reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Rozmowy o wszystkim i niczym

Serio? To mnie pocieszyłaś :D chociaż nie wiem, czy będę miała odwagę zjeść jeszcze kiedykolwiek pizzę, ale może chociaż kawę będę mogła[emoji85]

Ja tylko na początku się bałam . Był to okres grilla i byłam załamana ze wszędzie czułam pieczona karkówkę a ja mogłam tylko kurczaka najlepiej gotowanego . Po dwóch tygodniach powoli zaczęłam jeść inne rzeczy aż wkoncu zjadłam schabowego w panierce i nie cierpiałam . Bardzo długo żyłam z kamieniami i to były stracone lata . Często w niedziele trafiałam do szpitala z bólami i dostawałam zastrzyk i kroplówkę aż wkoncu powiedziałam dosyć .
 
reklama
Witam się chociaż dziś chodzę jak pluto z dupa w górze. Młoda cała noc tak się dusila- kaszlala ze masakra . Aż do wymiotow i tak od 23 do 5 rano nie spaliśmy. A antybiotyk dostała w poniedziałek zaraz jedziemy do pediatry bo to jakaś masakra
 
Ja tylko na początku się bałam . Był to okres grilla i byłam załamana ze wszędzie czułam pieczona karkówkę a ja mogłam tylko kurczaka najlepiej gotowanego . Po dwóch tygodniach powoli zaczęłam jeść inne rzeczy aż wkoncu zjadłam schabowego w panierce i nie cierpiałam . Bardzo długo żyłam z kamieniami i to były stracone lata . Często w niedziele trafiałam do szpitala z bólami i dostawałam zastrzyk i kroplówkę aż wkoncu powiedziałam dosyć .

Ja na szczęście nie cierpiałam bardzo przez ostatnie 3 lata (bo minimum od takiego czasu mam kamienie) i mogłam jeść wszystko, a pizza czy czekolada to w ogóle było moje główne pożywienie, jednak po ostatnim weekendzie stwierdziłam, ze nigdy przenigdy nie chce już tego przechodzić[emoji23]

Ile czas byłaś w szpitalu po zabiegu? I jak się czułaś?
 
Ja na szczęście nie cierpiałam bardzo przez ostatnie 3 lata (bo minimum od takiego czasu mam kamienie) i mogłam jeść wszystko, a pizza czy czekolada to w ogóle było moje główne pożywienie, jednak po ostatnim weekendzie stwierdziłam, ze nigdy przenigdy nie chce już tego przechodzić[emoji23]

Ile czas byłaś w szpitalu po zabiegu? I jak się czułaś?


Czułam się dobrze , chyba nawet 3 dni nie byłam . Laparoskopowo miałam i tylko brzuch trochę obolały był . Ale szybko doszłam do siebie
 
Witam się chociaż dziś chodzę jak pluto z dupa w górze. Młoda cała noc tak się dusila- kaszlala ze masakra . Aż do wymiotow i tak od 23 do 5 rano nie spaliśmy. A antybiotyk dostała w poniedziałek zaraz jedziemy do pediatry bo to jakaś masakra

Współczuje nocy, u nas tez kiepsko :/ zaraz będę jechać do laboratorium, bo udało mi się w końcu złapać trochę moczyku :p
 
Cześć dziewczyny [emoji6] ale się dziś wyspałam, tylko oczywiście jakieś chore sny miałam [emoji849] dziś nic nie robię, leżę i odpoczywam, bo muszę dojść do siebie po weekendzie [emoji16]
@RoseGold nawet nie wiem co powiedzieć i o czym... Jak się wali to wszystko na raz [emoji53] trzymam kciuki żebyś się ze wszystkim szybko uporała. W szoku jestem, że są takie różnice w terminach w obrębie jednego miasta. Zdrówka dla córci, a z samochodem to brak słów... Ja bym ich wszystkich tam za jaja powiesiła [emoji16]
@nast95 Marcel jest przecudny [emoji7] malutki przystojniak [emoji3590] nic dziwnego, że przepadłaś i świata poza nim nie widzisz [emoji6] z nowości u mnie to nadal nie rośniemy, jeszcze przed ciążą po wielkim obiedzie bardziej wyglądałam jak w ciąży niż teraz [emoji23] i chyba będzie dziewczynka [emoji3590]
@MartaSx oczywiście, że dasz radę, kobiety są silne i im więcej biorą na głowę tym bardziej potrafią się zorganizować [emoji6] dobrze, że się zapisujesz [emoji4]
 
