reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Problemy w sypialni

Madzik, nie chcę się wymądrzać, ale myślę, że u Was problem jest bardziej złożony niż brak seksu!!! Myślę, że to jest tak, że Ty nie masz ochoty dlatego, że Twój mąż zachowuje się - z tego, co piszesz - jak bubek. Przepraszam za słowo krytyki, ale skoro on twierdzi, że nie może nic zrobić w domu ani nawet zająć się własnym dzieckiem, bo jest po pracy zmęczony, to jest naprawdę niedojrzały. Nie chce mu się wleźć w Twoje buty, bo gdyby to zrobił to by wiedział, że Ty jesteś często bardziej zmęczona, bo opieka nad dzieckiem, zajmowanie się domem, wstawanie w nocy, a do tego wszystkie emocje związane z codziennością, która jest kompletnie inna niż przed pojawieniem się dziecka=chroniczne wręcz zmęczenie i niewyspanie, które zwyczajnie nie nastraja do igraszek. Jak jeszcze masz świadomość, że facet nie chce nawet tego zrozumieć, to się na niego wkurzasz i dlaczego niby miałby Cię w tej sytuacji podniecać?!
Przyznam się, że w moim małżeństwie też się różnie działo po pojawieniu się córeczki i w sumie nadal walczymy, żeby było dobrze, bo w którymś momencie doszło do tego, że non stop się żarliśmy. Oboje bardzo dużo pracujemy, często również w nocy, jesteśmy nerwusami i łatwo nam nerwy puszczają. Ale przegadaliśmy - albo w sumie nawet przekrzyczeliśmy - wiele godzin, próbując sobie nawzajem powiedzieć o co każdemu chodzi, co się nam nie podoba i co jest ważne. Nie jest łatwo przekazać to tak, żeby drugiej osoby nie urazić (szczególnie jeśli to jest facet ;-)). Ale jest to potrzebne. A najtrudniejsze chyba, a zarazem najważniejsze, to usiąść i dać każdemu czas, żeby na spokojnie powiedział jak z jego/jej perspektywy wygląda teraz wasze życie, co się zmieniło i co jest niefajne (bez oskarżania czy pretensji-rzeczowy monolog). Trudno to przyjąć, bo chyba lubimy myśleć, że jesteśmy świetni (a nikt nie jest!) i to wina tej drugiej osoby, ale to naprawdę dobrze oczyszcza atmosferę w domu i porządkuje relacje. Trzeba sobie uświadomić, że każdy z nas ma swoje za uszami i popracować nad sobą zamiast skupiać się na tym, że mąż jest taki i taki. Tak ja to widzę na podstawie własnych doświadczeń. Dlatego myślę, że u Was seks to jest tylko pretekst, a nie prawdziwy problem. Musicie chcieć gadać ze sobą-szczerze, otwarcie i raczej długo, bo jedna rozmowa rzadko chyba czyni cuda. I musicie chcieć zrozumieć siebie nawzajem. Chociaż zrozumieć faceta jest cholernie trudno (jeśli to w ogóle możliwe), nie uważacie? ;-)
 
reklama
Super pomysł :-) Dzięki wielkie :-) Spróbuje i zobaczymy co z tego wyjdzie ;-)

Smarta:
Masz racje, faceta trudno zrozumieć o ile wogole się da. A mój nie stara się zrozumieć, że ja czasami jestem zmęczona. To tak jakbym nie miała prawa do zmęczenia a on zawsze...
 
Ostatnia edycja:
hahaha... ale się uśmiałam... że niby młode małżeństwa kochają się codziennie? On to chyba w jakimś filmie komediowym podłapał albo od kolegi który sobie wyobraża jak wygląda małżeństwo!
Ale tak na serio to powiem ci że mam 7 koleżanek, młodych mamuś i każda ma ten problem! Ale żadna nie ma takiego faceta co takie brednie opowiada! Każdy podenerwowany z tego powodu, czasem się obrażają ale żeby takie głupoty wymyślać? Ja się trochę zmuszałąm do tego na początku, bo myślałam że jak jak "zacznę" to po jakimś czasie ochota sama przyjdzie, skutek tego jest taki że jak mąż przychodzi z pracy i wiem że będzie chciał się kochać to udaję że śpię i ochoty mam jeszcze mniej niż na początku.
A jakby mu naprawde zależało to przygotowałby jakąś kolację romantyczną, zajął dzieckiem przez cały dzień żebyś odpoczęła, bo jego zdaniem powinnaś być zwarta i gotowa 24/7 nieważne że ganiasz za dzieckiem pół dnia a przez resztę sprzątasz, gotujesz i na zakupy chodzisz.
Nie wiem czy to przez tabletki (możliwe bardzo), czy zmęczenie czy może zrzędzący mąż ale na pewno 1 z 3
 
