Hejka
Ja tylko na chwilę chciałam się zameldowac,właśnie wróciłam z pracy i lecę przytulic się do mężuluka.
Dobranoc!
czesc dziewuszki
jak sie dzien zaczyna? my wlasnie wstalismy, maly najedzony przebrany i juz po mieszkaniu smiga na swoich krzywuskach
wczoraj jednak zabraklo odwagi na podpisywanie zdjec. wpadlam "przypadkiem" na filmik leopoldka jak byl maly i tak juz sobie poogladalam inne, az F. wrocil
zapomnialam wam opisac mojej niedzielnej anegdtoki, tak wracajac do tematu tesciowych
)) wiec niepowtarzac dlugiej historyjki, tylko wkleje moj post z watku o tesiowych. milego smiania zycze
Cytat:
Napisał
Izabela S.
Witam,
mnie zastanawia tylko jedno... te nasze teściowe są tak doswiadczone, z takim starzem w wychowywaniu dzieci i małych i starszych, ponoć wiele w życiu juz przeszły, same przecież też kiedyś zakładały rodziny... kurcze kiedy one zrozumieją jedną rzecz, że nie można kogoś uszczęśliwiać na siłę. Jak słyszę od mojej teściowej "ale ja przecież chciałam Ci pomóc, chciałam dobrze" to szlag mnie trafia i ogarnia mnie wściekłość... skąd ta obca mi kobieta, która poznała mnie dopiero parę lat temu może wiedzieć co jest dla MNIE dobre....Poza tym, jeśli ktoś chce mi pomóc - to robi tak jak ja tego chcę - wtedy faktycznie mi pomaga, ale to babsko robi ciągle po swojemu i w d... ma moje prośby. Więc niech się goni... To nie jest żadna pomoc tylko wpierniczannie się i rządzenie w nie swoim domu...
Pozdrawiam
hej
no dokladnie! zgadzam sie! pomaganie na sile, wbrew twojej woli to nie pomaganie, ale dorzucanie stresu i nerwow! moja na szczescie nie ma takich zapedow, jedynie jest wscibska (troche), skapa (bardzo bardzo bardzo) no i przerazona faktem ze wydaje pieniazki ciezkozarobione przez synusia...
zapomnialam: ostatnio sobie zrobilismy w niedziele godzinny spacer po naszym sasiedzkim miescie saint cloud, takie TYPOWO BURZUJSKIE ciezko zanlezc dom ponizej1 - 1,5 miliona euro, a sa nawet za 2 i 3. wille i zameczki. park i cisza. lubimy tam chodzic z malym bo zywej duszy nie wymijasz wozkiem na chodniku. akurat tak sie stalo ze tykwa zadzwonila z nowinkami jak tam bylismy. jak tylko uslyszala ze tam chodzimy i podziwiamy domy, ktorych nigdy nie ebdziemy mogli sobie kupic, to od razu zaczela wymieniac 1000 argumentow dlaczego nie warto miec duzego domu: i wszystkie argumenty dziwnym trafem byly w trosce o MNIE. ja anwet jej przy sluchawce nie mialam, to f? z nia gadal a ona, ze:
domy za duze, ze bede sie bala takiej przestrzeni, sama z dziecmi, fred do niej ze sie nzaadaptuje, kwestia przyzwyczajenia. ona: ze taki kredyt bedziemy placic 30 lub wiecej lat: moj F.: "a co boisz sie ze nie dozyjemy i z ena ciebie oplaty spadna?" !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! az bladlam z boku!!!!!
a ona dizelnie dalej: ale taki dom to trzeba utrzymac w stanie, codziennie godziny sprzatania i czeste remonty. fred: natalia bedzie miala pomoc do domu ( cala grupe!!!! - przegial!)
tak sie tykwa wkula, ze szybko zakonczyla rozmowe, juz jej sie odechcialo gadac o domach.... to po holere zaczyna gadki. My jej mowimy najzwyczajniej w swiecie co akurat robimy, a ona od razu ma temat zabezpieczajacy mozliwosc tego iz kiedys namowie na taki zakup jej synusia...