Możliwe. A może być i tak, że nie chce. Zwyczajnie i po prostu.
Tobie się nie dzieje. Jej się dzieje. Mi też się dzieje, bo nie zamierzam już nigdy wychodzić do ludzi, których nie uwielbiam i za nimi nie tęsknię. Mąż idzie ze swoimi dwoma przyjaciółmi raz na jakiś czas, a gdybym miała choć raz w roku siedzieć w jednym pomieszczeniu z żoną jednego z nich, to wolałabym symulować covid. Bardzo cenię sobie swój czas, więc daję go osobom, z którymi nawet milczeć jest przyjemnie. Proste.
Nie wiem skąd to przekonanie, że trzeba wychodzić do ludzi, bo jeśli się tego nie robi, to już warto się przyjrzeć czy to nie depresja. Można wyjść do lasu, można pobiegać, można poczytać, obejrzeć serial, na który się kiedyś nie miało czasu, bo właśnie wychodziło się do tych ludzi, można rysować, malować, pisać, wyszywać, gotować nowe potrawy, uprawiać aerobik wg instrukcji na YouTube. Naprawdę jest ogrom atrakcji, które może sobie zapewnić introwertyk bez tłumaczenia się komukolwiek z tego, co chcę robić.