reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Problem z Teściową

Jeszcze raz napisze to samo: Ludzie traktuja nas tak jak im na to pozwalamy! Natomiast niepozwalanie na to nie musi byc ani niegrzeczne, ani wulgarne, ani bezczelne itd. W mily i serdeczny sposob mozna ucinac komentarze. I to nie jest nieokazywanie szacunku!

W PL jest tendencja do oczekiwania pomocy finansowej ze strony rodzicow. Wielu mlodych ludzi uwaza, ze rodzice maja obowiazek podzielic sie tym czym maja ot tak. Bo im sie nalezy! Sorrki, ale od rodzicow to nalezy sie milosc i wychowanie. Oraz utrzymanie do chwili, kiedy samemu mozna na siebie zarabiac. A w wielu krajach ta mozliwosc pojawia sie juz w czasie szkoly, a na studiach to juz jest rzadko spotykane, aby kogos utrzymywali rodzice. Potem tak samo! Czasem ludzie nie odrozniaja pomocy od "nalezy mi sie". I tu zaczyna sie problem. Owszem, w PL nie ma wsparcia od panstwa i rodzina jest czasem jedyna deska ratunkowa. Ale to nie jest ich obowiazek! Czasem wlasnie fakt, ze mozna liczyc na pomoc rodziny rozleniwia. Znam kilka osob, ktore moze gdyby nie dostaly pomocy od rodziny mialyby wieksza motywacje do szukania pracy, lepszej pracy, starania sie. A tak, to ida na latwizne! I jeszcze maja oczekiwania i rzadania. Ja uwazam, ze to wstyd. Owszem, sa ludzie w takije sytuacji, ze nie maja wyjscia. Biora pomoc od rodziny bo musza, ale tez umieja to docenic i nie spoczywaja na laurach. To jest zdrowe podejscie do zycia.
Druga sprawa to kasa. Kto powiedzial, ze rodzice maja sie dzielic swoim dobytkiem? Pracuja na to aby tez cos z zycia miec. Ich zycie nie konczy sie po urodzeniu dziecka. A czesto powinno sie zaczynac "od nowa" gdy dziecko dorasta i idzie na swoje. Wtedy powinni poczuc sie znowu mlodzi i wolni. Moc korzystac z tego co maja aby moc przezyc reszte zycia wygodniej, moze cos przezyc, moze moc przestac tak ciezko harowac, moze znowu moc chodzic czesciej do fryzjera, na zbiegi, kupic nowe wedki itd. Latami wiekszosc rodzicow ciezko pracuje aby dac dzieciom co najlepsze, czasem sobie odmawiaja aby im dac troche wiecej, aby nie czuly sie gorsze wsrod kolegow, aby mogly cos przezyc, aby nie musialy pracowac itd. I w ten sposob kochane dzieci czesto przyzwyczajaly sie do tego, ze im sie nalezy! Chyba rzadko sie zdarza w PL, aby dzieci rozliczaly sie z rodzicami z "pomocy". Bo przeciez oni maja to niech daja. Tu nie chodzi o doslowne rozliczanie sie z kasy, ale chociazby od odwdzieczanie sie w inny sposob. Nie, bo rodzicom sie nie trzeba odwdzieczac - od nich sie wymaga! Taki stosunek sie czesto obserwuje u mlodych ludzi, malzenstw....
 
reklama
Mama M. poszla dzisiaj na spacer z Amelią, kupila jej lody i soczek, zabrala ją do siebie, gdzie ogladaly bajke na wielkim kinie domowym. Ja przez ten czas napisalam referat do szkoly, pospprzatalam i ugotowalam... Mama M. oddala mi corke wieczorkiem, kiedy ja zrelaksowana, zmywalam wlasnie maseczke z twarzy. bylam jej stokrotnie wdzieczna i dalam jej wielka blache ciasta. stwierdzila, ze nie trzeba, ze ona tez miala dzieci i byla wdzieczna, kiedy ktos sie nimi zajal... wziela ciasto, przekroila na pol i pol blaszki wziela pod pache... spytalam czy nie zrobic jej herbaty, gdy Amelka polozyla sie spac, zmeczona calodniowymi wrazeniami. Przy kubku cieplej malinowej pogadalysmy od serca... stwierdzila, ze byla zazdrosna o nowa milosc synka, ze bala sie, ze zwiaze sie z dzieciata kobieta. ja wylalam swoje zale, ona swoje... wyobrazcie sobie, ze wyszla ode mnie prawie o pierwszej w nocy...
 
