Tak sie zastanawiam nad tymi kaszkowymi problemami. Rozumiem, ze jak chce sie dziecko podtuczyc, to wydaja sie niezbedne, ale jesli nie o tuczenie chodzi, a dziecko ich nie chce, to po co...? Przeciez te kaszki niczego nadzwycaajnego nie wnosza, a nawet wrecz przeciwnie, bo dostarczaja zbednego cukru. Cukru podobnie jak soli sie nie ominie i chyba lepiej dac jakies dobre najlepiej domowe ciacho czy szuszone owoce czy tez zwykle niz zywcem dodawac cukiej do pozywienia. Kaszki same w sobie, to tez cos w rodzaju maki i zagestnika. Zakladajac, ze czteromiesieczne dziecko trzeba dokarmiac, to wydaja sie niezbedne, bo najlatwiej je przemycic w mleku. Nasze dzieci sa juz na tyle duze, ze spokojnie mozna je zastapic czym innym. Te magiczne wartosci odzywcze kaszek to rozumiem, ze dodane mikroelementy i witaminy, no i zelazo. Rownie dobrze mozna podac multiwitamine, jesli dzieco naprawde potrzebuje, bo ne dostarcza skladnikow odzywczych w naturalny sposob.
Kugela, jak tam nawiazywanie przyjazni z krzeselkiem? Jakie smakolyki podajesz malemu? Z rozmow z tutejszymi mamami wnioskuje, ze do ulubionych pomarmow wiekszosci dzieci nalezy slodki ziemniak, mango, jajo i zolty ser.
Powodzenia!
A i jeszcze, u nas peirwszy raz zabki daly o sobie nieciekawie znac, maly spal caluska noc na piersi, glownie niby jak na smoczku, ale jednak cora raz po raz polykal, spal rano do 11! teraz juz 40 minut sie bawi i nie zdradza najmniejszej checi na opuszczenie wyrka i sniadanie. Moze rozwnoczesnie z dostepem do jedzenia i oferowaniem tegoz, warto jakos (nie mam pojecia jak), nauczyc Oliwierka zasypiac, a nie spac na piersi?