reklama
Dzień dobry dziewczyny, ja znów pare dni nie byłam obecna.

W sobotę pojechaliśmy do mojej przyjaciółki do mieszkania (dopiero co je kupiła, mój mąż co nieco jej poszpachlowal itd) i zjedliśmy sobie u niej pizzę, która ja zapilam winem... efekt był taki, ze od ok 22 miałam silne bóle brzucha, wzięłam wszystkie leki jakie miałam w domu, przedawkowałam nospe 2 razy i dalej nie było efektu. O 3 w nocy obudziłam mamę, bo już nie dawałam rady i pojechałyśmy na IP. Stwierdzili, ze to atak kołki żółciowej. Niestety nie pomagały żadne zastrzyki i kroplowki, ale po kilku godzinach i tak mnie wypuścili[emoji17] teraz jest dużo lepiej, ale dalej ledwo chodzę, bo każdy krok, czy zmiana pozycji z siedzącej na stojąca itd sprawia mi ból.
Od lekarki rodzinnej dostałam skierowanie do szpitala na operacje (chociaż ogólnie zdania na temat wycinania woreczka są podzielone) i dzisiaj dzwoniłam oraz jeździłam po szpitalach. I tak: w pierwszym terminy na luty, w drugim terminów brak i zasugerowali, żebym zapłaciła[emoji85], a w trzecim po rozmowie z lekarzem dostałam termin na 27 listopad :D i to wszystko w obrębie jednego miasta! Dlatego jeszcze raz powtarzam dziewczyny, ze trzeba szukać.
Niestety obawiam się, ze stracę semestr, bo nie wiem, czy dam radę pojawić się na uczelni przed operacja, a po to wiadomo, ze będę potrzebowała tydzień lub dwa na rekonwalescencję[emoji24] posypało się to wszystko[emoji24]

Poza tym u mnie chaos. Mąż wyjechał, a ja zostałam sama ze sprawa samochodu. Wczoraj siła odebraliśmy samochód na lawecie, przewieźliśmy do innego serwisu. Jutro będę kontaktować się z nasza prawniczka, bo sprawa jest już grubo przesadzona.
No i nie ma szans, żebyśmy odzyskali samochód w 2019 roku, wiec jeszcze intensywniej myślimy o kupnie czegoś nowego.

Jak się sypie to wszystko[emoji17]

O masakra! Mam nadzieje, że los się w końcu do Ciebie uśmiechanie bo można się załamać jak ciagle coś jest nie tak.. a u Ciebie ostatnio faktycznie ciagle coś się sypie [emoji17] kurczę w końcu musi być dobrze, zawsze po takim złym okresie przychodzi lepszy czas i mam nadzieje, że u Ciebie wszystko szybciutko się porozwiązuje [emoji5]
Pamiętaj, że zdrówko jest najważniejsze [emoji9]
A co do tego Twojego samochodu to jestem w szoku ile to wszystko trwa i w ogole. Ja tez mam zawsze takie szczęście do samochodów, że ciagle się coś psuje..masakra, człowiek ciagle w stresie jak samochód potrzebny do pracy trzeba dojechać. Teraz jak siedzę w domu to mam spokój i mam to gdzieś czy znowu się zepsuje, jeżdżę tylko do lekarza wiec w końcu samochodem nie muszę się przejmować.. hmmm kochana, może to jest jakieś rozwiązanie dla Ciebie również? [emoji23]
 
Do góry