reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Rozstanie przed porodem

Marzena345

Początkująca w BB
Dołączył(a)
3 Czerwiec 2024
Postów
15
Jestem w 39 tygodniu, termin za 4 dni a partner odchodzi. Mieszkam za granica, przeprowadziłam się tu do niego. Nie mam nikogo, kto by mi pomógł, nawet nie zamawiałam położnej która przychodzi w połogu bo on miał mi pomoc z dzieckiem, teraz zostałam tak sama, w ostatnie dni… stres dla mnie ogromny!
Proszę, co byście zrobiły na moim miejscu? Na szczęście powiedział ze zostawi mi chociaż mieszkanie i się wyprowadzi, ale czy dam rade zupełnie sama? Nawet nie mam auta, nie wiem jak wrócę ze szpitala, co będę jadła, wszystko mnie przeraża …
przez te kilka lat zupełnie mnie od siebie uzależnił, nie było to trudne - kompletnie sama na świecie, młoda i zakochana po uszy. Wwzięliśmy ślub. On ma już dwójkę dzieci z poprzedniego małżeństwa, 7 i 8 lat, zaakceptowałam to i jego „niedobra” eksie z miłości do niego i chęci założenia rodziny.
W zeszłym roku straciłam ciąże w 16 tc, nie mogłam sobie tego ułożyć w głowie, byłam zrozpaczona. Dzien po porodzie wyszliśmy do domu i on zaczął się ze mną awanturować o jakaś pierdole, ze zakładałam spodnie na łóżku szpitalnym a ktoś mógł wejść do pokoju i zobaczyć mnie w majtkach… wtedy pierwszy raz poczułam ze zostawia mnie sama kiedy go potrzebuje.
Drugą ciąże, tą teraz, odkryłam jakoś w listopadzie. Byłam załamana… między nami było niedobrze, dlaczego akurat teraz, myslalam. Po pewnej kłótni, w której powiedział ze jego dzieci i eks są dla niego wszystkim a ja zawsze będę niczym i mam usunąć to dziecko umówiłam się na wizytę aby to zrobić. Brzmi okropnie i tak się czułam-Wstrętnie, podle, ale w mojej sytuacji nie chciałam zostać sama z dzieckiem. On przyjechał w dniu podania tabletki poronnej do kliniki i zabrał mnie stamtąd.
Byłam szczęśliwa, bo nie chciałam tego robić!
Później powoli staraliśmy się odbudować relacje, hormony szalały w ciazy ale o dziwo stałam się bardziej potulna, zależało mi aby mieć rodzine. On to zauważył, zaczął przesuwać granice dalej i dalej. Obrażanie mnie i chamstwo na porzadku dziennym. Zaczęłam być służąca w domu a on mówił ze przygotowuje mnie do roli matki.
Aż do wczoraj gdy stwierdził ze odchodzi. Pokłóciliśmy się i jak zwykle on zaczął temat swojej byłej. To nie poerwszy raz, wybuchnęłam złością i powiedziałam co mysle, kilka gorzkich słów. On zaczął mnie poniżać, szantażować mnie wiec zadzwoniłam do jego matki z która mam dobry kontakt aby mnie uspokoiła, nie chce zle dla dziecka a zaczelam byc na prawdę zestresowana.
W nocy przyszedł do sypialni i powiedział ze on się w tym tygodniu wyprowadzi. Nie chce byc ze mną przy porodzie jak planowaliśmy, chce tylko zobaczyć syna i tylko jego jak juz się urodzi.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Jestem w 39 tygodniu, termin za 4 dni a partner odchodzi. Mieszkam za granica, przeprowadziłam się tu do niego. Nie mam nikogo, kto by mi pomógł, nawet nie zamawiałam położnej która przychodzi w połogu bo on miał mi pomoc z dzieckiem, teraz zostałam tak sama, w ostatnie dni… stres dla mnie ogromny!
Proszę, co byście zrobiły na moim miejscu? Na szczęście powiedział ze zostawi mi chociaż mieszkanie i się wyprowadzi, ale czy dam rade zupełnie sama? Nawet nie mam auta, nie wiem jak wrócę ze szpitala, co będę jadła, wszystko mnie przeraża …
przez te kilka lat zupełnie mnie od siebie uzależnił, nie było to trudne - kompletnie sama na świecie, młoda i zakochana po uszy. Wwzięliśmy ślub. On ma już dwójkę dzieci z poprzedniego małżeństwa, 7 i 8 lat, zaakceptowałam to i jego „niedobra” eksie z miłości do niego i chęci założenia rodziny.
W zeszłym roku straciłam ciąże w 16 tc, nie mogłam sobie tego ułożyć w głowie, byłam zrozpaczona. Dzien po porodzie wyszliśmy do domu i on zaczął się ze mną awanturować o jakaś pierdole, ze zakładałam spodnie na łóżku szpitalnym a ktoś mógł wejść do pokoju i zobaczyć mnie w majtkach… wtedy pierwszy raz poczułam ze zostawia mnie sama kiedy go potrzebuje.
Drugą ciąże, tą teraz, odkryłam jakoś w listopadzie. Byłam załamana… między nami było niedobrze, dlaczego akurat teraz, myslalam. Po pewnej kłótni, w której powiedział ze jego dzieci i eks są dla niego wszystkim a ja zawsze będę niczym i mam usunąć to dziecko umówiłam się na wizytę aby to zrobić. Brzmi okropnie i tak się czułam-Wstrętnie, podle, ale w mojej sytuacji nie chciałam zostać sama z dzieckiem. On przyjechał w dniu podania tabletki poronnej do kliniki i zabrał mnie stamtąd.
Byłam szczęśliwa, bo nie chciałam tego robić!
Później powoli staraliśmy się odbudować relacje, hormony szalały w ciazy ale o dziwo stałam się bardziej potulna, zależało mi aby mieć rodzine. On to zauważył, zaczął przesuwać granice dalej i dalej. Obrażanie mnie i chamstwo na porzadku dziennym. Zaczęłam być służąca w domu a on mówił ze przygotowuje mnie do roli matki.
Aż do wczoraj gdy stwierdził ze odchodzi. Pokłóciliśmy się i jak zwykle on zaczął temat swojej byłej. To nie poerwszy raz, wybuchnęłam złością i powiedziałam co mysle, kilka gorzkich słów. On zaczął mnie poniżać, szantażować mnie wiec zadzwoniłam do jego matki z która mam dobry kontakt aby mnie uspokoiła, nie chce zle dla dziecka a zaczelam byc na prawdę zestresowana.
W nocy przyszedł do sypialni i powiedział ze on się w tym tygodniu wyprowadzi. Nie chce byc ze mną przy porodzie jak planowaliśmy, chce tylko zobaczyć syna i tylko jego jak juz się urodzi.
W pierwszej kolejności poszukałabym nieodpłatnej pomocy prawnej odnośnie uzyskania od ojca alimentów (w PL są takie punkty, więc sprawdź czy i u Ciebie są). Warto też zaplanować sobie dojazd do i ze szpitala, zależy w jakiej odległości mieszkasz. Moja mama (też sama) jechała do szpitala rodząc autobusem. Może możesz odłożyć sobie już jakieś środki na taksówkę? Spróbuj podpytać się koleżanek czy któraś może wpaść w weekend i Cię wesprzeć. Ugotuj sobie też na zapas jedzenie i włóż do zamrażarki. Trzeba włączyć tryb zadaniowy. Wiem, że musi być trudno, ale dasz sobie radę.
 
