reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Praca, studia i mezowie ;)... Lubimy, czy nie?? Narzekania i zachwyty :)

mada78, też bym się wkurzyła. Mój ojciec przoduje w takich tekstach, tylko że on nie w temacie płci, a raczej faktu, że będę miała nieślubne dziecko, i parę razy już usłyszałam, żebym za często do nich nie przyjeżdżała z dzieckiem (nie zamierzam), bo on się nie będzie tłumaczył sąsiadom z "majstruka" (no żesz kur..., jakby co najmniej on go zrobil, bambus!). Teściowie są spoko i bardzo sie cieszą z kolejnej wnuczki, choć ostatnio mnie troszkę "zdrażnili". W święta co chwile oni i reszta rodziny mojego P. macała mnie po brzuchu, co mnie doprowadzilo w końcu do qrwicy, bo bez pytania to robili (cholera, w końcu brzuch to część MOJEGO ciała, a nie tymczasowy jego element), a poza tym jakoś dziwnie mi się zrobiło jak tesciow zaczęła mówić, że jak się dzidzia urodzi, to tyyyyyyle rzeczy będzie z nią robiła, codziennie :o będzie się nią zajmowała, kąpała :o, zabierała na spacery i jeszcze inne cuda niewidy. No, dobrze, bardzo chętnie przyjmę pomoc, bo na początku na pewno będzie mi ciężko, ale bez przesady. Jakoś mi się nie widzi od rana do wieczora widzieć teściową (choć jest naprawdę bardzo fajna) w moim domu z moim dzieckiem w objęciach non-stop... Chyba się już jakaś zaborcza robię w stosunku do mojego maleństwa ;)
A wczoraj też "zrobiłam karpia" na njusa teściowej, że razem z teściem chcą sprzedać swoje i nasze :o :o mieszkania i kupić jakiś mały bliźniaczy domek, żebyśmy cały czas blisko siebie byli (no tak, teraz mieszkają, AŻ 100m od nas). Na szczęście P., choć bardzo kocha swoich rodziców, ceni sobie prywatność ponad wszystko, więc od razu powiedział, że on się nie widzi w takim układzie, bo on chce robić to co mu się podoba (a tu by starzy się platali cały czas i ani się pobzykać, ani poklócić, artstyczny nielad też byłby niewskazany ;)), jemu mieszkanie wystarczy, jak będzie nam za ciasno to wymienimy na większe, a poza tym on nie ma zamiaru harować jak wół,żeby dom utrzymać i spłacać długi, które przy takiej inwestycji na pewno się pojawią. Jego mama trochę kwękała, ale chyba zdała sobie w końcy sprawę, że nie trafiła z "niespodzianką" ;) :laugh:

Pozdrawiam ;D
 
reklama
My naszczęście mieszkamy zdala wszystkich ;D
teść się nie wtraca tylko daje "dobre rady" i czasami wkurza takim tekstem jak opisałam wcześniej, teściowa baaaaaaaaaardzo daleko(2500kilometrów) rewelacja, ale na rozwiązanie przyjedzie i dobrym radom końca nie bedzie ale mam nadzieje ze mieszkac na ten czas u nas nie zamierza ;) żeby mi pomagać ::)
Moi rodzice blisko ale na piechote nie przyjdą ;) , samochodem 20 minut,kocham ich bardzo ale odległość idealna ;)
Gorzej z babcią K. bo ta 5min tramwajem (nie myślcie że to kochana staruszka , 65 lat wystrojona hrabianka)uwielbia swego wnusia(czyt. K.)i żadna dla niego dobra nie jest :( , no i z każdym problemem(czyt.pierdołom)dzwoni z płaczem do K. teraz jej nie ma więc jest spokój ale w sierpniu wraca na stałe :( i bede miała dwójke dzieci ale nawet gdyby nasza mróweczka budziła mnie co godzinę to mnie tak nie zmęczy jak ona ::) aż się boję, bo w końcu K. sie wk... i jej nazda i będą zgrzyty.
Boje sie kobiety tego sierpnia ::) ciesze się ze mała juuż będzie z nami ale boje sie "dobrych chęci"rodzinki. nie po to K. już wziął 3tyg. urlopu żeby mi się tu cała familia zebrała tylko po to żebyśmy mogli w trójke poukładać sobie "nowe"życie na spokojnie.
Zobaczymy...
 
