Pamiętnik...mój błąd...musiałam wcisnąć opcję dla przyjaciół...nie uzupełniony, jeszcze nie teraz.
Wyników sekcji jeszcze nie znamy, ale wkrótce....czasem czeka sie nawet do miesiąca. Aczkolwiek w sprawie serduszka powinno byc szybciej. Sekcję nadzorował dr, który jest prawą ręką profesora.
Napiszę o Zosi...
Zosia miała mieć tę tracheotomię, ale wczoraj dostała jakiegoś ataku, zbliżonego do padaczki - czy to padaczka, kwestia badań i obserwacji. Wstrzymano zabieg. Justyna mowi, że mała znowu słabiutka...będzie miała USG główki itd. Ale dzisiaj wim, ze mimo wszystko jej mama sobie poradzić z każdą trudną sytuacją. Opowiedziałam jej, skąd ja czerpię siłe(z modlitwy), opowiedziałam jej o pięknych mszach uzdrowieniowych - akurat taka odbyła się tego poniedziałku w kościele przy szpitalu; miałyśmy na nich razem prosić o dar uzdrowienia naszych dziewczynek, niestety. Justyna była...czerpała z niej ile można. Moim zdaniem przeżyła łzy oczyszczenia(mnie też to spotkało)...dostała siłę...wiarę ...
A my...po zakupach, tych najtrudniejszch...kupiłam Mai tę skukieneczkę, którą wypatrzyłam jej na roczek w kościółku...
Wszystko juz praktycznie załatwione do....pożegnania. Znowu mieliśmy okazję się przekonać, że wiele osób chce nam ułatwić te trudne sprawy, pomoc płynie z każdej strony...dziewczynki będą spoczywały razem...to dla mnie bardzo ważne...