reklama
Tygrysek1985
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 25 Luty 2008
- Postów
- 5 153
misia gratuluje ja tez po cc mialam ochote od tazu stamtad zwiac na zadanie ale wytrzymalam heh
Elena
Grudniówka 2010
- Dołączył(a)
- 24 Kwiecień 2010
- Postów
- 4 259
Josia urodziła 26 sierpnia ;-):-)
Gratuluję.
Misia dla Ciebie też.
dziękuję :-)
uwaga ... ma tesciowa, która jakoś się nie cieszyła że bedzie miała swego jedynego wnuka dzwoni do mego m. codziennie dopytując jak tam jej ... WNUSIO
Nie wiem co jej sie zrobiło w mózg ? jakies zderzenie z betonem, radioaktywny deszcz ? może jakaś diagnoza lekarska ??
tak czy siak coś jej się porobiło ...
Mam nadzieję że Josia i jej teściowa są w dobrym zdrowiu choć po akcjach teściowej różnie może być ...
uwaga ... ma tesciowa, która jakoś się nie cieszyła że bedzie miała swego jedynego wnuka dzwoni do mego m. codziennie dopytując jak tam jej ... WNUSIO
Nie wiem co jej sie zrobiło w mózg ? jakies zderzenie z betonem, radioaktywny deszcz ? może jakaś diagnoza lekarska ??
tak czy siak coś jej się porobiło ...
Mam nadzieję że Josia i jej teściowa są w dobrym zdrowiu choć po akcjach teściowej różnie może być ...
Powiem wam że byłam kiedyś w podobnej sytuacji.. I na szczęście się wyprowadziliśmy, bo prawda jest taka, że jakbyśmy tego nie zrobili to na bank każdy poszedł w swoją stronę.. Wszystkie kłótnie jakie miały miejsce były spowodowane przez jego matkę.. Ona coś mu powiedziała.. on powiedział to mi.. i w końcu ja i tak sie z tym nie zgodziłam.. Bo wcale tak nie było.. Ona próbowała mnie przed nim oczerniać ale na szczęście jej nie wyszło.... I teraz mieszkamy sami i jesteśmy szczęśliwi
josia
Mama Josia
Jestem pozegnalam tesciowa, odpoczelam to pomge pomarudzic
Misia, gratulacje
I tak w skrocie. To co bylo przed urodzeniem Adasia to nic przy tym co sie dzialo po urodzeniu Malego.
Marudzenie, ze juz termin porodu i ze nierozsadne jest ze ja jeszcze nie jestem w szpitalu bylo na porzadku dziennym i przez tydzien sluchalam, jakie to niedopowiedzialne, niepowazne i ze w Polsce byloby nie do pomyslenia. Na nic zdaly sie tlumaczenia, ze czasy sie zmienily i ze tak sie teraz robi - ona wroci do Polski to spyta i sprawdzi.
Problemem rowniez bylo to, ze podczas porodu bede brac srodki przeciw bolowe, gaz i ze zdecydowalam sie na epidrual.
Po porodzie pierwsze 2-3 dni byly w porzadku. Odnioslam nawet wrazenie, ze Tesciowa w pewien sposob boi sie Adasia. Nie chciala brac na rece, prosila zeby klasc do wozeczka i bujala.
I tak bylo do momentu kiedy podczas rozmowy z moja matka przez Skype'a. Mama - z racji zawodu - zna sie na rozwoju ruchowym i psychologicznym dzieci wiec zaczela sie wypytywac o wszystko, ja mowilam co jak wyglada... do momentu kiedy mama nie zwrocila mi uwagi, ze zle trzymam Adasia. Tesciowa sie dosiadla i powiedziala, ze tez to zauwazyla, ale nic nie mowila.
I sie zaczelo:
- Od tego momentu nagle zaczela brac na rece Adasia.. i praktycznie z nich nie wypuszczac. keidy ja lub J. chcielismy go wziac ona prawie biegiem leciala do Malego i wyjmowala z lozeczka.
