reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Problemy w sypialni

reklama
Zgadzam się z poprzedniczką:-). Szczera rozmowa potrafi zdziałać cuda:-D.
U nas zazwyczaj to ja zaczynam takie rozmowy (w toku:p), ale ja ogólnie gaduła jestem:-D.
no dokladnie potrafi zdzialac cuda:-D i nikt nam nie da za to w twarz jak wypowiemy swoje zdanie, a ze jestes gadula to i moze dobrze przynajmniej nie masz problemu z zaczeciem rozmowy i jestes na bierzaco;-):-)
 
Widze ze nie tylko ja mam problemy z partnerem ktory nie ma ochoty na sex..
powiem wam szczerze ze od kiedy moj brzusio zaczal rosnac to wogole przestalismy sie kochac i zamiast odrazu wziasc sie za szczera rozmowe to zamykalam sie w sobie bo myslalam ze to moja wina( jestem dla niego juz nie atrakcyjna itp). Tymczasem okazalo sie ze moj partner -jak mi to wytlumaczyl- nie czuje sie komfortowo z mysla ze my tam barabara a w moim brzuchu jest nasz maly czlowieczek ktory zaraz 'po' fika jak szalony. I powiem wam ze jak mu powiedzialam wszystko co mi lezy na sercu to stal sie bardziej wyrozumialy i czuly i teraz sex nie ma tak naprawde znaczenia bo okazujemy sobie bliskosc i uczucia w inny sposob ;-) :zawstydzona/y:.
I kurcze czasem sobie mysle ze my od naszych panow to oczekujemy zeby to oni nas caly czas adorowali i rozpieszczali a tak naprawde to bardzo czesto my musimy zrobic pierwszy krok .
 
Mnie ostatnio mój mąż wkurzył...bo w zasadzie cała opieka nad dzieckiem spadła na mnie..ale to pewnie częste...
Najgorsze jest to, że w zasadzie całymi dniami siedzę w sypialni bo mały płacze, ma kolki i ogólnie nie mogę się ruszyć na krok...
Pojechałam więc z nim do mojej mamy. Tak na jeden dzień. Mąż zawiózł mnie tam po drodze do pracy, a po południu po pracy przyjechał nas odebrać. Strzelił focha nie wiadomo o co, więc ja też mu dłużna nie zostałam...
Okazało się, że uważa, że babcia małego rozpieszcza...ale co to za różnica czy ja go noszę na rękach czy babcia...skoro ma kolki to i tak się inaczej nie da...a ja przynajmniej mogłam odpocząć chwilkę, zająć się sobą itp.
No i teraz mamy ciche dni...zobaczymy...
 
Viktoria-no wiesz co a moze by tak tatus troche porozpieszczal swe malenstwo i dal mamusi odpoczac wkoncu rodzice sa od wychowywania a dziadkowie od rozpieszczania takiego jestem zdania i powiedz mu tak jak sie bardzo tego czepia. On napewno tez potrafi potrzymac poprzytulac dziecko. Ciche dni nie sa dobre a szczegolnie o taka sprawe ze babcia rozpieszcza niech wezmie d... w troki i Ci pomoze a nie szczela fochy.
Przepraszam ze tak szczerze Ci napisalam ale denerwuja mnie teacy faceci mysla ze my jakies roboty jestesmy, tez mamy prawo byc zmeczone oni by nie wytrzumali paru godzin z placzacym brzdacem!
 
Victoria_Seres a moze jak maz wroci z pracy to ty poprostu wyjdz sobie na 15 minutowy spacer zeby chwile odsapnac- to czasem pomaga, bo domyslam sie ze nigdzie sie bez maluszka nie ruszasz. Nie strzelaj focha tylko poprostu wyjasnij mezowi ze musisz wyjsc a on przez ten czas 'musi' zaopiekowac sie synkiem :-).
 
