reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Problemy z ciążą-krwawienia,plamienia

Może któraś z Was miała taką sytuację i powie mi co zrobić, błagam o pomoc!

Obecnie przebywam za granicą dlatego nie byłam u lekarza ale jestem pewna, że jestem w ciąży bo zrobiłam pierwszy test w dzień spodziewanej miesiączki i druga kreska była bardzo jasna, powtórzyłam go za kilka dni i kreska była już wyraźna. Miałam też inne objawy, tj mdłości i duży ból piersi.
Dziś rano jak poszłam do łazienki to miałam bardzo małe krwawienie, ale co mnie zaniepokoiło to zauważyłam dość duży skrzep w tej krwi, czy to może oznaczać poronienie?
Czytałam, że poronieniu towarzyszy ból podbrzusza a ja go nie miałam, i krwawienia też narazie więcej nie mam, co to było?

Martwi mnie też fakt, że dziś mdłości ustały ale piersi dalej bardzo mnie bolą.
Aha dodam, że wg moich obliczeń to jest to około 6tc

Błagam napiszcie co to mogło być bo zwarjuje
frown.gif
 
reklama
Ja zaczęłam plamić w 7 tc i okazało się, że mam krwiaka i rozwarstwienie kosmówki. Kilka dni byłam w szpitalu. Dostawałam luteinę i duphaston i musiałam leżeć. Luteinę brałam do wczoraj - czyli praktycznie przez całą ciążę. Nie każde krwawienie to od razu poronienie ale do lekarza iść trzeba - żadnego nawet najmniejszego plamienia nie wolno bagatelizować!
 
Witam:-)
Jestem w 26tc. W piątek byłam na kontroli u lekarza. Mówił że wszystko jest ok i wyniki miałam w porządku. A na drugi dzień w sobotę z rana miałam plamienia. Najpierw było troszkę samej krwi a potem plamienia. Zdenerwowałam się bardzo , ale po południu to się uspokoiło. Dzwoniłam do lekarza dopiero w poniedziałek gdy to się powtorzyło bo chodzę prywatnie i umówiłam sie na dodatkową wizytę. Zrobił mi usg i powiedział, że moja szyjka troszkę się skróciła i to może być powód plamień. Łożysko mam ok i wysoko. z dzieckiem też w porzadku. I zapewniał że będzie wszystko dobrze i nie mam się martwić, tylko więcej mam odpoczywać. Przepisał mi luteinę i no-spe. Ale mija kolejny dzień i znów z rana plamię a po południu już nie. Martwię się czy to przejdzie. Czy ktoś tak miał?:no:
 
witam!
mi sie nie zdarzylo..ale powiem ze jestem na początku 36 tyg i w pt pobierał mi wymaz z pochwy i z odbytu na tego paciorkowca i po tym badaniu mialam lekkie plamienie, wystraszylam sie i zadzwonilam do niego kazał mi przyjechac jeszcze raz.. posluchalismy tętna wsio dobrze, sprawdzil jeszcze raz szyjkę zamknieta, dluga łozysko ok, wiec po wymazie tak sie zrobilo, teraz jest wsio ok :) choć nie zwalnia mnie zeby nie dzwigać czy nie odpoczywac wiecej..

wydaję mi sie ze dla swietego spokoju poszłabym jeszcze raz na twoim miejscu..

pozdrawiam, glowa do gory sie nie denerwuj :)
 
Ja jestem w piątym tygodniu ciąży wczoraj sie dowiedziałam i od razu dostałam duphaston na podtrzymanie bo miałam lekkie upławy. Dziś upławy są nieco większe, bardziej brązowe a ja boję sie co się dzieje :crazy: mam brać ten lek 2 razy dziennie wczoraj wzięłam 2 razy dziś rano wzięłam trzecią tabletkę i strasznie sie boję czemu to plamienie sie powiększyło zamiast znikać :( czy któraś z Was dziewczyny też tak miała a mimo to było ok ??? nie wiem już co mam robić...
 
hej na opakowaniu jest napisane że duphaston bierze się co 8 godzin a więc na dobę to wychodzą 3 tabletki, najczęściej o 6, 14 i 22, możesz też brać magnez 3 razy po 2 tabletki, najgorsza jest taką żywa krew to ona zwiastuje poronienie, taka brązowa może oznaczać niedobór progesteronu, ale teraz masz suplementacje, więc się nie martw, odpoczywaj, nie dźwigaj nie stresuj się
trzymam kciuki
 
Madzia010203
user-offline.png


nie stresuj sie ja na poczatku ciązy bralam duphaston i brałam nospe :) bo mialam dwa razy plamienia brązowe.. wiec glowa do gory! i oszczedzaj sie i mysl pozytywnie!:))
 