W pierwszej kolejności poszukałabym nieodpłatnej pomocy prawnej odnośnie uzyskania od ojca alimentów (w PL są takie punkty, więc sprawdź czy i u Ciebie są). Warto też zaplanować sobie dojazd do i ze szpitala, zależy w jakiej odległości mieszkasz. Moja mama (też sama) jechała do szpitala rodząc autobusem. Może możesz odłożyć sobie już jakieś środki na taksówkę? Spróbuj podpytać się koleżanek czy któraś może wpaść w weekend i Cię wesprzeć. Ugotuj sobie też na zapas jedzenie i włóż do zamrażarki. Trzeba włączyć tryb zadaniowy. Wiem, że musi być trudno, ale dasz sobie radę.
O pieniądze na najbliższy czas się na razie nie martwię, na taxi mam, ale faktycznie formalności związane z alimentami mogą potrwać, dobra wskazówka, aby zająć się tym już teraz.
Wyobraź sobie, ze na prawdę nie mam tutaj ani jednej koleżanki, dlatego tez czuje sie tak wystraszona. Mieszkamy w tym mieście 1,5 roku, mam kilka znajomych ale nie są to osoby które „znam”.
Dziękuje za odpowiedz, na prawdę doceniam każda rade i słowo wsparcia.
Dzis biorę sie za przygotowanie posiłków- wg Twojej rady!!!
 