Witam Drogie Panie :-)
Chyba w tym temacie żaden Pan się nie wypowiadał, więc niech będe pierwszy ;-)
My mężczyźni również mamy uczucia, obawy i nie zawsze na zawołanie jesteśmy gotowi na igraszki. Wiem że jest wzór : "według którego mężczyzna jest wiecznie nie wyrzyty i ma zawsze ochotę na seks. Nie obchodzi go czy żona chce czy nie i uważa że to jej obowiązek". Ale to tylko dawny wzór i wydaje mi się że jest (mam taką nadzieję) coraz mniej takich facetów. Może ja napisze o sobie.
Ja uwielbiam seks, naprawdę jest to fantastyczna sprawa, sprawianie przyjemność osobie którą kochamy i móc przeżywać ekstaze rozkoszy z tą ukochaną :)
Z żoną staraliśmy się o dziecko ponad 3 lata. Nawet mieliśmy datę rozpoczęcia procedury invitro. Ale udało się i moja żona zaszła w ciąże w naturalny sposób :tak: Tak jak przed tą wiadomością nasze życie seksualne było dosyć aktywne, od tamtej chwili trochę to się zmieniło. Nadal odczuwałem ochotę na seks, ale bałem się i do tej pory się boję, aby nic się nie stało dziecku. Rozmawiałem z moją żoną o tym i ona doskonale o tym wie. Zamiast seksu proponuje czasem inne sposoby zaspokajania się na wzajem, więc są różne opcje. Ale ciąża mojej żony niestety nie jest najłatwiejsza więc i moja żona niestety nie ma zabardzo ochoty na zabawę. Ja to rozumiem i szanuje jej zdanie i cieszę się że i ona rozumie mnie, że przez głupi seks nie chce ryzykować życia naszego dzieciątka. Wiem że mu nic nie grozi, ale mam jakąś taką blokadę w środku. Po prostu nie darowałbym sobie gdyby coś się stało. Pewnie że gdyby moja żona naprawdę bardzo chciała się kochać, to bym to zrobił, na pewno bardzo ostrożnie i delikatnie. Ale puki nie ma nacisku to jesteśmy spokojni. A co będzie po narodzinach ?? Nie wiem :-( Brakuje mi seksu, ale wiem że kobieta musi dojść do siebie, wszystko musi się zagoić. Nie wiem również jak będe ja czuł się po porodzie. Bardzo chce być przy niej w momencie porodu. Mam nadzieję że jak moja żona dojdzie do siebie to powie mi że możemy spróbować i mam nadzieje że jak dziecko nam pozwoli to wszystko wróci do normy ;-)

A wam drogie Panie, proponuję rozmowę z waszym mężami /partnerami, taką naprawdę szczerą. Nie chęć do seksu może być z powodu: zmęczenia po pracy, stresu, problemów zdrowotnych, strachu aby was nie skrzywdzić, może potrzebują trochę więcej pikanterii i przejęcia przez was inicjatywy.

Mnie ostatnio mój mąż wkurzył...bo w zasadzie cała opieka nad dzieckiem spadła na mnie..ale to pewnie częste...
Najgorsze jest to, że w zasadzie całymi dniami siedzę w sypialni bo mały płacze, ma kolki i ogólnie nie mogę się ruszyć na krok...