A ja myslę, że przyczy teraz ktwi w tym własnie że Twój mąż za bardzo naciska. Wudaje mi się, że te dwa miesiące temu miałaś zyczajnie słabszy okres, parę trudnych dni, jakieś zmartwienie, przsielenie, nie wiem, może bolesne zabkowanie dziecka i byłaś wykończona. Pozwoliłaś sobie na to, zeby mu odmówić przez parę dni i on to rozumiał, ale po paru dniach zaczął naciskać, pytać, prosić, szantażować, a Ty potrzebowałaś jeszcze może dnia lub więcej dni spokoju, wyciszenia, albo po prostu odpoczynku od seksu. Jednak Twój mąż nie potrafił tego ani wyczuć, ani o to zapytać, azni zrozumieć bo już hormony w nim buzowały na maxa i zaczęło się. Z każdym dniem jego szentażu, prośby, groźby, Ty byłaś od mysli o seksie coraz dalej, aż doszłaś do wniosku, ze on chce tylko seksu, ze on nie pomaga Ci w domu, że mu zalezy na fizyczności. Powtarzał że Cie kocha, ale Ty już zaufanie do tego straciłaś i z każdym dniem było gorzej. Bo nawet jak próbował pokazać Ci że nie chodzi tylko o seks, to jego starania trwały chwile, zbyt krótka żebyś uwierzyla że to prawda.
Teraz jest juz coraz gorzej, on coraz bardziej naciska a Ty nie umiesz pozbyć sie odczucia że jesteś źle traktowana i zmuszana do czegoś czego nie chcesz robić.
Tak to widzę, może się mylę, ale myślę właśnie że przegapiliscie własnie ten moment oboje i teraz jest za późno.
Wydaje mi się że marzysz o tym, żeby choć przez tydzień nie słuchać żadnych seksualnych podtekstów, zeby żyć normalnie i nie mieć w głowie świadomości że Twój mąż czek na zbliżenie i każdym gestem do tego dązy. Jakby tylko zafundował Ci taki psychiczny relaks, że przestałabyś czuć jakikolwiem, nawet najmniejszy nacisk na seks, to ochota sama by wróciła.
 
hahaha... ale się uśmiałam... że niby młode małżeństwa kochają się codziennie? On to chyba w jakimś filmie komediowym podłapał albo od kolegi który sobie wyobraża jak wygląda małżeństwo!
Ale tak na serio to powiem ci że mam 7 koleżanek, młodych mamuś i każda ma ten problem! Ale żadna nie ma takiego faceta co takie brednie opowiada! Każdy podenerwowany z tego powodu, czasem się obrażają ale żeby takie głupoty wymyślać? Ja się trochę zmuszałąm do tego na początku, bo myślałam że jak jak "zacznę" to po jakimś czasie ochota sama przyjdzie, skutek tego jest taki że jak mąż przychodzi z pracy i wiem że będzie chciał się kochać to udaję że śpię i ochoty mam jeszcze mniej niż na początku.
A jakby mu naprawde zależało to przygotowałby jakąś kolację romantyczną, zajął dzieckiem przez cały dzień żebyś odpoczęła, bo jego zdaniem powinnaś być zwarta i gotowa 24/7 nieważne że ganiasz za dzieckiem pół dnia a przez resztę sprzątasz, gotujesz i na zakupy chodzisz.
Nie wiem czy to przez tabletki (możliwe bardzo), czy zmęczenie czy może zrzędzący mąż ale na pewno 1 z 3


Święta racja z tym seksem codziennie. Nie wiem skąd ludzie biora takie pomysły. Mój mąż to po trzech dniach pod rząd igraszek, w kolejnym dniu od razu mówi, że dzisiaj to nic z tego, bo "co za dużo to nawet świenie nie chcą" :-). Wiec w tej kwiesti rozumiemy się w zupełności, bo nie liczy się ilość tylko jakość.
 
Iwonka1985, ja z reguły mojemu mężowi od razu mówię, że nie mam ochoty. On jeszcze ma pretensje,że to ja go nauczyłam takiej ilości seksu. Owszem na początku kochaliśmy się czasami trzy dni pod rząd, czasami co drugi dzień ale też i czasami raz w tygodniu. Nie mogę zrozumieć dlaczego teraz nie może poczekać a jak byłam w szpitalu i po porodzie to 4 miesiące czekał i sam mi powiedział,że jak będę gotowa to sama mu mam powiedzieć. Mi się wydaje,że to trochę przez to, że on tak zrzędzi, bo nie przez tabletki bo robiłam badania na hormony i jest ok a co do zmęczenia to sama wiesz, że różnie bywa ale to też ma wpływ...