Dopiero co zajrzalam na forum, bo cąły dzien robiłam poprawki bo jutro zdaje juz tą zabździaną prace mgr. oczopląsu juz dostaje a karku nie czuje..ale przynjamniej bede miec juz to z głowy....no więc poczytałam wasze newsy co do płci to moim rodzicom wszystko jedno, oby zdrowe oni juz mają 3 wnuków i 2 wnusie więc nie robi to juz to na nich wrażenia(choć moja mama mówi ,ze wnucze od rodzonej córki to co innego jak od synów) ale za to teście sie modlą o chłoptasia bo mają juz wnuczke i teraz by im sie wnuczek przydał pozatym to ich jedyny syn więc kto ród przedłuży?? my bysmy chcieli córe ale jak bedzie synus to tez bedzie ok oby zdrowe było ,11 maja mam wizyte u gina to moze sie dowiemy jak sie znow nie zakryje maluch...pozdrawiam!
 
My to mamy luz w porównaniu z Wami, choć właściwie dopiero od roku, bo wczesniejsze mieszkanie mieliśmy za blisko rodziny Piotrka. Teraz zarówno moi, jak i jego rodzice muszą do nas dojechać (a nie mają samochodów), więc to my wyznaczamy terminy i czasy wizyt, co jest bardzo na rękę. :) Po porodzie na pewno i mama i teściowa mi pomogą, ale później w ogóle się nie martwię, że ktokolwiek będzie się wtrącał. :D
 
My tez mamy w sumie spokoj. Mieszkamy jeszcze osobno - ja z moimi rodzicami, T. ze swoimi, ale po ur. maluszka pewnie zostaniemy u mnie. Mamy duzy dom, moi rodzice nie mieszaja sie do niczego, siostra od pzazdziernika wyjezdza na studia, a mama nie pracuje, wiec przynajmniej nie bedzie sie jej nudzic :)
 
A moja mama na szczescie mieszka ponad 200 kiloskow ode mnie. Nie zebym uwazala, ze straszna jest, ale niestety nauczycielka i ma swoje nauczycielskie jazdy ::) Raz na jakis czas przez kilka dni jak najbardziej, kochana jest, ale na dluzsza mete to bym nie chciala, zeby za bardzo mieszala sie do mojego zycia. Zwlaszcza, ze mimo, ze lubi mojego meza to jest w stosunku do niego ostrozna, wiec nawet o zadnym konflikcie miedzy nami nie moge jej powiedziec, bo zaraz na niego wjezdza. Znaczy nie krzyczy do niego ani do mnie, ale zaraz zaczynaja sie pytania, czy ja jestem pewna, ze chce z nim byc, czy na pewno dobrze zrobilam wychodzac za niego... Blleeeeee, i takie tam inne. Potrafi czasem mi zycie uprzykrzyc. Wiem, ze na poczatku w ogole go nie lubila, natomiast strasznie wychwalala pod niebiosa mojego bylego, ze on taki wspanialy, cudowny, boski i w ogole. Taki pomocny, uprzejmy, grzeczny i nie wiem co jeszcze. No dobra, tylko ze jak za pierwszym razem sie rozstalismy to powiedziala, ze nigdy wiecej nie chce go widziec, ze nie chce go znac, a jak sie zeszlismy po kilku miesiacach, to on sie tak strasznie staral, zeby odzyskac zaufanie mojej mamy. No i jej zaufanie odzyskal, mojego nie. Znowu sie rozstalismy, tym razem na dobre, a tu moja mama jak mialam zajebistego dola stwierdzila, ze czego ja sie spodziewalam, przeciez to naturalne, ze to moja wina... To, ze moj kochany mnie zdradzal z kobieta, dla ktorej zostawil mnie wczesniej, ale im nie wyszlo, wiec do mnie wrocil (potem zostawil na MOIM kompie tekst emaila do niej, jak to on ja kocha i jak strasznie za nia teskni), ale to moja wina, ze sie rozstalismy... Jeszcze sie okazalo, ze bylam w stosunku do niego zlosliwa po rozstaniu, bo nie plaszczylam sie przed nim i nie blagalam, zeby do mnie wrocil... Zapytal nawet z ironia i zwyklym chamstwem, czy pierscionek zareczynowy zamierzam sobie zostawic - nawiasem mowiac byl spakowany w torby dla niego. No generalnie jak juz zaczelismy z powrotem rozmawiac ze soba to mu to powiedzialam i nawet przyznal mi racje, przeprosil i dzieki temu teraz sie przyjaznimy, ale jesli chodzi o reakcje mojej mamy, to ciagle boli, ale nie chce jej tlumaczyc wszystkiego, po co. Na szczescie powoli ale stale jej stosunek do mojego kochanego robi sie coraz bardziej pozytywny :D