Nie gniewaj się na mnie, ale bardzo mnie denerwują takie sytuacje i tacy panowie. Nie rozumiem jednej rzeczy. :wściekła/y: Narodziny dziecka nie oznaczają że to twoje dziecko i ty się nim zajmujesz, a oznacza to że to wasze dziecko i obydwoje musicie sobie pomagać i razem zajmować dzieckiem. Tak jak koleżanki napisały powyżej, porozmawiaj z mężem, powiedz mu że jesteś zmęczona i że potrzebujesz pomocy i odpocząć. Umów się z koleżanką na kawę w kawiarni i powiedz jemu że idziesz na godzinkę i że to on przejmuje kontrolę w domu. Może jak pobędzie sam przez godzinkę to zrozumie jaka to ciężka praca przy małym dziecku !! Ja sam jeszcze nie jestem tatą, nasz mały szkrabik ma pojawić się na święcie 21 lutego ( zobaczymy jaka data mu będzie najbardziej odpowiadać), ale ja już mam załatwione 2 tygodnie urlopu tacieżyńskiego po narodzinach + 1 tydzień mojego urlopu. Wszystko po to, abym mógł pomóc mojej żonie przy dziecku. Wiem że sam poród będzie męczący i po wszystkim musi do siebie dojść, więc chce pomóc i będziemy zajmować się dzieckiem na zmianę. Tak samo w nocy chciałbym wstawać na zmianę. Raz ja , raz żona, a może jak się uda to żona pośpi sobie jakąś całą noc, a ja będe pełnił słóżbę ;-)
Do ciąży dochodzi kiedy dwoje ludzi się kocha, po 9 miesiącach jest poród (uważam iż tatuś powinien być przy mamusi-skoro zrobili dziecko razem to powinni być razem przy porodzie), a potem obydwoje powinni zajmować się dzieckiem. Tatuś jeżeli mama dużo czasu spędza przy dziecku, powinien przejąć jej obowiązki, pomóc i np ugotować jakieś obiadki, zrobić zakupy, posprzątać. To chyba normalne, wtedy kobieta ma więcej czasu i nie jest aż tak zmęczona. Na tym chyba polega partnerstwo, czy po narodzinach dziecka czy też przed. Ale to tylko moje zdanie, wiem że jest wielu facetów (niestety) którzy tak nie uważa i z tego powodu jest mi za nich wstyd :zawstydzona/y:
Pozdrawia Vezyrek :cool2:
 
Vezyrek, ukłony!:tak: Jednak są na tym świecie rozsądni i dojrzali faceci:-)
Dziewczyny, zachęcam do rozmów z Waszymi panami. Tylko to ma być rozmowa, a nie monolog. Trzeba wybrać odpowiednią chwilę (nie w przerwie meczu i nie tuż przed serialem). I nie zniechęcać ssię jak kilka razy nic nie wyjdzie z rozmowy, albo nie od razu będą efekty.
Życzę wytrwałości i szczęścia!:-)
 
Zgadzam się oczywiście z Vezyrkiem, ale jednocześnie uważam, że same kobiety często tworzą niekomfortowe sytuacje. Bo my mamy taką tendencję do brania sobie wszystkiego na głowę i uważania, że nikt nie zrobi tego wystarczając dobrze. A to błąd.

Zakładam, że nie mówimy o sytuacjach patologicznych, tylko normalnych związkach, więc normalne dla mnie jest to, że dzielimy się obowiązkami. Róznica jest tylko taka, że kobiety same potrafią narzucić sobie dyscyplinę, a faceci potrzebują zazwyczaj czytelnego polecenia. Taka już ich uroda;-) Nie wierzę, że normalny facet powie wprost, że czegoś nie zrobi, bo nie i już. Tylko trzeba ustalić jasne zasady.

U mnie też na początku były zgrzyty, ale w końcu konkretnie podzieliliśmy się obowiązkami i teraz wszystko gra. Nie ma wymówki, że facet czegoś nie umie albo się boi albo nie wiadomo co jeszcze. Bo młoda mama jest w dokładnie takiej samej sytuacji i tak naprawdę każde z rodziców musi się wszystkiego nauczyć od podstaw. A więc zarówno mama jak i tata.

Uważam, że po prostu trzeba nauczyć się troszkę wymagać, bo mamy do tego prawo. To jest znacznie zdrowsze niż brać wszystko na siebie i żyć wiecznymi pretensjami do partnera, który najczęściej nie wie o co nam chodzi;-)
 
reklama
Do góry