@Ewunia22 - rozumiem Twoją sytuację , jednak widzę w Twoich wypowiedziach dość "roszczeńczą" postawę jeżeli chodzi o teściową . Zarzucasz jej ,że chce gdzieś sobie kupić dom , a te w którym teraz razem mieszkacie sprzedać , tylko jeżeli jest to jej mieszkanie to ma prawo z nim zrobić co tylko jej się podoba . Co więcej ,ona nie ma obowiązku zapewnić Wam żadnego lokalu i nie rozumiem ,dlaczego masz do nie o to pretensje . Oczywiście większość rodziców(teściów) pomaga w takiej sytuacji młodej parze użyczając im miejsca pod swoim dachem , jednak nie jest to ich obowiązek . Moim zdaniem zakładając rodzinę (co więcej mając małe dzieci) to na Was leży największa odpowiedzialność , a nie na Waszych rodzicach . Nikogo nie chcę potepiać , ani oceniać , ale sama pisałaś ,że Twój mąż jest leniwy i gdyby nie ty nawet nie poszukałby pracy Przecież trzeba coś robić , wziąść się do roboty , może wynająć gdzieś kawalerkę i nie byc zdanym na czyjąś łaskę . Pewnie takie wyjście pomogło by także w poprawieniu relacji z teściową ...
pozdrawiam i współczuję wszystkim o podobnych problemach .
No dobra, ok. ale w tym momencie, myśląć o kupnie czegoś dla siebie nie myśli o nas...w moim domu rodzinnym też mam problemy i nie mam tam wstępu... a oni myślą tylko o sobie i jesli oni sprzedadzą to mieszkanie, to w taki sposób zostajemy na lodzie. ?naw wynajem nie możemy sobie pozwolić, bo mamy dosyć sporo zobowiązań, a ja nie zarabiam na tyle, aby stać mnie było na wynajem mieszkania. zarabiam 900 zł, a wynajem kawalerki spiewają sobie 1000, no to sama widzisz... teraz mój A robi na umowę, o dzieło, ale nie ma dnia, żebym nie szukała z A ofert i nie dzwoniła w/s ogłoszeń... poprawić by relacjiz teściową na pewno nie poprawiło, bo cały czas bylibyśmy mimo to kontrolowani.teraz nie mamy życia, bo cały czas nami rządzi, steruje i chce nami rządzić... mnie na głowę nie wejdzie, a dopóki ja żyję to nie zmarnuje życia mojemu A. bo mojemu szwagrowi zniszczyła wszystko, co osiągnął, pracę rodzinę... i na stare lata został z niczym... ja sobie na głowę nie dam wejść. Nie będzie mi mówić, że ona coś tam cos tam... bo ona tak robiła czy tak... ale czasy się zmieniły... swoje wychowała dzieci, to ode mnie niech spada. /nie będzie mi mówić, że Julka je tyle a powinna jeść tyle, normalnie mnie szlag trafia!!! ale na razie muszę się z nią kisić, uwierz mi gdybym mogła, już dawno byśmy się stąd wyprowadzili... zaczynamy starania o lokal socjalny... zobaczymy co z tego wyjdzie...