my z moim mężem jesteśmy już 8 lat razem , ale jeszcze nigdy nie było (chyba tylko mi
) tak ciężko. odkąd urodziła się córka cały czas żyję na czas, ciągle się śpieszę , coś robię przy dziecku a wszystkie moje myśli skierowane są wokół niej. nie pomyslałam od ponad 4 miesięcy o sobie
jestem nie wyspana, rozdrażniona mam straszne jazdy w głowie a od kilu dni głodna
;-)
zanim coś zaplanuję myślę kto z Franią zostanie , jak długo mi to zajmie i o zgrozo czy ja muszę to robić czy nie lepiej by było zostać w domu.
natomiast mój mąż ciągle chodzi na jakieś kursy, szkolenia itp pracuje cały dzień a wieczorami lub w weekendy kursy. A ja co?
mam się zająć dzieckiem? a gdzie pasje? zainteresowania? ehhhh lepiej nie gadać bo się nakręcę i później nie dam sobie rady z Franią przez cały dzień .
patrycja powiedz swojemu partnerowi prosto z mostu , że jest Ci ciężko i że to też są jego dzieci więc byłoby Ci miło jeśli by pomógł choć trochę. Bo ty też kobieto masz prawo do swojego życia i przyjemości. Dzieci to nie kula u nogi. ja tak robię tzn straszną awanturę i na chwilę pomaga . ale najgorzej to mnie denerwuję tekst mojego m powiedz jedno słowo a zrezygnuję z czegoś tam .kurna umie wziąć pod włos. a ja mu wtedy mówię zrób jak ty uważasz. on na to , ale powiedz czego ty chcesz. i awantura gotowa. ale ja to chyba nie jestem dobrym doradcą , bo sama w domu nie mam lepiej
u nas dziś wielki dzień . urządzamy pokoik Frani. Po 10 przychodzą panowie co będę malować i tapetować. mam nadzieję, że wszystko się dziś uda.
buziole dla Was i dzieciaków