Jesli chodzi o tesciow, to oni sa lajtowi ;) W nic sie nie wpieprzaja, nic ich nie obchodzi nasze zycie, klotnie i konflikty. Mozna im sie wyzalic, ale nie staja nigdy po zadnej stronie, po prostu wysluchaja. Mieszkaja 20 kilosow od nas, ale byli u nas tylko w dniu naszego slubu - normalnie my jezdzimy do nich :)

Jesuu, ale sie rozpisalam, nawet niekoniecznie na temat :D
 
Karoo, zycze powodzenia i zeby mamuska zaczela darzyc Twojego mezulka taka 'miloscia' jak Twojego 'okrutnego' ex :)!!
Moja mama uwielbia T. Ma u niej niezle chody :) Nieraz zadarzylo jej sie juz mu powiedziec, ze wolalaby sto razy Jego niz nas dwie :) No, ale tak to juz jest, jak sie zawsze chcialo miec syna i wyszly 2 corki :) Z rodzicami mamy swietny kontakt, dlatego nic a nic nie moge narzekac! Moi rodzice oboje sa na maxa wyluzowani (ojciec troche mniej), a z moja matka jak bylam troszke mlodsza na dyskoteki chodzilam :) - do dzisiaj jest na "Ty" z moimi kolezankami :) Bedzie z niej taka nowoczesna babcia. Wczoraj sie smialam, bo cos tam gadamy, a moja mama zaczna mowic: "....moja wnuczka..." i obie wybuchnelysmy smiechem, bo moja mam na babcie absolutnie nie wyglada. Smiesznie bedzie jak 4 pokolenia kobiet udadza sie na zakupy :) Moja babcia, mama, ja i mala :)
 
Ja mam swoich rodziców 350km od siebie także smutno mi z tego powodu ale zawsze raz w miesiącu starałam sie ich odwiedzac teraz juz rzadziej bo niestety w ciązy 7h pks jest uciążliwe...a tesciow mam ze 2 osiedla dalej ale tez są w porzo w nic sie nie wtrącają a nawet bym powiedziała ze duzo pomagają (np wczoraj dostałam 2 siaty ciuchów ciązowych i dla maluszka..niewiem skąd ona je wytrzasneła ale mi sie przydadzą) odwiedzaja nas ze 4 razyw roku na imieniny nasze i urodziny a tak to my jezdzimy do nich co niedziela na obiadki ..takze moze byc! nie mam co narzekac ..pozdrawiam
 
A tak wogle to jestem z siebie dumna oddałam dzis już swoją prace mgr i czekam tylko na obrone ...koniec tej męki.....ufff
 
reklama
No to gratuluje Jaaga oddania pracy! Kiedy obrona?
Ja jutro jade swoja oddac. Bylam juz w zeszlym tygodniu i kazala mi promotorka dopisac, co uczynila :) Mam nadzieje, ze juz bedzie ok i tez bede czekac tylko na obrone.
 
Do góry