kbetina, no już czuję się trochę za bardzo przytłoczona tymi jego naciskami. Jak powiedział Osioł ze Shreka: "Ty na mnie nie naciskaj, bo ja się w sobie zamknę!". :-p I ze mną chyba zaczyna robić się podobnie. Nawet jak mu mówię by poczekał a sama mu powiem jak zechce to da spokój na dzień czy dwa a potem od nowa to samo. A co do seksu to dla mojego liczy się ilość chyba a nie jakość. A jeszcze podsłuchał jak z kumpelą gadałam, która twierdzi,że jak da facetowi dwa razy w tygodniu to facet wtedy miły dobry i cacy to u mnie też tak będzie jak to zastosuje. Ale ja nie umiem na siłę i koniec. Ale oni oboje tego nie rozumieją. Dzisiaj pojadę do apteki po tą Asequrelle ale dla mnie też wywoływanie pociągu na siłę.:-( Jak dla mnie seks nie jest najważniejszy tylko zrozumienie siebie, dbanie o dobro drugiej osoby... A jak drugiej osobie seks nie sprawia tymczasowo przyjemności to czemu ma się poświęcać i przez to źle się czuć... :-(
 
nic na siłę! bo będzie tylko gorzej.
A mój to mi też wypomina bo na początku jak zamieszkaliśmy razem to kochaliśmy się nawet 3x dziennie! A teraz nawet 3 tyg posuchy.
Ale u mnie to przez tabletki bo odkąd jestem na hormonach tak jest. Koleżanka też tak miała i zmieniła tabletki na spirale i mówi ze jest teraz super. Nie wiem czy bym się to odważyła zrobić bo jakoś mi to nie pasuje.
Za kilka dni odkładam tabletki bo chcemy mieć drugie dzieciątko :-) i zobacze co z tego wyjdzie. Jak 2 lata temu odstawiłam plastry to szybko mi ochota wróciła albo po prostu cały czas myślałam o tym że chcę mieć dzidziusia :-)
 
Też by mi się od ciągłego nacisku odechciało seksu. Zresztą chyba każdka kobieta mysli w ten sposób, albo wiekszość kobiet przynajmniej. Z tą jajecznicą, to dla mnie trafione porównanie. Ileż moża w kółko słyszeć to samo, samo w końcu obrzydzenie zostaje, no tak już jest, ja tak mam i tyle. Mój mąż nigdy nie mówi o seksie za to, ale ja się przyzwyczaiłam i teraz gdyby zaczła gadać o tym to bym się czuła naciskana i tyle.
 
nic na siłę! bo będzie tylko gorzej.
A mój to mi też wypomina bo na początku jak zamieszkaliśmy razem to kochaliśmy się nawet 3x dziennie! A teraz nawet 3 tyg posuchy.
Ale u mnie to przez tabletki bo odkąd jestem na hormonach tak jest. Koleżanka też tak miała i zmieniła tabletki na spirale i mówi ze jest teraz super. Nie wiem czy bym się to odważyła zrobić bo jakoś mi to nie pasuje.
Za kilka dni odkładam tabletki bo chcemy mieć drugie dzieciątko :-) i zobacze co z tego wyjdzie. Jak 2 lata temu odstawiłam plastry to szybko mi ochota wróciła albo po prostu cały czas myślałam o tym że chcę mieć dzidziusia :-)

Po pierwszym dziecku też brałam tableki i ochota na seks poszła sobie w las, ale mi to zaczęło strasznie przeszkadzać i po 2 opakowaniach dałam spokój. Ochota wróciła na seks i wszystko było już ok. Teraz po drugiej ciązy też myślę o tabletkach, ale zobaczymy jak to wyjdzie. Na spiralę się nie zdecyduję bo dużo nogatywnych opini czytałam i wcale nie jest to takie pewne zabezpieczenie. Ja uważam że tabletki mogą byc tutaj też winne, poziom hormonów może i jest właściwy, ale tabletki dziłają na całokształt. Ja miałam głownie problem z suchością pochwy, to mnie doprowadzało do szału.
 
reklama
Madzia - że masz niedojrzałego i zabawnego (sex codziennie) męża to wiesz. Że musicie pogadać to też ale powiem Ci jedno - nic tak skutecznie nie utrudnia chęci na sex niż hormony i możesz sobie robić badania i twierdzić że jest ok ale czy wcześniej robiłaś ich poziom bez tabletek żeby ustalić jaki ty masz naturalnie? Hormony to hormony i każdy Ci zabierze po pewnym czasie ochotę na sex. Po urodzeniu Karoli dokąd nie zaczęłam brać plastrów żeby wyregulować moje hormony przed drugą ciążą sex był super frajdą a na plastrach były nawet 2 miesiące posuchy :sorry: I miałam tak samo - nie chce mi się/nie czuję takiej potrzeby - to nie jest egoizm - tego nie daj sobie wmówić !!!:tak: Masz prawo nie mieć ochoty szczególnie na tabsach. Po odstawieniu mąż się zaczął przede mną chować :-D Jeśli możesz lub nie planujecie drugiego za szybko to jak któraś z dziewczyn pisała - lepsza jest spiralka. Raz że na dłuużej a dwa że nie masz ingerencji hormonalnej która nie jest obojętna dla organizmu. Ja już sobie obiecałam spiralkę po tym porodzie bo nie uśmiecha mi się pamiętać codziennie o tabletkach, po plastrach czuję się źle a zastrzyk to byłaby katorga :-p Życzę wytrwałości z mężem bo będzie Ci potrzebna przy wychowywaniu dwójki (mniejszego i większego) dzieci w domu :-)
 
Do góry