- Odruchy Moro wywolywaly u niej niepokoj - na nic tlumaczenia, ze to normalne odruchy noworodka.
- Adas tylko mruknal - juz stala przy lozeczku i brala na rece - moje prosby zeby tak nie robila byly na nic. Uslyszalam, ze jestem bardzo odwazna, skoro nie podchodze do dziecka kiedy wydaje "jakies niepokojace odglosy". Okazalo sie, ze ona sie przejmuje, a ja jestem "odwazna".
widziala u niego plamki na skorze, ze ciezko oddycha, Nie reaguje jak Kaziu (nasz pies) szczeka, nie obudził sie na dźwięk miksera tylko poruszył - wiec nie wiadomo czy dobrze slyszy, za wysoko leży w wózku, nie tak w łóżeczku, chce wychodzic z nim na spscer, kombinuje z karmieniem bez konsultacji z lekarzem, daje mu witamine d3 bez konsultacji z lekarzem i mogłam zaszkodzić dając ta z wit K ( nawet powiedziała J. ze pomylilam ja z kroplami dla psa), zle go trzymam i cholera wie co jeszcze
- nie popierala werandowania. kiedy ubralam Malego cieplutko i postawilam w wozeczku w drzwiach do ogrodka za chwile podeszla odwrocila wozek tylem do wejscia i zaciagnela daszek
To tylko niektore "problemy". Ogolnie - wszystko bylo zle i nie tak. dosuzkiwala sie problemow i chorob. Pierwszy raz poplakalam sie kiedy wziela Malego na rece ode mnie, bo ja robilam mleko. Adas plakal i jak na zlosc kiedy trafil do niej przestal - wtedy uslyszalam, ze "u babuni jest najlepiej". Drugi raz zrobilo mi sie przykro kiedy uslyszalam, ze jestem odwazna w swoich dzialaniach w stosunku do Adasia i moge mu tym zaszkodzic. Nie wytrzymalam kiedy Adas plakal a ona nosila go na rekach - chcialam go wziasc od niej, a ona krok do tylu. Ja wyciagnelam po niego rece, a ona krok do tylu, jakby uciekala. Ja stalam z wyciagnietymi rekoma po dziecko ze lzami w oczach a ona uciekla z nim do kuchni i znowu slyszalam, ze "u babuni jest najlepiej". Poczulam sie despota a nie matka. Nigdy, przenigdy nie czulam tego co wtedy.
Wtedy tez sie poklocilysmy. Poczekalam az odlozy Adasia i powiedzialam jej wszystko co mi lezy na sercu. O jej stosunku do meza i tego,ze oczekuje ze bede tak samo postepowac z Adasiem. Ze jej zachowanie jest chore, ze uslyszalam od niej duzo nieprzyjemnych rzeczy i wiem, ze uwaza ze sie nie nadaje ani na zone dla jej syna ani na matke dla wnuka. Wypomnialam jej zachowanie przy kazdej okazji kiedy sie widzialysmy, ze nie zapomne jej, jej zachowania podczas slubu. i ze teraz czuje sie jak 15 letnia gowniAra po wpadce która nie umie zając sie własnym dzieckiem i tylko mu szkodzi.
W zamian uslyszalam, ze mozliwe ze jest troszke (!!!) nadopiekuncza w stosunku do J., ale taka juz jest. Ze nie pozwalam jej byc soba (a podczas pobytu nie byla soba w 80%), ze sie czepiam bez powodu, ze nie tak sie traktuje tesciowa (powinno sie sluchac tego co mowi i sluchac jej zdania), i co najgorsze: Wmawiam jej chorobe.
Ogolnie odwrocila kota ogonem. Poskarzyla sie J. ze na nia nakrzyczalam. ze sie nie zrozumiemy bo ja nie dopuszczam do wiadomosci jej zdania. Ze ona widzi rzeczy na ktore ja nie zwracam uwagi i powinnam je sprawdzic. Stwierdzila ze zabranilam jej dzwonic do J. i do siebie - wiec nie bedzie dzwonic.
