heheh troche rozsmieszylo mnie zdanie, o lechtaczce jako darze od Boga ) wiecie co idac tokiem rozumowania wiary i ksiezy to nie chodzi tu o przyjemnosc, tylko o dzieci heeh wedlug nich seks nie jest dla przyjemnosci tylko do splodzenia dzieci blablabla na ten temat trzebaby otworzyc nowy watek, bo byscie sie usmialy jakbym Wam opowiedziala o wizycie ksiedza w mojej szkole jakies 2 lata temu i jego pogladach na malzenstwo, seks i dzieci.
No wiec wracajac do tematu i orgazmu pochwowego, moim zdaniem najwazniejsze jest wyluzowanie sie, rozluzniennie wszystkich miesni i poddanie sie calej rozkoszy z seksu, aby osiagnac orgazm trzeba stymulowac punkt G, wiec tu wlasnie rada dla zalozycielki tematu: zagonic meza do gry wstepnej, bo kobieta potrzebuje troche wiecej czasu i uwagi aby szczytowac. I jak dla mnie najlepsza pozycja do tego to od tylu )
Ksieza a Bog to dwie rozne sprawy...ja nie wierze w kosciol i w te ich madrosci
A zdanie o tym,ze'' Bog chcial naszych orgazmow dlatego dal nam lechtaczki ''znam z ksiazki pt. Sztuka Kochania Michaliny Wislockiej...
A chodzilo mi tez o to,ze orgazm lechtaczkowy nie jest w niczym gorszy od pochwowego...jezeli umie sie go przezywac...jezeli nie denerwuje W koncu od czegos ta lechtaczke mamy...no chyba,ze ...mozna sie jej pozbyc,co do tej pory jest praktykowane w paru plemionach murzynskich na ziemi :/