reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Roczek tuż tuż...

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Zielona nie martw sie wszystkie dzieciaczki tak maja...Kubek od swoich zabawek woli komorke, garnek pilota gazete. Zabawka dopiero go interesuje jak po wyrzuceniu z lozeczka wystraczajaco glosno upadnie na ziemie :tak: To my mamusie wydziwiamy z zabawkami :-D poza tym do pierwszych urodzin jeszcze sporo ponad miesiac a to dla naszych pociech baaaardzo duzo i jeszcze wiele sie zmieni. Lacznie z gustami zabawkowymi
 
reklama
U nas furorę robi cały czas krzesełko uczydełko i garnuszek na klocuszek choć krzesełko prowadzi na całej lini.Victor może ponad godzinę przy nim siedziec i się nie nudzi więc polecam(my daliśmy za krzesełko 50euro i się opłaciło)
 
Garnuszek na klocuszek rzeczywiscie jest fajna zabawka. Kuba ostatnio nauczyl sie nakladac pokrywke i rzeczywiscie potrafi tak sie bawic nawet okolo 20 minut co jest juz duzym osiagnieciem Z klocuszkow najbardziej lubi zotly, ten najczesciej jest wyrzucany za lozko:-) Krzeselko maja kupic moi rodzice, mam nadzieje ze malemu sie spodoba. Polecam tez Szczeniaczka uczniaczka, nasz co prawda wyglada juz jakby wojne biedak przezyl, ale Kubus juz wie gdzie piesek ma nosek i lapki. Fakt ze przez szczeniaczka bylo troche placzu, bo Kubus dorwal zwyklego misia i myslal ze jak bedzie go tarmosic to mis bedzie spiewac a tu cisza. Skonczylo sie minka cytrynka lekkim placzem i waleniem misiem o podloge. Teraz pokazujemy mu rozne maskotki, zeby dziecko wiedzialo ze nie kazdy pluszak spiewa jak sie go nacisnie.
A najfajnieszy jest rowerek i przejazdzki po mieszkaniu. Maly siedzi dumnie i naciska przyciski ( ja mam wtedy wrazenie ze w cyrku mieszkam, bo melodyjki sa podobne) i tak moze jezdzic nawet godzine, ostatnio nawet przysnal w trakcie jazdy...tak go wciagnelo ;-) my tylko mamy zajecie, bo ktos musi pchac rowerek;-) ja juz nawet jedna reka pcham rowerek druga odkurzacz i w ten sposob sprzatam. Przyjemne z pozytecznym;-)
 
Z opisów wydaje mi się że te zabaweczki są interesujące choć krzesełko uczydełko na moim małym nie zrobiło wrażenia...:-(
Mam nadzieje że wkońcu zacznie się ładnie bawić zabaweczkami.Teraz właśnie siedzi na ziemi na kocyczku i ogląda pilota- i jest szczęśliwy:-) :-) :-)
 
O właśnie - myślałam też o jakimś rowerku zabawkowym, ale takim, żeby na dworze mogła tym jeździć. Zobaczymy jeszcze.

Od moich rodziców chyba dostanie fotelik na rowert i będziemy wspólnie śmigać.
A najlepszy jest mój tata, który już się uczy tak zsiadać z roweru (z ramą), żeby dziecka nie zrzucić ;p Czyli nogą do przodu.
Kiedyś w ten sposób zrzucił moją siostrę z fotelika na rowerze ;p
Razem z moim chrzestnym tak ćwiczą, bo wujek też został dziadkiem.

A ostatnio tata coś mi o nartach dla Małej gada, że już by ją chętnie zabrał. No cóż w końcu podobno łatwiej się na nartach utrzymać niż na samych nogach ;p Ja jeszcze poczekam :D
 
Joaśka cos jest w tej wczesnej nauce:-) ja stałam pierwszy raz na łyzwach jak miałam 2 lata a mój brat rok i 3 m-ce:tak: :tak: :tak: jeżeli chce się wychować mistrza sportu to tzreba tak wcześnie zaczynać;-) ;-) ;-) ;-)
 
Na łyżwy też będziemy chodzić, bo uwielbiam. Tylko, że w Ośw. lodowisko jest raczej dla zawodowców i dla normalnych ludzi jest bardzoe krótko. Lepiej jest w Gliwicach na lodowisku politechniki :) a do dziadostwa często jeździmy
 
Joaska na lodowisku w Gliwicach to sobie jedynke uszczerbilam :-D :-D :-D
Ty az z Oswiecimia jezdzisz na lodowisko w Gliwicach. Za moich dawnych czasow to w Walentynki byla impreza na lodowiku albo bal przebierancow ochh te dawne lata :-D
 
Bo ja tak w ogóle to ze Śląska przyjechałam do Ośw. pracować.
W Gliwicach chodziłam do liceum i na polibudę.
A na weekendy często jedziemy do moich rodziców, do Knurowa, więc żaden problem wyskoczyć na lodowisko.
Ja sobie tylko palca tam złamałam ;p bo w bandę wrąbałam ;p
Nawet okazało się, że mięliśmy z mężem w tym samym czasie zajęcia na lodowisku, ale jakoś się z nigo nie kojarzymy ;p
Widocznie musiał przyjść odpowiedni czas na poznanie się :)
 
reklama
Wczoraj mąż oglądał jakąś gazetę o dzieciach i najpierw się załamał, a potem miał niezły ubaw z tych nazw: garnuszek na klocuszek, krzesełko-uczydełko, szczeniaczek-uczniaczek ;D

Po czym stwierdził, że najbardziej podoba mu się krzesełko z krzesełka-uczydełka.

Ale popiera mój pomysł z klockami lub rowerkiem, a to już coś ;p
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry