama gotować małemu, co by mu smaku nie wypaczyć.