katrina115
Potrójna Mama
asiczka - to mój aż taki dzielny nie był, zresztą ja nawet bym nie chciała, żeby do końca był, jak juz czułam, że się zbliża kulminacja, to tatusia wyprosiłyśmy na korytarz, tam sobie w hollu na sofce poczekał, a jak mały był już przykryty ręcznikami na moim brzuchu (mnie też przykryły prześcieradłem, aż do przyjścia lekarza, który mnie pozszywał) to przyszedł do nas, wziął małego na ręce i aż mu łzy poleciały, tak się bidulek wzruszył. Ja tez, bo nie wyobrażałam sobie, że mój mąż będzie tam ze mną. Przy Alince go nie było - przyjechał do nas jak juz mała była od kilku godzin ze mną.