reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Rozszerzamy dietę Maluszków

dobra a ja sie jeszcze pochwale na szybko, musze isc spać bo pewnie znów pobudka o 5.30 nas czeka :/ tak wiec Tymek dostał dziś na podwieczorek biały ser rozrobiony z MM. Smakowalo baaardzo .Potem dodałam trochę owoców to niestety już się szał skończył. Starsznie nieowocowe to moje dziecko
 
reklama
Gosha, ja mieliłam surową, nie było problemu. Ale myślę, że możesz spokojnie dać ugotowaną.

Anuśka jadła już też parę zup "normalnych" - po Bracie czasem dojada (a on po niej - tak się uzupełniają ;)). W ogóle sporo normalnych rzeczy już je. Przestaję się powoli przejmować, bo nie ma żadnej alergii i żołądek też pancerny. Jak mamy rybę z parowara na obiad, to wsuwa z nami, bez żadnego miksowania. Co miększe rzeczy je pięknie. Obiady blenduję, ale niedokładnie, zawsze jakieś grudki zostają. Muszę zrobić znowu podejście do chleba, bo niedawno się jeszcze mocno krztusiła.

Tylko ulewać zaczęła niestety znowu... Po obiedzie dziś się tak wierciła - jak bączek w kółko się kręciła - i co chwilę coś jej się ulewało. A może to zęby wreszcie. Jeszcze nie mamy ani jednego.
 
asia.85 pisze:
Kurde nie wiem co wnoszę takie badania,
A dla mnie z tych wyników badań które podała Lewek ewidentnie wyciągam jeden wniosek: lepiej dziecku dać trochę "niezdrowych" bananów, śliwek, kurczaków niż trząść się i dawać tylko niepryskane jabłka. Większą krzywdę zrobimy jak będziemy dziecko chronić przed wszystkim potencjalnie niezdrowym niż jak damy urozmaicone jedzenie, sprowadzane z Maroka. Ja tam daję banany. Lubi. Są urozmaiceniem do jabłek. Myślę, że większość świństwa jednak zostaje w skórce, która ląduje w koszu. A słoiczki owocowe u nas też idą w ruch jako dodatek do kaszki. Ewa, super przepis. Wygląda na taki, którego nawet ja nie zmaszczę :D. Dzięki, trzeba wypróbować.
 
Zgadzam się z dzag:tak:
Generalnie jestem zdania, że większą krzywdę dziecku się robi izolując niż rozsądnie dozując, wszystko. Od brudu, kurzu, sierści, przez "normalne", nie eko jedzenie, po cukrości-słodkości.
Chyba Irving kiedyś napisał zdanie, które sobie, widząc Manię robiącą "tuli-tuli" z naszym syfnym burkiem, co się niczym stóg siana sypie powtarzam, że "dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe";-)
Coś na rzeczy jest:sorry:
 
No ja też daje banany i bataty bynajmniej nie polskie, ja uważam jednak, że w powinno się w ogóle wybierać jedzenie jak najmniej nie pryskane, to są standardy które stosuje w swojej kuchni, niezależnie od wieku domownika. Nie jest prawdą, że takie jedzenie jest droższe, bo to nie prawda, zwykła wymówka. Tylko nie kupujecie w eko sklepach! dzag, no i do naszej dyskusji z przed miesięcy, lepie dać dziecku trochę "niezdrowej" soli niż trząść się i dawać wszytko jałowe;-), taka sama dyskusja była chyba o cukrze.

Aia, zgadzam się ale mi nie o to chodzi, nie widzę potrzeby kupować pryskane jabłka jak mam dostęp do nie pryskanego 100 razy lepszego! Dlatego daje banany, nie kupuje eko malin, a widziałam, że takie są:no: Na prawdę wystarczy poszukać zaufanego rolnika, sprzedawcę, ja kupuje kg nie pryskanych jabłek za 2 zł. Mam z tego 3 deserki.

LaRemi, zakupiłam pancerny śliniak i wreszcie ubrania są względnie czyste, tzn. nie kwalifikują się od razu do prania;-)
 
Ostatnia edycja:
Asia, wiem o co Ci chodziło. Ale różnicę między solą a bananem jednak widzę. Tak prywatnie. Nie wiem czy prawidłowo :p. Ale póki co soli nie daję a wybrzydzania przy obiadku nie ma. Chrupki kukurydziane wybieram też tylko te bez soli. Jedyną solą jest piętka raz na tydzień albo nawet rzadziej. Jedynym cukrem nieowocowym jaki Tymek pochłania jest ten z ciasteczek HiPPa - jakieś 7 ciasteczek tygodniowo. I oczywiście też wybieram - jak mam możliwość to nie kupię jabłek niewiadomego pochodzenia z hipermarketu, tylko od "pani z pola" albo zaszaleję i w Lidlu eko kupię. Ale takie "zwykłe" hipermarketowe też już jadł. Już nauczyłam się nie przesadzać, chociaż zawsze się pilnuję i sprawdzam.
 
