reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Problem z Teściową

Może i masz rację Muszelko ;) Ale ja jestem zadowolona z tego że czekałam...Wczoraj przeprowadziliśmy z Moim rozmowę...Poczuł się tak jak ja... i wogóle zastanowił się nad wszystkim...Okazało się że zaczął mnie przepraszać i że pojedziemy sami na giełde...to co kupili mozna zwrócić..i wogóle poszedł pogadać z rodzicami na spokojnie...Ja jeszcze wierze że może być idealnie w rodzinie...Dobrze..jak z bajki...DObrze że nie pokazałm rogów i nie zaczęłam się z wszytkimi kłócić...Wyszłabym jeszcze gorzej bo pewnie rodzice Mojego wypytywali by o co mi wogóle chodzi...Oni wszyscy chcieli tylko pomóc...Wiem o tym od początku tylko że denerwowało mnie podejście Mojego do mnie...Ale teraz tozrozumiał.. i pogadał z rodzicami..Po co miałam bez powodu na nich naskakiwać skoro oni nic nie zrobili...to była główieni mojego wina że chciał z nimi jechać..że nie powiedział im...bez Agi się nie rusze...Teraz jest już ok i nie żałuje że czekałam...Nie znacie Mojego..On jest wyjątkowo spokojny i romantyczny...Kiedy go poznałam pomyślałam sobie Mój książe:-) Nie wiem co w ostatnich dniach wstąpiło w nich..pewnie przedślubny stres i fakt że zostanie tatusiem... Sprawił że chciał wziąść wszystko w swoje ręce...Ale już zrozumiał jak bardzo mnie wkurzył i zasmucił wrr ;-)
 
reklama
Witam. Przeczytałam kilka Waszych postów (wszystkich nie jestem w stanie niestety) i postanowiłam napisać.
My mieszkamy z teściami w domu a moi rodzice mieszkają 170 km od nas. Mimo to oboje z mężem lepszy kontakt mamy z moimi rodzicami. Moi rodzice zawsze nam pomogą jeśli trzeba to przyjadą do nas popilnować nam dzieci i mama daje mi jedzenie do zamrożenia żeby było mi trochę łatwiej.
Jeśli poprosimy o pomoc teściów to oni potem opowiadają wszystkim jacy to my jesteśmy nieporadni. Ponadto wydaje im się że pozjadali wszystkie rozumy i karmią naszego 2latka słodyczami drożdżówkami i napojami gazowanymi a do tego ciągle mógłby siedzieć przed tv. Zupełnie nie biorą pod uwagę naszych przekonań w sprawie wychowywania dzieci. Do tego wszystkiego w jednym domu gotujemy 2 garnki zupy czy ziemniaków bo oni naszych nie zjedzą a nam nie ugotują bo "przecież wtedy nie miałabym już zupełnie nic do roboty".
W tej chwili nie bardzo mamy na to możliwość ale w ciągu najbliższych 2 lat chcemy kupić własne mieszkanie i wyprowadzić się stąd. Jestem pewna że moi rodzice pomogą nam jak tylko będą mogli a teściowie zakończą na opowiadaniu wszystkim o tym jak to oni nam pomogli.

Drugiego synka podobnie jak pierwszego rodziłam w Przemyślu bo tam mam swoją ginekolog. Potem musiałam spędzić 3 tyg w szpitalu więc jeśli mój mąż musiał jechać do Tarnowa do pracy to moi rodzice kombinowali urlop w pracy bo teściowie którzy siedzą w domu nie mogli przyjechać. Z wiadomych przyczyn nie mogłam zostawić z nimi dziecka na tak długi okres.

Mimo naszych licznych prób rozmów i tłumaczeń moi teściowie są dobrzy jeśli akurat jest im to na rękę.
 
to i moze ja co nie co wyrzuce z siebie
moja tesciowa to taki typ władczy wszystko wie najlepeij ona najmadrzejsza a ja wszystko robie zle!!!
wszystko wszystkim od urodzenia wtracala swoje 5 groszy przymykałam na to oko ale ostatnio to przegiela julka skonczyla 2 latka i postanowilismy z mezem odsmoczkowac ja no i wszystko ładnie Julka troche powrzeszczala pojekała i jest ok za to tesciowa tak mi obsamrowala tylek
ze ja dziecke mecze i mam drastyczne meetody wychowawcze:wściekła/y::szok: bo przez mnie dziecko w nocy placze krzyczy
ze zle ja wychowałam bo ciagle mnie wola i jest za mna
wczoraj bylam w pracy i akurta m ze swoja matka opiekował sie Julka i tak mu nagadała:szok: ze Julka jest ode mnie uzalezniona ze mam gdzies wyjechac zeby mała sie ode mnie odzwczyaila:angry::angry::angry::angry::angry: i wogole ahhhh szkoda słow:-(
Jakbym słyszała mojego teścia. U nas z odsmoczkowaniem nie było problemu bo Mateusz zrezygnował z niego sam mając 6 miesiący. My za to oduczaliśmy się od cycia. Też katowałam dziecko a przecież musiałam go oduczyć bo byłam w drugiej ciąży.
Ja siedzę w domu z dziecmi ale też teściowie mają pretensje że Mateusz jest za bardzo za mną.
Mój teść już kiedyś powiedział do mojego męża że oni mnie wyp... teściowa będzie zajmowała się dzieckiem a mój mąż będzie spokojnie pracował :szok:
 
Agus - Ale ja wcale nie namawiam do klotni!!! Przeczytaj moje wczesniejsze posty. Wlasnie przeciwnie, uwazam, ze krzykiem nic sie nie osiaga. Ale biernoscia tez nie.
Mam nadzieje, ze Twoj partner wytrwa w nowych postanowieniach i wszystko sie ulozy.
Mi glownie chodzi o zmiane nastawienia do siebie i do innych. Nie mozna zyc bojac sie wypowiedziec wlasnego zdania, albo nie reagujac na to, ze jest sie ignorowanym. To sie nie sprawdza na dluzsza mete i jest jak niewypal - moze eksplodowac kiedys i wyrzadzic wiele strat.
 
o masakra a ja myslalam ze tylko ja mialam przejscia z tesciami:szok: zaczne od tego ze z mim mężem jestesmy ponad 7 lat razem, po ślubie niecałe 4 lata. Na poczatku jego rodzice byli do mnie sceptycznie nastawieni, bo jestem młodsza od meza o 5 lat, bo moj tato lubi sobie wypić, bo nie jestem super modelką i takie tam. Po 3 latach zareczyny i tesciowa zrobiła małe przyjecie, poplakali sobie wszyscy bo kazdy wiedział o tym ze mezus chce mi sie oswiadczyc tylko nie ja :baffled: myslalam ze to zwykła kolacja zapoznawcza z moimi rodzicami a tu taka miła niespodzianka:-) ale jak doszło do przygotowan do slubu to sie zaczeło:baffled: 1 listopada zdecydowalismy sie ze chcemy wziac cywilny 25 grudnia wiec czasu niewiele, ale 2 lata odkładalismy pieniadze na ten cel. mąż poszedł z ojcem do banku po kase z ksiazeczki bo ja akurat byłam w pracy (mąż mieszkał jeszcze z rodzicami) i ojciec wyobrazcie sobie w domu mowi "daj schowam kase do skrytki" mezus dał naiwny a potem własnej kasy sie doprosic nie mogł:angry: matka powiedziała ze beda mu wydzielać, masakra jak mnie wkur wtedy, naszą kasę będą nam wydzielać ! na sukienke i dodatki musiał sie prosic o 1000zł i jeszcze usłszał co tak duzo. wiec moi rodzice a z nimi mamy wspaniały kontakt, powiedzieli ze M ma sie pakowac i jeszcze przed slubem do nas wprowadzic:-) tato pomalował pokoj wszystko odswiezył, m sie wprowadził a jego matka durne aluzje ale moja mama predko ja zbyła. niestety nasze bloki były naprzeciw siebie, 4 pietro okna vis a vis wiec matka nas podgladała, zaluzje załozylismy, ale ona i tak wiedziała kiedy jestesmy w domu, potrafiła morde drzec z balkonu "Marek, Maaaaarek choć ciocia/babcia/wujek przyjechał/a" i ktoregos razu poszlismy a tam jej siostra ja ja pierwszy raz na oczy widziałam ale juz widac było ze to niezła suka:-D na koniec usłyszałam od przyszłej tesciowej "Marek przyjdz jutro rano dam ci bułki bo tam w tamtym domu nie wiem czy coś do jedzenia dostaniesz" masakra na tydzien przed slubem taki tekst. poprostu wstałam i z płaczem wyszłam. moj m bardzo to przezył bo widział jak jego matka na mnie wpływa. a ja nie chciałam sie kłocic on tez wiec to przemilczelismy. w dniu slubu (sami za wszytko płacilismy, oczywiscie m zabrał nasza kase jak sie wyprowadzał, ale usłyszał ze ja go dla kasy wziełam :-D tylko ze my razem ja odkładalismy) było ok, dali nam 10tys, choć "dali" to za wiele powiedziane:-D:-D:-D pochwalilisie jacy to oni dobroduszni, a kase dali nam w lokacie ale na nazwisko tescia wiec kasa nie do ruszenia:wściekła/y: powiedzieli ze oddzadza jak bedziemy kupowac mieszkanie. wtedy sie z nimi pokłocilismy i powiedzielismy ze taki prezent mogą sobie wsadzić, a jak chca to mogą go dac szwagrowi. kase dostalismy 2 tyg temu:-D bo dzidzia w drodze. jak zamieszkalismy na stancji to sie ukróciło ich wtracanie , ale za to zaczeło sie wpadanie bez zapowiedzi. zwrociłam im uwage ze jak chca to oczywiscie moga przychodzic ale po to są tel zeby sie spytac czy moze nie mamy innych planow itp. to tesciowa na to ze ona do własnych dzieci sie anonsowac nie bedzie:baffled: wogole po slubie zapytał M czy moge do nich mowic mamo/tato bo w koncu jestesmy rodzina a ona "no niestety". do dzis z moimi rodzicami są na Pan/Pani szok normalnie. ale na szczescie tesciowie zrozumieli ze synowi sie krzywda nie dzieje ze bardzo go kocham , zdarzają im sie jeszcze jakies głupie sytuacje, ale nie tak ciezkie jak wczesniej. Teraz tesciowie nie mogą sie doczekac pierwszego wnuczka wiec przezywają, przynoszą owoce witaminki, dzwonią jak chca przyjsc i zapowiedzieli ze beda sie opiekowac małą zebym mogła do pracy wrocic, choc ja nie wiem czy to dobre rozwiązanie, no ale syna dobrze wychowali:-) jak bedzie sie za bardzo wtracac ktores to na pewno nie bede milczec , za długo juz milczalam przed slubem i rok po, pozniej jak zaczełam mowic, to zobaczyli chyba ze nie mieli racji i zle mnie oceniali to teraz sa do rany przyłóz:-D sorki ze tak sie rozpisałam ale w koncu się wyżaliłam:-D
 