cześć dziewczyny.
poszukuję trochę wsparcia, trochę wiedzy, trochę się wygadać... to moj pierwszy post kiedykolwiek gdyz na co dzien jestem dosc powsciagliwa, ale dzis tego wszystkiego potrzebuję...
Leżę w szpitalu. Z mojego kalkulatora wynika ze mam za soba 6 tyg i 3 dni od OM. W sobotę dostałam lekkich plammień, nie krwistych, ale zareagowalam szybko, poniewaz juz jedno poronienie mam za soba. Bardzo, bardzo nie chcialam tu trafic, wiec skombinowalam luteine, niedziele przelezalam (juz bylo ok, zero bóli ani plamień), a w pon.do gina. Pomyslalam ze soro juz raz lezalam w szpitalu i dostawalam ylko duphaston to to samo wole w domu. gin potwierdzil ciaze ( byla to pierwsza wizyta, wlasciwa mialam zaplanowaną klka dni pozniej), powiedzial ze jest zywa, i dal skierowanie do szpitala... zamurowalo mnie, bo juz bylo ok, chcialam do domu, ale dla dobra dziecka przytaknęłam. Z tego wszystkiego nawet nie dopytalam o wiek ciazy wg lekarza, ani o serduszko, nby powino juz byc w tym czasie...
no i we wtorek w szpitalu kolejne badanie, lekarz przyjmujacy stwierdzil ze pecherzyk ma 5 tyg, ze serduszka jeszcze nie slychac ale jeszcze jest czas. wczoraj zrobiono mi 1 hcg - 4800... wynik niziutki... kolejny raz zroblo mi sie gorąco, bo przeciez czuję się ok, zero boli w daszym ciągu, zero plamień, może leciutkie upławy ale jednego dnia są innego wcale. leżę większość czasu. powiedziano mi ze kolejny wynik będzie decydujący, czy spada czy rośnie. Modliłam się o wynik. Jak i moi bliscy.
Dziś po 5 pobrano mi krew drugi raz, spytalam pielegniarki o ktorej bedą wyniki, bo one mają je dużo wcześniej niż idzie popołudniowy obchód. Jak powiedziala tak i ja po 8 przyszlam sprawdzić a ona mi mówi "czterdzieści dziewięć"... zbilo mnie z nóg... odpowiedzialam krótkie "aha", wrocilam na lozko, popłakałam, ogarnęłam się i poszłam do lekarza. Nie mogłam się jednak powstrzymac, sensownie ale z płaczem konsultowałam z nią co dalej, że nie chce łyżeczowania itp ze poprzednio moj organizm sobie poradzil i teraz tez chcialabym w spokoju, w domu... a ona w miedzyczasie wyciagajac moja teczke ogladajac moje wyniki powiedziała że wynik jest wysoki. Ja jej mowie ze to wczorajszy, ze dziisaj jest 49, a ona na to ze dzisiejszego nie ma jeszcze i nie uwierzy dopóki nie zobaczy.. i poszlysmy do pielgniarek a tam 4960!
i ulga! ale gdy ochłonęłam mysle dalej, ze to wciąż mało...
Leżę, oszczędzam się i i choc nadzieję odzyskałam to boję się dalej uwierzyć, boję się że to i tak dalej moze skonczyc się źle... dlatego tak bardzo szukam oparcia,zrozumienia, moze podobnego przypadku, a przede wszystkim rozmowy, bo naprawdę choć mam wspaniałą rodzinę i kochanego męża, to godziny płyną tu jak dni, a ja myślę i myślę i szukam.
przepraszam za tasiemca, taka skłonność beznadziejna do rozpisywania się. Z góry dziękuję za odpowiedz. Buziaki
 
hej, ja zaczęłam plamić od około 5/6 tc, bardzo się tym martwiłam i co kilka dni jeździłam do gin.. serduszko jeszcze nie było więc jedynie robiłam testy z krwi, beta rosła więc gin mówiła, że jest dobrze. na jednym z kolejnych usg pojawiło się bojące serduszko i kamień z serca spadł.. luteinę 2x2 i duphaston 2x1 brałam od początku plamień j/w. Był to brązowawy śluz.. czasem z domieszką świeżej krwi.. moja gin uspokajała mnie mówiąc, że ona też tak miała i tak niektóre kobiety mają.. nic nie widziała niepokojącego na usg...
feralnego dnia (ok 10 tc) bolał mnie brzuch.. tak mocniej niż zwykle.. bo sporadycznie pobolewał... na wkładce pojawiło się dużo więcej brązowego śluzu.. zadzwoniłam do gin i kazała mi od razu wziąć 2 luteiny (dopochwowo).
w środku nocy poszłam do toalety... chciało mi się siku.. i przy tym "wyleciało" ze mnie dużo świeżej krwi.. od razu obudziłam swojego faceta i pojechaliśmy do szpitala.. tam zrobiono mi usg..maleństwo się ruszało, serduszko biło... okazało się, że jest krwiak i odkleja się kosmówka.. zostałam kilka dni w szpitalu.. ok 13 tc na badaniach prenatalnych praktycznie już wszystko było ok.. do tego czasu czasami pojawiły się brązowe upławy.. stara krew jak lekarz mi powiedział.. czasem gdy dłużej chodziłam.. coś robiłam to również ta stara krew się wydostawała... oczywiście bardzo się niepokoiłam wtedy... długo miałam zakaz seksu.
dziś jestem w 24 tc.. wszystko ok, łożysko jest umiejscowione w odpowiednim miejscu..
luteinę mam do teraz, duphaston odstawiłam ok 2 tyg temu. łykam jeszcze witaminy, magnez, i podwójną dawkę kwasu foliowego.

nie warto lekceważyć plamień !!!!!!!!!!!!!
 
reklama
a duże miałaś to odwarstwienie i krwiaka? ja od 7.09 leże bo mam odwarstwienie na szer 10 mm i krwiaka 5,1x3,2 cm. Jestem dobrej myśli i mam nadzieję że wszystko będzie ok tym bardziej że jestem już po jednym poronieniu:( ale to w 6tc.
Cały czas leżałaś?
 

Podobne tematy

Do góry