Jestem w 39 tygodniu, termin za 4 dni a partner odchodzi. Mieszkam za granica, przeprowadziłam się tu do niego. Nie mam nikogo, kto by mi pomógł, nawet nie zamawiałam położnej która przychodzi w połogu bo on miał mi pomoc z dzieckiem, teraz zostałam tak sama, w ostatnie dni… stres dla mnie ogromny!
Proszę, co byście zrobiły na moim miejscu? Na szczęście powiedział ze zostawi mi chociaż mieszkanie i się wyprowadzi, ale czy dam rade zupełnie sama? Nawet nie mam auta, nie wiem jak wrócę ze szpitala, co będę jadła, wszystko mnie przeraża …
przez te kilka lat zupełnie mnie od siebie uzależnił, nie było to trudne - kompletnie sama na świecie, młoda i zakochana po uszy. Wwzięliśmy ślub. On ma już dwójkę dzieci z poprzedniego małżeństwa, 7 i 8 lat, zaakceptowałam to i jego „niedobra” eksie z miłości do niego i chęci założenia rodziny.
W zeszłym roku straciłam ciąże w 16 tc, nie mogłam sobie tego ułożyć w głowie, byłam zrozpaczona. Dzien po porodzie wyszliśmy do domu i on zaczął się ze mną awanturować o jakaś pierdole, ze zakładałam spodnie na łóżku szpitalnym a ktoś mógł wejść do pokoju i zobaczyć mnie w majtkach… wtedy pierwszy raz poczułam ze zostawia mnie sama kiedy go potrzebuje.
Drugą ciąże, tą teraz, odkryłam jakoś w listopadzie. Byłam załamana… między nami było niedobrze, dlaczego akurat teraz, myslalam. Po pewnej kłótni, w której powiedział ze jego dzieci i eks są dla niego wszystkim a ja zawsze będę niczym i mam usunąć to dziecko umówiłam się na wizytę aby to zrobić. Brzmi okropnie i tak się czułam-Wstrętnie, podle, ale w mojej sytuacji nie chciałam zostać sama z dzieckiem. On przyjechał w dniu podania tabletki poronnej do kliniki i zabrał mnie stamtąd.
Byłam szczęśliwa, bo nie chciałam tego robić!
Później powoli staraliśmy się odbudować relacje, hormony szalały w ciazy ale o dziwo stałam się bardziej potulna, zależało mi aby mieć rodzine. On to zauważył, zaczął przesuwać granice dalej i dalej. Obrażanie mnie i chamstwo na porzadku dziennym. Zaczęłam być służąca w domu a on mówił ze przygotowuje mnie do roli matki.
Aż do wczoraj gdy stwierdził ze odchodzi. Pokłóciliśmy się i jak zwykle on zaczął temat swojej byłej. To nie poerwszy raz, wybuchnęłam złością i powiedziałam co mysle, kilka gorzkich słów. On zaczął mnie poniżać, szantażować mnie wiec zadzwoniłam do jego matki z która mam dobry kontakt aby mnie uspokoiła, nie chce zle dla dziecka a zaczelam byc na prawdę zestresowana.
W nocy przyszedł do sypialni i powiedział ze on się w tym tygodniu wyprowadzi. Nie chce byc ze mną przy porodzie jak planowaliśmy, chce tylko zobaczyć syna i tylko jego jak juz się urodzi.
Szczerze mówiąc, to chyba lepiej być sama, niż z kimś takim.
Będziesz zmęczona, niewyspana itd a tutaj jeszcze musisz być potulna, bo jak nie, to kłótnia o pierdoły.
Zawsze możesz przecież wrócić za miesiąc do Polski, rodzina moze by Ci pomogła.
 
Szczerze mówiąc, to chyba lepiej być sama, niż z kimś takim.
Będziesz zmęczona, niewyspana itd a tutaj jeszcze musisz być potulna, bo jak nie, to kłótnia o pierdoły.
Zawsze możesz przecież wrócić za miesiąc do Polski, rodzina moze by Ci pomogła.
Niestety to nie jest takie proste, szczególnie z dzieckiem. Nie mogę przeprowadzić się do innego kraju uniemożliwiając ojcu regularnych spotkan z synem, to po pierwsze. Po drugie, nie mam rodziny, tak się potoczyło życie ze zostałam sama na świecie, wiec nie ważne raczej w jakim jestem kraju.

