witam się z wami przelotnie, bo idę sobie zrobić pierwsze dukanowskie śniadanko
a potem lecę na miasto- muszę popłacić rachunki (bo wczoraj nam sie już nie chciało), kupić prezent dla brata i kuzyna na urodziny, zanieść do Urzędu Miasta papierki na mieszkanko (może się go wkońcu doczekamy) i skoczyć do mięsnego, bo wczoraj już był zamknięty. ufff, długi dzień przede mną. a na dworze paskudnie leje i jest do bani
za te wczorajsze fochy małżon zabrał mnie do pizzerii- tu u nas (nawet nie wiedziałam, że jakas jest). cuuuuuudnie było. zarąbisty klimat w tej restauracji!!!!!!! wszystko jak w podziemiach, panował półmrok, na suficie czerwona cegła. pięęęęęęeknie było tam. a jedzonko mega smaczne i niedrogie!!!! na pewno tam jeszcze pojedziemy
dziś popołudniu przyjedzie do nas koleś, żeby podpisać na nowo umowę na internet (jednak zostajemy przy tym , co mamy) to może się okazać, że nie będę neta miała. i tak jestem zdzwiona że jeszcze jest, bo na umowie było do 31.08.
a tak jeszcze to kupiłam sobie wczoraj taki fajny płaszczyk- wiosna-jesień. bo czegoś takiego nie miałam przejściowego. i płaciłam 79zł- u chińczyka oczywiście. no i dowiedziałam się, że tam będą szukać ekspedientki, więc też tam dziś skoczę z podaniem. ale nie wiem jak to będzie, bo tam pracują po 10 godzin dziennie i w weekendy też, no a ja mam co 2 tyg. szkołę w weekendy i nie wiem czy na to pójdą, bo te chinole to wyzyskiwacze
uciekam się zbierać i robić śniadanko- otręby mam, ale dziś jeszcze muszę oblecieć całe miasto w poszukiwaniu skrobii kukurydzianej. i nie mam pojęcia gdzie tego szukać