Wracam skruszona do Was :-(
Tak, możecie na mnie krzyczeć i mnie krytykować, i najlepiej by było, żeby ktoś codziennie nakładał mi do głowy, co może złego stać się małej fasolce tylko dlatego, że ja mam słabą wolę :-(
Znów zaczęłam palić :-( Wypalam ok 7 papierosów dziennie. Fakt, że trwa to kilka dnia, ale teraz to chyba każdy dzień jest na wagę złota.
Nie chcę się usprawiedliwiać, ale powodem powrotu do palenia były dwie rzeczy. Pierwsza to to, że odmawianie sobie każdego papierosa, to straszna męka, ciężka walka z samą sobą, ciągłe pokonywanie siebie. To na prawdę bardzo trudne i mam wrażenie, że to przerasta moje możliwości.
Drugą rzeczą, która popchnęła mnie do palenia, jest powrót złych myśli dotyczących sytuacji z mojego życia sprzed paru miesięcy, bardzo złej sytuacji i bardzo stresującej. Wiele miałam przez to nieprzespanych i przepłakanych nocy i dni. I już niby lepiej było, i już niby zapomniałam. I znów wróciło. I znów nie potrafię sobie poradzić. I znów smutna jestem i znów płaczę cały czas i wyobrażam sobie nie wiadomo co.
Staram się sobie jakoś wytłumaczyć, że to wszystko się w mojej głowie dzieje, że nie mogę być smutna, nie mogę tyle płakać i się denerwować, bo dzidziuś będzie nerwowy, że nie mogę palić, bo nie daj Boże chore maleństwo się urodzi i wtedy nie wybaczę sobie do końca życia.
Dajcie mi "kopa" dziewczyny - ja go potrzebuję teraz.
A w ogóle to jutro idę na usg :-) już się doczekać nie mogę :-)
Dobranocka.
Tak, możecie na mnie krzyczeć i mnie krytykować, i najlepiej by było, żeby ktoś codziennie nakładał mi do głowy, co może złego stać się małej fasolce tylko dlatego, że ja mam słabą wolę :-(
Znów zaczęłam palić :-( Wypalam ok 7 papierosów dziennie. Fakt, że trwa to kilka dnia, ale teraz to chyba każdy dzień jest na wagę złota.
Nie chcę się usprawiedliwiać, ale powodem powrotu do palenia były dwie rzeczy. Pierwsza to to, że odmawianie sobie każdego papierosa, to straszna męka, ciężka walka z samą sobą, ciągłe pokonywanie siebie. To na prawdę bardzo trudne i mam wrażenie, że to przerasta moje możliwości.
Drugą rzeczą, która popchnęła mnie do palenia, jest powrót złych myśli dotyczących sytuacji z mojego życia sprzed paru miesięcy, bardzo złej sytuacji i bardzo stresującej. Wiele miałam przez to nieprzespanych i przepłakanych nocy i dni. I już niby lepiej było, i już niby zapomniałam. I znów wróciło. I znów nie potrafię sobie poradzić. I znów smutna jestem i znów płaczę cały czas i wyobrażam sobie nie wiadomo co.
Staram się sobie jakoś wytłumaczyć, że to wszystko się w mojej głowie dzieje, że nie mogę być smutna, nie mogę tyle płakać i się denerwować, bo dzidziuś będzie nerwowy, że nie mogę palić, bo nie daj Boże chore maleństwo się urodzi i wtedy nie wybaczę sobie do końca życia.
Dajcie mi "kopa" dziewczyny - ja go potrzebuję teraz.
A w ogóle to jutro idę na usg :-) już się doczekać nie mogę :-)
Dobranocka.