Tak czy inaczej to ja wyszlam na ta najgorsza. a ona nie widzi w sowim zachowaniu nic zlego... Ja wiem jedno - moje dziecko z ta kobieta NIGDY nie zostanie na dluzej sam na sam. NIGDY. i nie zamierzam sie bac jej zwrocic uwage. Bo jak jej powiedzialam - zalezy mi na dobrym kontakcie z dzieckiem i mezem bo to oni sa moja rodzina, a ona moze dla mnei nie istniec.
Misia, gratulacje
Mam nadzieję że Josia i jej teściowa są w dobrym zdrowiu
I tak w skrocie. To co bylo przed urodzeniem Adasia to nic przy tym co sie dzialo po urodzeniu Malego.
Marudzenie, ze juz termin porodu i ze nierozsadne jest ze ja jeszcze nie jestem w szpitalu bylo na porzadku dziennym i przez tydzien sluchalam, jakie to niedopowiedzialne, niepowazne i ze w Polsce byloby nie do pomyslenia. Na nic zdaly sie tlumaczenia, ze czasy sie zmienily i ze tak sie teraz robi - ona wroci do Polski to spyta i sprawdzi.
Problemem rowniez bylo to, ze podczas porodu bede brac srodki przeciw bolowe, gaz i ze zdecydowalam sie na epidrual.
Po porodzie pierwsze 2-3 dni byly w porzadku. Odnioslam nawet wrazenie, ze Tesciowa w pewien sposob boi sie Adasia. Nie chciala brac na rece, prosila zeby klasc do wozeczka i bujala.
I tak bylo do momentu kiedy podczas rozmowy z moja matka przez Skype'a. Mama - z racji zawodu - zna sie na rozwoju ruchowym i psychologicznym dzieci wiec zaczela sie wypytywac o wszystko, ja mowilam co jak wyglada... do momentu kiedy mama nie zwrocila mi uwagi, ze zle trzymam Adasia. Tesciowa sie dosiadla i powiedziala, ze tez to zauwazyla, ale nic nie mowila.
I sie zaczelo:
- Od tego momentu nagle zaczela brac na rece Adasia.. i praktycznie z nich nie wypuszczac. keidy ja lub J. chcielismy go wziac ona prawie biegiem leciala do Malego i wyjmowala z lozeczka.
- Odruchy Moro wywolywaly u niej niepokoj - na nic tlumaczenia, ze to normalne odruchy noworodka.
- Adas tylko mruknal - juz stala przy lozeczku i brala na rece - moje prosby zeby tak nie robila byly na nic. Uslyszalam, ze jestem bardzo odwazna, skoro nie podchodze do dziecka kiedy wydaje "jakies niepokojace odglosy". Okazalo sie, ze ona sie przejmuje, a ja jestem "odwazna".
