Hej, mój 7 tygodniowy syn sporo śpi w dzień (trudno takiego malucha przetrzymać, żeby nie spał), za to zdecydowanie gorzej wychodzi mu to w nocy. Około 20:00 jest kąpany, później zje (karmię piersią) i kładę go do łóżeczka. Czasem zasypia od razu, czasem 20 razy wypluje smoczka zanim zaśnie i za każdym razem kiedy go wypluwa rozbudza się (swoją drogą nie wiem co jest przyczyną tego, że notorycznie to robi, mimo, że widać, że go chce?). Budzi się po 3-4h, karmię go i tutaj zaczyna się problem. Odłożony do łóżeczka zaczyna się prężyć, stękać, machać rączkami i nóżkami, czasem się tą rączką uderzy i rozbudzi. Zanim zaśnie mija nie raz godzina, przez co czas do następnego karmienia się skraca i śpi coraz krócej. Dzisiejsza noc już w ogóle była tragiczna bo miałam wrażenie, że on nie jest w stanie zasnąć głęboko tylko ma drzemkę pomiędzy karmieniami, notorycznie się wybudza i stęka. Nie zapalam w nocy światła kiedy go przewijam, nie mówię do niego i staram się go nie rozbudzać a mimo to, mam wrażenie, że jest coraz gorzej. Nie wymagam, żeby spał calą noc, chodzi mi tylko o to przedłużone zasypianie. Myślałam, że może się nie najada, ale przybiera na wadze sporo, w dzień też jest w stanie spać... Takie ciężkie noce On odsypia właśnie w dzień, jest w stanie zasnąć o 10, a obudzić się o 14... później zaśnie około 17-19. Nie wiem już co mam robić, ja wyglądam i czuję się jak zombie a moje dziecko pomyliło dzień z nocą... doradźcie coś.