AsiaM
mama czterech córek
- Dołączył(a)
- 23 Styczeń 2006
- Postów
- 1 125
Ninja jak się przygotowywałaś na to to ceny Cię nie zdziwiły,
ja od początku przygotowywałam się rodzić z mężem, z położną "państwową" i w państwowym szpitalu. Przecież i tak płacimy dosyć za ubezp. zdrowotne przez całe życie, a do lekarza wcale nie chodzimy, tylko Ala do szczepień a ja do gina.
No i poza tym za pierwszym razem nie miałam "swojej" położnej i nie było źle.
Wtedy nie miałam zzo, teraz też nie, bo w szpitalu tym co teraz idę wogóle nie robią zzo do porodu. Poród rodzinny za darmo, a sale poporodowe wolę dzielić z kimś.
Dzwoniłam wczoraj już do tego szpitala i dowiedziałam się, że muszę zabrać tylko: dokumenty, dla siebie przybory toaletowe, kapcie i szlafrok, dla malucha tylko chusteczki do pupy. No i rzeczy na wyjście.
Moja ciocia namawiała mnie na poród w szpitalu, w którym pracuje jej znajoma, ale chyba się nie dam przekonać. Po pierwsze mam tam dalej, a po drugie to nie wiem czy ta kobita mogłaby mi jakoś pomóc, czy wogóle byłaby wtedy na zmianie.
Co do nosidełek, to my mieliśmy Babybjorn, supersprawa. Nosiłam w nim Alę odkąd sama trzymała główkę. Dzięki temu mogłam wyskoczyć z nią samochodem do miasta i wpaść do sklepu nie dźwigając wózka z czwartego piętra... Teraz mieszkamy na pierwszym, ale nosidełka i tak będę używać, oczywiście jeżeli maleństwu będzie odpowiadać.
ja od początku przygotowywałam się rodzić z mężem, z położną "państwową" i w państwowym szpitalu. Przecież i tak płacimy dosyć za ubezp. zdrowotne przez całe życie, a do lekarza wcale nie chodzimy, tylko Ala do szczepień a ja do gina.
No i poza tym za pierwszym razem nie miałam "swojej" położnej i nie było źle.
Wtedy nie miałam zzo, teraz też nie, bo w szpitalu tym co teraz idę wogóle nie robią zzo do porodu. Poród rodzinny za darmo, a sale poporodowe wolę dzielić z kimś.
Dzwoniłam wczoraj już do tego szpitala i dowiedziałam się, że muszę zabrać tylko: dokumenty, dla siebie przybory toaletowe, kapcie i szlafrok, dla malucha tylko chusteczki do pupy. No i rzeczy na wyjście.
Moja ciocia namawiała mnie na poród w szpitalu, w którym pracuje jej znajoma, ale chyba się nie dam przekonać. Po pierwsze mam tam dalej, a po drugie to nie wiem czy ta kobita mogłaby mi jakoś pomóc, czy wogóle byłaby wtedy na zmianie.
Co do nosidełek, to my mieliśmy Babybjorn, supersprawa. Nosiłam w nim Alę odkąd sama trzymała główkę. Dzięki temu mogłam wyskoczyć z nią samochodem do miasta i wpaść do sklepu nie dźwigając wózka z czwartego piętra... Teraz mieszkamy na pierwszym, ale nosidełka i tak będę używać, oczywiście jeżeli maleństwu będzie odpowiadać.