Oj i tutaj się nie zgodzę.. Bardzo ale to bardzo wiele zależy od szpitala i takie generalizowanie, że jak państwowa placówka, jest zwyczajnie krzywdzące dla miejsc, gdzie pomimo porodów w ramach NFZ, można się poczuć jak w prywtanie klinice.
Ja rodziłam w lipcu tamtego roku w Nowym Sączu w medicorze. Miałam poród wywoływany, zakończony sn. Nie mogę powiedzieć złego słowa na nikogo, ani na personel ani na opiekę ani na jedzenie.
Po planowym przyjęciu do szpitala, zostałam zbadana, następnie wraz z mężem dostaliśmy pokój z łazienką, wyposażony w TV, w sprzęt grający, jeśli mama życzy sobie słuchać własną muzykę, w piłkę i inne rzeczy pomagające kobiecie podczas wywołania. Ja miałam zakaz jedzenia, ponieważ nie wiadomo było czy oksytocyna zadziała i czy nie skończy się cc. Mąż natomiast dostawał normalne posiłki jakby był pacjentem szpitala. od momentu wejścia na porodówkę, gdzie dostałam zzo, więc chwilę czekaliśmy aż zacznie działać do momentu, gdy przytuliłam synka minęło 25minut. Mąż przez cały czas był obecny, lekarz poprosił go o przecięcie pępowiny. Po porodzie został z nami w pokoju przez 2,5h. Była północ więc on wrócił do domu a mnie i synka zapropsili na piętro do noworodków. Tam pierwsze co usłyszałam, to, że jeżeli chciałabym się przespać w spokoju to szpital praktykuje, że pierwsza noc po porodzie, położna mogą zabrać dzidzie do siebie pod opiekę aby mama odpoczęła.
Nie pękłam, nie byłam nacinana. Sama zeskoczyłam z fotela porodowego, prysznic wzięłam tego samego wieczoru bez niczyjej pomocy. W nocy wstawałam podać koleżance z pokoju (sale są 2 osobowe) jej synka do karmienia (była po druga dobę i wciąż miała kłopoty z poruszaniem się).
Co do jedzenia, załączam zdjęcia posiłków.
Dodam, że jestem za tym aby kobieta miała pełny wybór sposobu, w jaki chce rodzic. Mamy XXI wiek. Każda powinna decydować za siebie. A lekarz, który podważa zaświadczenie o tokofobii powinien zostać pozbawiony prawa do wykonywania zawodu, bo jedna pójdzie i załatwi no zwyczajnie nie chce rodzic sn a druga ma poważne lęki i zmuszenie jej do porodu sn może skończyć się tragicznie zarówno dla niej, jak i dla jej dziecka.
Ale nie generalizujmy. Nawet państwowo, można trafić na szpitale z wysokim standardem. Ja miałam do wyboru 3 szpitale bliżej. Jednak jechaliśmy 60km bo wiedziałam, że tam chce rodzic. Teraz termin mam na luty i cicha nadzieję, że uda się jak poprzednio...