Siema!
Bardzo ciekawy temat.Ja nie cierpię swojej teściowej.Mianowicie dlatego że po mino tego że mieszkamy daleko zawsze się probuje wtrącać.Pyta męża ile on zarabia i jeszcze ma pretensje że nie chcemy jej tego powiedzieć.Na razie mamy ślub cywilny a ona już sobie planuje nasz kościelny(dodam że za niego ani centa nie zapłaci bo zrobimy to sami jak się uzbiera pewna kwota).Do moich rodziców wiecznie ma jakieś wąty.I jeszcze by chrzestnych wybierała naszej córeczce.Ale ja se nie pozwalam na takie coś.Jak tylko usłyszałam o tych chrzestnych to powiedziałam co myślę.A mąż???kiedyś potrafił jej zwrócić uwagę.a teraz??niestety nie!jeszcze trochę poczekam a potem mu powiem żeby się pakował i spadał do mamusi jeżeli tak alej będzie.
 
Muszelko A tu się z Tobą nie zgodzę że ludzie traktują Nas tak jak pozwolimy...
Ja np. pokazuje swojej teściowej co mi pasuje co nie... jak się czuje... A ona od razu coś wymyśli i mimo szczerych rozmów potrafi mnie obgadać... i powiedzieć że się zmieniłam, że bez powodu się denerwuje
choć powodów mam setki...Nie umiem takiego czegś zrozumieć.. myślę że to zalezy od ludzi...Nie każdy jest taki że pokażesz mu co wolno a co nie i że ten człowike to zrozumie i zaakceptuje..są takie cieżkie przypadki na tym świecie że każde twoje słowo potrafią na swój sposób przeanalizować... i niekiedy nie mamy wpływu na to że teściowa nas np. nie lubi....
 
Hmm nie będe się kłócić..ale ja dobrze wiem co teściowa do mnie czuje... Nie było między Nami złych relacji... Denerwuje się właśnie tym traktowaniem... Pokazuje jej na co może sobie pozwolić a na co nie..ale ona zle to odbiera i zle traktuje mimo wszystko..Ale wiem ze w głębi nie myśli o mnie zle... Dziwne że w Moim życiu jest zupełnie inaczej niz Ty piszesz... Widocznie mam nie realne życie...

Myśli o mnie dobrze i mówi dobrze... i nie mam wpływu na to jak mnie traktuje mimo że jej to pokazuje..ponieważ jest takim typem człowieka który robi po swojemu i nie wygra się z nim...
Zrozumiałam to co napisałaś i podkreślam że u mnie jest na odwrót
 
witam moja tesciowka jest wlasnie takim typem, ja jej o tym, a ona i tak swoje, to jest bardzo ciezki przypadek, i mimo interwencji i prosb jest to samo tak czy siak.
 
Zjecie mnie teraz zywcem:-D

Wszystko zalezy od metod!

Tu nie chodzi o to aby koniecznie zmienic tesciowej zdanie na nasz temat, ale aby przynajmniej zamknac jej usta w naszej obecnosci!
 
;-)Muszelko nie chce cie zjesc choc jestem glodna troche.
Mam na mysli ze akurat moja tesciowka, jest typem czlowieka, który nie zmienia nawyków, próbowalam po dobroci, moj maz tez wielokrotnie zwracal uwage, ale to prowadzilo tylko do klótni i niczego wiecej, mam na mysli typ naprawde upartego przypadku, na który nic nie dziala.Na kazda nawet spokojna uwage reaguje agresja i zloscia.
 
reklama
Ja mam wspaniałą teściową.
Zawsze obstawała za mną kiedy mieliśmy jakieś nie porozumienia z mężem.
Nie mieszkamy razem może dlatego nasze relacje są tak dobre.:-D

Jest nauczycielką emerytowaną i tak troszeczkę lubi pokierować nami ale ja wysłucham a i tak zrobię swoje.:happy:

Jednak jednego nie mogę od niej wyegzekwować tego by mi nie rozpieszczała dzieci.Kocha je zwariowaną miłością ,pozwala na wszystko,jedno słowo mojego syna a już babcia spełnia jego zachcianki.
Mój starszy syn nie ma szacunku do pieniędzy ani nie umie uzbierać sobie na coś bo wie,że jak sobie o czymś zamarzy to i tak dostanie.
Nie wspomnę już o młodszym dziecku które ma raptem 7 m-c ale na widok babci dostaje wariacji.Potem ja sama w domu muszę się męczyć i kombinować żeby zabawiać małego a przecież mam również i inne obowiązki.

Tego właśnie nie mogę przetłumaczyć mojej teściowej.Ona uważa,że nasze dziecko jest inteligentne i dlatego takie ciekawe wszystkiego ,nawet gdy grzecznie siedzi w wózku wyciąga go z niego na ręce bo mówi,że mały jest ciekawy świata i trzeba mu go pokazać.:rofl2:

Ja już nawet nie mam siły byc nawet na nią o to zła.:confused:
 
Do góry