widziala u niego plamki na skorze, ze ciezko oddycha, Nie reaguje jak Kaziu (nasz pies) szczeka, nie obudził sie na dźwięk miksera tylko poruszył - wiec nie wiadomo czy dobrze slyszy, za wysoko leży w wózku, nie tak w łóżeczku, chce wychodzic z nim na spscer, kombinuje z karmieniem bez konsultacji z lekarzem, daje mu witamine d3 bez konsultacji z lekarzem i mogłam zaszkodzić dając ta z wit K ( nawet powiedziała J. ze pomylilam ja z kroplami dla psa), zle go trzymam i cholera wie co jeszcze
- nie popierala werandowania. kiedy ubralam Malego cieplutko i postawilam w wozeczku w drzwiach do ogrodka za chwile podeszla odwrocila wozek tylem do wejscia i zaciagnela daszek
To tylko niektore "problemy". Ogolnie - wszystko bylo zle i nie tak. dosuzkiwala sie problemow i chorob. Pierwszy raz poplakalam sie kiedy wziela Malego na rece ode mnie, bo ja robilam mleko. Adas plakal i jak na zlosc kiedy trafil do niej przestal - wtedy uslyszalam, ze "u babuni jest najlepiej". Drugi raz zrobilo mi sie przykro kiedy uslyszalam, ze jestem odwazna w swoich dzialaniach w stosunku do Adasia i moge mu tym zaszkodzic. Nie wytrzymalam kiedy Adas plakal a ona nosila go na rekach - chcialam go wziasc od niej, a ona krok do tylu. Ja wyciagnelam po niego rece, a ona krok do tylu, jakby uciekala. Ja stalam z wyciagnietymi rekoma po dziecko ze lzami w oczach a ona uciekla z nim do kuchni i znowu slyszalam, ze "u babuni jest najlepiej". Poczulam sie despota a nie matka. Nigdy, przenigdy nie czulam tego co wtedy.
Wtedy tez sie poklocilysmy. Poczekalam az odlozy Adasia i powiedzialam jej wszystko co mi lezy na sercu. O jej stosunku do meza i tego,ze oczekuje ze bede tak samo postepowac z Adasiem. Ze jej zachowanie jest chore, ze uslyszalam od niej duzo nieprzyjemnych rzeczy i wiem, ze uwaza ze sie nie nadaje ani na zone dla jej syna ani na matke dla wnuka. Wypomnialam jej zachowanie przy kazdej okazji kiedy sie widzialysmy, ze nie zapomne jej, jej zachowania podczas slubu. i ze teraz czuje sie jak 15 letnia gowniAra po wpadce która nie umie zając sie własnym dzieckiem i tylko mu szkodzi.
W zamian uslyszalam, ze mozliwe ze jest troszke (!!!) nadopiekuncza w stosunku do J., ale taka juz jest. Ze nie pozwalam jej byc soba (a podczas pobytu nie byla soba w 80%), ze sie czepiam bez powodu, ze nie tak sie traktuje tesciowa (powinno sie sluchac tego co mowi i sluchac jej zdania), i co najgorsze: Wmawiam jej chorobe.
Ogolnie odwrocila kota ogonem. Poskarzyla sie J. ze na nia nakrzyczalam. ze sie nie zrozumiemy bo ja nie dopuszczam do wiadomosci jej zdania. Ze ona widzi rzeczy na ktore ja nie zwracam uwagi i powinnam je sprawdzic. Stwierdzila ze zabranilam jej dzwonic do J. i do siebie - wiec nie bedzie dzwonic.
Tak czy inaczej to ja wyszlam na ta najgorsza. a ona nie widzi w sowim zachowaniu nic zlego... Ja wiem jedno - moje dziecko z ta kobieta NIGDY nie zostanie na dluzej sam na sam. NIGDY. i nie zamierzam sie bac jej zwrocic uwage. Bo jak jej powiedzialam - zalezy mi na dobrym kontakcie z dzieckiem i mezem bo to oni sa moja rodzina, a ona moze dla mnei nie istniec.
Tygrysek1985
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 25 Luty 2008
- Postów
- 5 153
joasiu kochana witaj tak sie za Toba stesknilam, sliczny Synek mega sliczny Kochana wspolczuje na szczescie masz juz ta Pania z glowy pojechala sobie i sie ciesz, oby za szybko znow nie przyleciala (wiadomo na czym ha ha ha),
reklama
Josia ślicznosci ten Twój synek:**** Całe szczęście ze ta Twoja wiedźma mieszka daleko, przecież to co ona robi to jest ... brakło mi słów I z tego co powtórzyłas z jej gadania wynika że ona naprawde tak uważa że jest najmądrzejsza i najlepsza w świecie A żeby jej tak boookiem wyszła ta nadopiekuńczośc!!! Popieprz.one babsko
Podziel się: