B
bunia87
Gość
nie przekonujcie mnie- wiem o co wam chodzi, ale ja naprawdę nie mam w co i po co wierzyć. nie odczuwam takiej potrzeby. nie jest mi z tym źle.
a co do tego, że młoda jestem- cóż. może i młoda, ale co z tego? wiek tu chyba nie gra żadnej roli. i niewiadomo, czy wszystko przede mną.
kalamandyna ja wolałabym być w twoim wieku i mieć dziecko
zawsze tak jest- chcemy tego, czego mieć nie możemy. trudno, co z tym zrobię? nic. zostaje mi żyć.
a żeby sie cieszyć z każdego dnia, z pierdółek, przyjaciół wcale nie trzeba w nic wierzyć. ja się cieszę, ale nie wierzę.
czasem to co dla innych jest straszne, nie do pomyślenia, dla innych jest właśnie siłą i wolą przetrwania.
futrzaczku kochana. ja tu nie wchodzę po to, żeby czytac sobie o ciążach. wchodzę dlatego, że znalazłam tu przyjaciół. a w ciążę nie zajdę jak sobie odpuszczę- powtórzę się: bez leków nie mam owulacji, mąż prawdopodobnie ma słabą armię- ona się bez leczenia nie poprawi. co mi da odpuszczenie? ja po prostu bez leczenia nie zajdę, a nie jak sobie przestanę o tym myśleć. nigdy nie przestanę o tym myśleć, ale to nie jest moja obsesja, ani pierwsza myśl rano. nie, po prostu chciałabym mieć dziecko, ale skoro nie wychodzi, to zostaje mi się badać i leczyć do skutku. i tak zrobię, ale za parę miesięcy, bo teraz nie mam na to kasy- a nie wszystkie badania są refundowane.
spokojnie dziewczyny. mi jest dobrze, nie trzeba mnie pocieszać. już sobie wszystko poukładałam i każdego dnia godzę się z tym, że niewiadomo czy będę mieć dziecko. może się kiedyś uda, może nie. wole nauczyć się żyć z tym, że nie, niż mieć durną nadzieję, że może jednak i tym się katować. bo mnie taka nadzieja katuje.
buziaki dla was
a co do tego, że młoda jestem- cóż. może i młoda, ale co z tego? wiek tu chyba nie gra żadnej roli. i niewiadomo, czy wszystko przede mną.
kalamandyna ja wolałabym być w twoim wieku i mieć dziecko
zawsze tak jest- chcemy tego, czego mieć nie możemy. trudno, co z tym zrobię? nic. zostaje mi żyć.
a żeby sie cieszyć z każdego dnia, z pierdółek, przyjaciół wcale nie trzeba w nic wierzyć. ja się cieszę, ale nie wierzę.
czasem to co dla innych jest straszne, nie do pomyślenia, dla innych jest właśnie siłą i wolą przetrwania.
futrzaczku kochana. ja tu nie wchodzę po to, żeby czytac sobie o ciążach. wchodzę dlatego, że znalazłam tu przyjaciół. a w ciążę nie zajdę jak sobie odpuszczę- powtórzę się: bez leków nie mam owulacji, mąż prawdopodobnie ma słabą armię- ona się bez leczenia nie poprawi. co mi da odpuszczenie? ja po prostu bez leczenia nie zajdę, a nie jak sobie przestanę o tym myśleć. nigdy nie przestanę o tym myśleć, ale to nie jest moja obsesja, ani pierwsza myśl rano. nie, po prostu chciałabym mieć dziecko, ale skoro nie wychodzi, to zostaje mi się badać i leczyć do skutku. i tak zrobię, ale za parę miesięcy, bo teraz nie mam na to kasy- a nie wszystkie badania są refundowane.
spokojnie dziewczyny. mi jest dobrze, nie trzeba mnie pocieszać. już sobie wszystko poukładałam i każdego dnia godzę się z tym, że niewiadomo czy będę mieć dziecko. może się kiedyś uda, może nie. wole nauczyć się żyć z tym, że nie, niż mieć durną nadzieję, że może jednak i tym się katować. bo mnie taka nadzieja katuje.
buziaki dla was
Ostatnio edytowane przez moderatora: