No tylko ja ponowię to, co już napisalam, co w nich tak Cię drazni, ze spotkanie raz na czas jest takim wielkim zmuszeniem się? Przecież nie przesiadujecie u siebie codziennie. Więc gdzie jest problem? Zazdrosna jesteś o coś?
Bo jeżeli oni Ci nic nie zrobili, to Twoja ogromna niechęć jest strasznie przesadzona.
Ja to rozumiem, ale w momencie, koedy w relacji coś się zadziało zlego. Tu się nic nie zadzialo, zwyczajnie jestes odludkiem. Rozmawiać można o wielu rzeczach, nie trzeba mieć do tego wspólnych przezyć.
Jak dla mnie to tak, robisz z siebie tutaj dziwaczkę, bo wyjście do znajomych raz na czas nie jest ogromnym poświęceniem. I polemizowalabym, czy jest to takie wielkie naginanie swoich zasad.