reklama
Ironia hahahahhahahahahhahaah
mrsmoon Kasownik jak kasownik, ola nas tak mocno gryzie, że jej te ząbki zaraz pousuwam własnoręcznie, moją sis tak ugryzła w palec że aż do krwii, bo too taaaaakieee śmieeeszne, żeby pożreć pół rodziny !!!!!!!!!!
mrsmoon Kasownik jak kasownik, ola nas tak mocno gryzie, że jej te ząbki zaraz pousuwam własnoręcznie, moją sis tak ugryzła w palec że aż do krwii, bo too taaaaakieee śmieeeszne, żeby pożreć pół rodziny !!!!!!!!!!
_Angel_
Mama małej stokrotki
nie chciałam zakładać specjalnie nowego wątku więc zapytam tutaj czy któryś z dzieciaczków ma może naczyniaczka? Albo któraś z was miała styczność z dziećmi które miały coś takiego? Moja Bianka ma na nosku i pomiędzy oczkami.U lekarza ciągle mówili mi że się wchłonie sam tylko musze czekać,najpierw kilka miesięcy,potem rok, później 3 lata a wczoraj dowiedziałam się że to może trwać nawet 6 lat.Postanowiłam wziąć sprawę w swoje ręce i poprosiłam o skierowanie do specjalisty.Chciałam zapytać czy któraś z was miała z tym styczność i coś z tym robiła?Powinnam działać czy czekać?
Aestima
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 18 Marzec 2010
- Postów
- 7 404
Angel, ja miałam po ur 2 jeden średni, wypukły na czole, kolor bordowy- usunięty ( ciekły azot) na brzuchu, wielki, rozlany- pozostawiony- wchłonął się częściowo, nie umiem już bez niego życ, usunęłabym, ale bez niego to nie ja... Jest blady, wielkości moreli. Teraz też na dłoni miałam- wycięty- uwaga- orzy wycieciu zosatją blizny- ja mam choć był mały. Moim zdaniem nie mozna czekać do 6 lat, bo jak się je naruszy, to masakra- b. dużo krwi i się babrze długo. no i cholera wie co ze słońcem... chyba bym chciała usunąć dziecku...
Dziewczyno idź z tym naczyniakiem do specjalisty i to jak najszybciej! Ja z kolei mam inne pytanie. Moja córcia zaczyna ząbkować i nie wiem jak jej pomóc. Wszelkiego rodzaju gryzaki pomagają tylko na chwilę. Przejrzałam już strony takie jak encyklopedia leków i mówią tam o różnych maściach. Stosuje żel na dziąsła, ale widzę że średnio jej pomaga. Taki paradoks: mojemu mężowi na rosnącą ósemkę pomógł, a maleństwu nie. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić, żeby jej pomóc. Ciągle płacze i widzę, że się męczy. Znacie jeszcze jakieś metody?
Ann112, my ratujemy się w ekstremalnych przypadkach ibuprofenem albo paracetamolem. W pewnym momencie [po konsultacji lekarza] podawaliśmy przez 3 dni 3 razy dziennie ibuprofen, potem kilka dni na noc, a potem tylko w razie potrzeby. Mały lubi też długie chrupki - masuje sobie nimi dziąsełka.
reklama
Podziel się: