no ja już niestety nadzieję straciłam. hormony nie pomogły, ziółka nie pomogły, clo nie pomogło, witaminy też nie- ani te dla mnie, ani te dla małża. cierpliwości miałam dużo- prób też było dużo bo 16. ale teraz przyszedł czas, że już nic więcej nie zrobię. nie będę matką. muszę odetchnąć, zebrać siły. ale już nie do walki o dziecko- do zwykłego życia. na tyle muszę się zebrać, żeby znaleźć sposób na życie ze świadomością, że matką nie będę. już nie mam nawet łez. co mi z płaczu? pod koniec lipca pójdę do ginki- jak kazała, ale nic nowego nie usłyszę. pewnie tylko potwierdzi, że pęcherzyków niet. a w cuda nie wierzę. w nic już nie wierzę...
dziękuję wam za wszystko- bez was pewnie było by gorzej. jednak teraz to ja już się całkiem poddałam. i wierzcie mi- jestem wam za wszystko wdzięczna, ale nic mnie już nie przekona, że kiedyś zostanę matką. nic...
Bunia- nadzieja odchodzi ostatnia! nie mozesz tak po prostu powiedziec, ze sie poddajesz.. moze za bardzo sie starasz, za bardzo pragniesz tego dziecka i w tym jest problem.. spinasz sie, stresujesz, denerwujesz i wszystko na nic..
bo dziecko przychodzi wtedy, gdy jest na to odpowiednia chwila.. ilez bylo przypadkow, ze nawet lekarze powiedzieli, ze nic z tego nie bedzie... a tu nagle kobieta w ciazy i rodzila zdrowego bobaska...
wiem, ze to co powiem nie ma dla Ciebie sensu, bo dzisiaj masz dolek.. ale przemysl to jeszcze raz.. czy aby za szybko sie nie poddajesz?
ja dopiero zaczelam sie starac, ale tak naprawde gdzies tam w srodku tez sie boje, ze moze nie wyjsc.. odpedzam te zle mysli jak moge..... i chyba nie jestem odosobniona w tych myslach... wszystkie tu sie boimy, ze nie wyjdzie... a pozniej boimy sie o fasolke..a pozniej o porod.. itd itd.
zycie nasze nie jest uslane rozami.. docenmy to co mamy w zyciu i starajmy sie wierzyc, ze kiedys nasze marzenie ... to najwazniejsze i najpiekniejsze w zyciu- dziecko- sie spelni
ja tez czuje, ze @ przyjdzie, ale szczerze mowiac mam to gdzies... jak mama mowi- NIE SPOCZNIEMY NIM POCZNIEMY!!!! Wiec- do dziela kochana
masz nas tutaj, a chyba nikt takiego poparcia nigdy nie mial ( z Komorowskim wlacznie
)
BEDZIE DOBRZE, BO MUSI BYC!!!!!!!
Maran-tha- ciesze sie razem z Toba, ze uciazliwy gosc juz nie bedzie zawadzal
swoja droga skads to znam...
mialam takiego goscia ostatnio.. przyjechala kolezanka.. i zamiast mi pomoc to przez 2 tygodnie musialam prac jej rzeczy. .. rozwieszac, dalej sprzatalam i gotowalam sama... bo ona przyjechala odpoczac.. a juz szczytem chamstwa dla mnie bylo jak sie rozlozyla z lezakiem na tarasie i widzac, ze chcialam rozwiesic pranie w tym jej ciuchy, to zamiast mi pomoc.. przesunela sie z lezakiem... myslalam, ze mnie tam cos trafi.. no ale.czlowiek sie uczy na bledach