Dzisiaj piekna pogoda, ale ze ja noge mam skrecona, wiec Amelke tylko na balkon wystawilam z zabawkami ( mamy sztuczna trawe, zabudowe, wiec bezpiecznie), a sama usiadlam na krzesle i zaczelam bawic sie z coreczka. Slysze dzwonek. Kustykam do drzwi, otwieram i slysze '' a ty z takim kulasem dzieckiem sie zajmujesz?''. od razu nastawila mnie bojowo, ale nic nie powiedzialam. jednak nie moglam byc tez ugrzeczniona calkowicie, bo to troche dziwne zwazywszy na zachowanie tej baby, wiec troszke niegrzecznie zapytalam po co przyszla. '' zobaczyc dziecko''. juz wtedy cos mi sie podnioslo... wczesniej to dziecko dla niej nie istnialo, a teraz, kiedy jej synek juz sie tak zadomowil w mieszkaniu Lakshmi, ze czasami nocuje, mozna przyjrzec sie malemu lokatorowi. wlazla na balkon, usiadla. '' czy to bezpieczne wystawiac dziecko na balkon?'' ja na to , ze szanowna pani, ale Ami nie jest juz noworodkiem i skoro ma ochote sie pobawic, a ja mam skrecona noge'' i tu mi przerwala '' to ja wezme ja na plac zabaw i powiem, ze to moja wnusia'':szok: zrobilam oczyska, bo kurde ''WNUSIA?''. zmienila wiec front '' a co macie dzisiaj na obiad?'' i szybkim krokiem weszla do kuchni. (znalazla ja bezblednie) i podniosla pokrywke garnka. kiedy zobaczyla zupe pomidorowa, powiedziala '' a moj wracajacy z roboty syn ma sie tym najesc?'':confused: potem zobaczyla resztki twarozku, ktorego nie zjadla Amelcia. I wiecie co zrobila? Sprobowala, skrzywila sie i wyrzucila do kosza!!! to przelalo czare. spojrzalam jej w oczy i powiedzialam '' prosze wyjsc..'' spojrzala zdziwiona,ale kapnela sie chyba, ze jestem gotowa ją pobic, jak nie wyjdzie :) i wyszla... a ja od rana mam napsuta krew... ech..
 
z ostatniej chwili- przyszla... siedziala z kuchni z moja mama i rozmawiala... :rofl2: ucieszylam sie, ze znalazly wspolny jezyk, kiedy po chwili matka mojego wrednego wstala i wyszla. moja biedna mama wybiegla z kuchni, gotowa sie tlumaczyc, kiedy ja powiedzialam tylko '' co ona znowu wymyslila?'' i dowiedzialam sie, ze owijajac w bawelne chciala zaplacic, abym zerwala z jej synkiem... dziewczyny, ja nie wytrzymam... :no:
 
lakshmi​
z tego co wyczytałam to nie jest dziecko Twojego meza chłopaka! tak a co na to wszystko Twoj partner przeceiz tak byc nie moze!!! ona jakas szurnieta jest nie wpuszczaj jej do domu i powiedz z eniech sie od Was odczepi:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:
moja jest wredna ale Twoja to dopiero s*** zrob cos z tym bo szkoda Waszej 3!!! powodzenia!
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
dzieki Paulisia :-p powiem ci tak- to nie jest dziecko mojego partnera i to ją chyba najbardziej boli... juz po polnocy, Amelia spi, ja mam chwilke wolna... siedze przy komputerze i dalej mną telepie... wiem, ze nie ma co sie denerwowac, ale to przechodzi ludzkie pojecie... ona jest taką jędzą... :no: mam juz jej dosc... naprawde... a co na to jej synus? ''Mamo, przestan, tak nie wolno... Mamo, przestan obrazac [Lakshmi]... Mamo, bo zobaczysz, ze sie wyprowadze...''. ale ona wie, ze on sie nie wyprowadzi, bo bez mamusi zginie... dam mu jeszcze tydzien, gora dwa... juz mu napisalam esemesa, co jego mamusia wymyslila... jak nic z tym nie zrobi, to ja JEJ cos zrobie... i to bedzie gorsza wersja 1410... :baffled:
 
reklama
tak mi przykro wierze Ci ze jest Ci cieżko !!
moj maz przede mna był z dziewczyna ktora miała dziecko( był bardzo w niej zakochany) i mojej tesciowej to sie nie podobało bo co powie rodzina znajomi:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y: itd... i rozwaliła im ten zwiazek!!!
moze i te wredne babsko ma to na celu boi sie co powiedza inni a partnerowi powiedz ze niech cos tym zrobi bo Ty nie massz ochoty wysłuchiwac takich rzeczy i niech sie zdecyduje czy chce byc z Wami:confused2:
dasz sobie rade buziaki
jak chcesz odezwij sie na moje gg
 
Do góry