U mnie dopiero teraz zaczyna coś wietrzyk się ruszać a o 21.10 wróciłyśmy z dworu z Karolą
Cieplusio na dworze mam ciągle
A przydała by się burza bo wtedy mniej pyłków w powietrzu
cześć laseczki!
co do dziecka nauczycielskiego to SOL wiem o czym mówisz;-) moi oboje byli nauczycielami, na szczęście mnie nie uczyli niczego. ale fakt, presja zawsze była, mi wszystkiego nie wypadało, bo jak to zaraz mama czy tata się dowie, przerąbane było. ale i swoje + czasem też to miało. ja mam jakoś tak, że te niemiłe traumatyczne chwile jakoś wymazuję... nie pamiętam jakby z czasem się zacierały.
u mnie też burza była, szybka i mokra;-) deszczyk się przydał, bo w sobotę posialiśmy trochę warzywek na działeczce :-) niech rosną duże duże;-)
No widzisz - a moja mnie uczyła - to był koszmar z którego nie szło się obudzić i tak przez 8 lat
A my niedawno wróciłyśmy, wyszłyśmy po 18 z domciu bo chciałam zajrzeć do kolego z podstawówki czy wrócił już z Moskwy bo tam robił doktorat ze stosunków międzynarodowych. Ale nikogo nie zastałyśmy. Idziemy więc dalej sobie już na spacerek a tu na mnie jedzie dziewczynka na oko z 7-8 lat, zapłakana, brudny policzek. Zatrzymałam ją i pytam co się stało a ona że kolega ją wywiózł (ona na rolkach, on na rowerze) i nie wie gdzie jest. Pierwsze myśli - że coś musiało się stać więcej. Zapytałam o adres i powiedziałam że ją odprowadzę. Okazało się ze mieszka na mojej ulicy. Odprowadziłam ją do głównej ulicy skąd miała 100 m do domu i już wiedziała gdzie jest. Zapytałam czy wszystko w porządku, powiedziała że już tak i że dziękuje. Poprosiłam ją tylko żeby na przyszłość bardziej uważała i nie dała się wyprowadzić w pole kolegom z klasy. Po drodze mi powiedziała że się wywróciła i że stąd ten brudny policzek. A jak już pojechała to Karola wymyśliła że chce do Mania - szwagra
A oni kawałek od nas mieszkają. Ja nie wzięłam ani portfela, ani komórki ani dokumentów więc autobus odpada. Poszłyśmy za to do mojej mamy bo dała się Karola przekonać
A pod domem mojej mamy spotkałam koleżankę - szła z córką i mężem - od dwóch lat się na spacer zmawiamy i jakoś nam nie wychodzi i przypadkiem się spotkałyśmy, a 5 min później dołączył mój i ich kolega więc staliśmy i gadaliśmy, Karola dawała buziaki nowej koleżance, gadały i opisywały swoje rowerki bo obie z rowerkami były
A jak wreszcie udało nam się rozstać to pomogłam mamie wywalić lód z zamrażarki bo rozmrażała i nas później odprowadziła. Więc od 18.20 do 21.10 na dworze
Ale ciepełko cały czas, dopiero zaczyna wiaterek się wzmagać niewiele a tak to ciepło dalej
Ale burza by się przydała bo my z M alergiki a pyłki po burzy mniej fruwają.
Ale się rozpisałam
Dobra kończę ten esej bo zaczniecie mnie mieć dość
Spadam popisać swoją pracę i idę spać, jutro robimy z Karolą wielkie porządki