Jestem kpi. Jeszcze odciągam, chociaż już liczę na jakieś powolne odstawianie, bo zostala nam juz tylko jedna butelka na dobę. Ale z tej najcięzej zejść póki co.
Ja mam skrajnego wczesniaka, u nas kp nie dalp rady. Raz przez wczesniactwo, dwa przez duze problemy z wędzidełkiem.
Zostalam kpi, bo u wczesniakow to mega wazne, zeby dostawaly mleko matki. Plus syn nie trawił mm. Co wlali to odciągali. Nie przybierał.
Planowalam przejśc na mm po wyjściu ze szpitala, ale okazalo sie, że syn jest bardzo mocnym alergikiem i po kazdym mm wymiotował. No i zostałam kpi.
Dla mnie kpi to męczarnia totalna, kp mnie nie kręci zupełnie. Moja cycki są moje

więc jakbym miała kolejny raz to wzięlabym tabletki na wyciszenie laktacji zaraz po porodzie i kupilabym ekspres do mm. I podawałabym tylko mm.
Na kpi czuję się uwiązana do pór odciągania. Uwazam, ze to bardzo mocno wpłynęlo na to, jak czułam się przez pierwszy rok. Nigdzie dalej wyjść, nigdzie jechać, zawsze laktator, liczenie czy ilości są wystarczające, stres czy nie braknie. Planuję pozbyć sie laktatora do wakacji i wreszcie zacząć normalnie funkcjonować bez wizji, ze na konkretną godzine muszę być w domu, bo sesja czeka, więc trzeba konczyć spacer, chociaż się super bawimy. Zwłaszcza, ze moj syn kocha teraz siedziec na placu zabaw, dłubac w piasku i mnie tez jest smutno, ze nie moze posiedzieć, bo ja mam sesję.
Co oczywiście nie jest zadną ujmą czy obrazą dla mam kp. Po prostu każdemu według potrzeb.