W kwestii żywienia i ja powoli odpuszczam, tzn. luzuję. Na początku bałam się dosłownie wszystkiego jej podać, żeby jej nie uszkodzić i nie zaszkodzić. Teraz je już obiadki z mięskiem, z rybką, z jajkiem. Wciąż mam mętlik w kwestii eko-nie eko. Nie ufam tym EKO, nie mam pewności, że jakość tych warzyw i owoców rzeczywiście góruje nad normalnymi. Zgadzam się, że warto znaleźć dobry, sprawdzony warzywniak i tam się zaopatrywać. Zauważyłam jednak, że sprzedawcy (większość) bardzo źle reagują na dopytywanie skąd mają produkty, kiedy przywiezione itp. Najlepiej brać, co dają i nie pytać - ich zdaniem. Takie odnoszę wrażenie.

Ja jeszcze we Wrocku nie znalazłam takiego dobrego sklepu - wciąż szukam. OK w naszej wsi być może i jajka i warzywa uda się brać od rolnika, jeszcze jednak nie znam takiego - będę musiała wysłać mojego M - ten to wlezie wszędzie i dopyta, jak trzeba :)

A co do solenia, doprawiania, cukrowania... Nie solę, nie doprawiam, ograniczam cukier (sama będąc czekoladoholiczką - wiem, że i tak jak Lila spróbuje, to już ciężko jej będzie iść na odwyk - widzę po sobie ;)) - ale ja to robię z prostej przyczyny. Lila je takie jałowe - niedoprawione, niedosolone, niedocukrzone. To po co mam doprawiać. I tak będę to kiedyś robiła, a skoro je bez problemów, to nie widzę sensu dodatkowego podrasowywania potraw dla niej. I to tylko jasne wyjaśnienie. Dlatego wkurza mnie czasem podejście w mojej rodzinie - że próbują jej wciskać normalne - domowe żarcie (ziemniaczek z solą, koperkiem i masłem, czy doprawiona też zupa krem brokułowo-kalafiorowa). Dlatego też chcę jej dobrać mm takie, żeby nie miało cukru. Ona się jeszcze nacukrzy, jak będzie po mamusi uwielbiała słodycze.

Dziewczyny, a jak z tym mm, które byście poleciły? A może powinnam to pytanie przenieść do właściwego wątku...
 
No to polecam: Owoce trzeba jednak myć!,Tak samo są konserwowane banany i wszytko co nie jest polskie, oczywiście mycie to połowa, bo większość zostaje w środku. Nawet eko banan jest pryskany nie ma bola, ale 90% mnie niż ten pryskany. U nas też nie ma cukru ani soli, kaszki holle żadne słodzone, a cukier w ciasteczkach i wafelkach hippa. No sól morska jest wręcz rekomendowana w małej ilości, a pestycydy nie bardzo;-)

Mie, racja ciężko znaleźć, u mnie Pani warzywniaku ma specjalne miejsce gdzie ma nie pryskane warzywa i owoce od siebie za NORMALNĄ cenę, są tam mikroskopijne jabłka, marchewki, pietruszka, burak i ziemniaki tyle, resztę kupuje "skażone":-D Poza tym na wszystkim na napisane skąd pochodzi.
 
Ostatnia edycja:
Stał się cud. Kacper wypił 50 ml herbatki z BUTELKI. Zrezygnowana, dokupiłam do butli Nuka smoczek kauczukowy (silikonowym gardził) i wydudnił :-) Czy te kauczukowe to aby bezpieczne są? :szok: Orientujecie się?
 
reklama
kauczukowe tez są ok tylko częsciej je trzeba wymieniać.

Brunon nadal na bakier z kawałkami w posiłkach tzn ryż w słoikowej zupce ciężko mu wchodzi ale kilka dni temu mąż przed treningiem jadł ryż posypany białym cukrem cynamonem i musem jabłkowym własnej roboty i wiecie co na to Brunon? wyżarł mu 1/5 z talerza i co kawałki ryżu mu nie przeszkadzały:-) zapewne winowajcą był cukier hihihi

Miemie a sprawdzałaś na opakowaniu bebilonu czy jest w składzie cukier?
 
Do góry