To prawda, z jednej strony lepiej być samej. Wiele razy myslalam o tym w trakcie ciąży, mąż kłócil sie czesto o nic i było mi cholernie ciężko, jednak zawsze próbowałam go ugłaskać. Chowałam dumę do kieszeni i pomimo wyzwisk i poniżania to ja wyciągałam zawsze rękę na zgodę. Później i tak słuchałam ze to ja jestem winna i Ok, przytakiwałam, byle tylko mieć spokój i tak w kółko. Zrezygnowałam z siebie w zupełności, zaczelam robić dosłownie wszystko czego ode mnie wymagał i powoli traciłam radość z życia z nim, a on komentował mnie bez końca, zawsze coś nowego, aż w końcu zaczął mówić mi „babcia”, ze zrobiłam się za bardzo serio i zbyt odpowiedzialna, dla niego zbyt nudna, ze nie chce mu się ze mną spędzać czasu. Stało się tak mniej więcej wtedy, kiedy odpuściłam stawianie na swoim żeby uniknąć ciągłych kłótni.
A wiec, zaczelam żyć tak jak on mi każe ale jednak on tak chyba nie do końca lubi.
Wiele aspektów tej relacji jest dla mnie okropnie przykrych, komentowanie wszystkiego od rodziny przez narodowość, a kończąc na wyglądzie.

Tak na prawde żal mi samej siebie, w gruncie rzeczy jestem silną kobieta, przed 30, zadbana i nie brzydka ale bardzo samotną w życiu. W nim szukałam wszystkiego: ojca, brata, męża i przyjaciela. Pomimo jego narcystycznej osobowości i przesadnej kontroli godziłam się na wszystko żeby tylko go mieć przy sobie, on o tym wie… być może teraz tez stara się to wykorzystać i tylko straszy mnie odejściem? Nie wiem. Być może to już na prawde koniec.
 
O pieniądze na najbliższy czas się na razie nie martwię, na taxi mam, ale faktycznie formalności związane z alimentami mogą potrwać, dobra wskazówka, aby zająć się tym już teraz.
Wyobraź sobie, ze na prawdę nie mam tutaj ani jednej koleżanki, dlatego tez czuje sie tak wystraszona. Mieszkamy w tym mieście 1,5 roku, mam kilka znajomych ale nie są to osoby które „znam”.
Dziękuje za odpowiedz, na prawdę doceniam każda rade i słowo wsparcia.
Dzis biorę sie za przygotowanie posiłków- wg Twojej rady!!!
Dasz sobie radę, choć na początku będzie ciężko! Postaraj się bez przemęczania się oczywiście wszystko sobie poogarniać teraz, przynajmniej organizacyjnie ustalić. Co do pieniędzy - nieważne czy je masz czy nie masz, ojciec ma obowiązek partycypować w kosztach utrzymania dziecka. Zakładam, że po porodzie nie będziesz miała siły na dowiadywanie się o formalności, więc warto podejść sobie do takiego punktu pomocy prawnej (o ile u Was jest) już teraz i przynajmniej wiedzieć co i jak w razie gdyby po pierwszych 1-3 msc ojciec nie zapłacił ani złotówki. Dasz radę 🙏🏼
 
Dasz sobie radę, choć na początku będzie ciężko! Postaraj się bez przemęczania się oczywiście wszystko sobie poogarniać teraz, przynajmniej organizacyjnie ustalić. Co do pieniędzy - nieważne czy je masz czy nie masz, ojciec ma obowiązek partycypować w kosztach utrzymania dziecka. Zakładam, że po porodzie nie będziesz miała siły na dowiadywanie się o formalności, więc warto podejść sobie do takiego punktu pomocy prawnej (o ile u Was jest) już teraz i przynajmniej wiedzieć co i jak w razie gdyby po pierwszych 1-3 msc ojciec nie zapłacił ani złotówki. Dasz radę 🙏🏼
Na prawdę dziękuje za twoje słowa… nie spodziewałam się w moim życiu takiego salta i to jeszcze w takim momencie.
Chce wierzyć ze dam rade, choć jest mi smutno i najbardziej boje sie o mój stan psychiczny.
Jeśli chodzi o utrzymanie dziecka, on ma już dzieci, na które płaci i nie uchyla sie w żadnym stopniu od swoich obowiązków, mam nadzieje ze z naszym dzieckiem postąpi podobnie.
 
reklama
Lepiej Ci będzie samej, będzie ciężko na początku przy niemowlaku ale dasz radę skoro nie wzięłaś tabletki.
Jesteś silna i musisz być dla Twojego maleństwa !!
a Twój mąż .. tylko jedno mi się nasuwa sorry FRAJER
 
Do góry