reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Powrót Do Pracy

oj ja tez wf kocham i niewyobrazam sobie żeby az tyle dzieci nie mogło ćwiczyć - jakies garbate pokolenie nam rosnie;-)
Ale ja miałam 6 godzin wf i do tego codziennie treningi:-) oj jaka bym miała teraz figurę gdybym tyle ćwiczyła co kiedyś:szok:
 
reklama
Ja mialam okazje byc dwa razy na wywiadowce mojego najmlodszego brata...No i troche sie nasluchalam...Nauczyciel bardzo fajny facet-ok 30 lat-taki z powolania...A dzieci to polowa klasy to takie male potwory...
No i opowiadal tak mi facet ze teraz to nie krzykniesz bo zaraz dzieciaki sadem strasza...A i nawet zdazyly mu sie przypadki ze starsi bracia jego uczniow poprostu przyszli do szkoly i chcieli go bic..:szok:Przeciez to jest paranoja...

Duzo zalezy od naszego wychowania..Jak nie ma zadnych zasad w domu to i dziecko nie uznaje ich po za nim...Tu np.w De zadko widze by jakies dziecko czy osoba mloda ustapila miejsca komus starszemu czy kobiecie w ciazy...A jak ogladam w tv co dzieje sie w szkolach to najlepiej zostawilabym Noemi w domu...Poprostu boje sie o jej zycie...
 
Pati, mnie też kiedyś 8-letni uczeń straszył, że jego ciocia pracuje w sądzie i może zrobić ze mną porządek.... Tak to dzisiaj wygląda. A co do zdania ell, że nauczyciele sami na to pracują.... no cóż, nie jestem może obiektywna w tej sprawie, ale mam trochę inne zdanie. Nauczyciel dzisiaj nie może NIC, bo zaraz wyciąga się konwencje o prawach dziecka albo inne ustawy czy rozporządzenia, a uczniowie są bardzo dobrze przygotowywani przez rodziców do tego, jak się "nie dać" nauczycielowi. Ell, skoro Twoja teściowa opowiada takie rzeczy i jej dzieci to słyszą, to nic dziwnego, że nie czują respektu przed nauczycielami. Skoro mama uważa, że to są bzdury i nie warto się tym przejmować, to jest to jednocześnie przyzwolenie dla dziecka, że może tak dalej postępować. Widzę też po zachowaniu mojej bratowej, jak łatwo rodzic może podkopać autorytet nauczyciela. Skoro ona mówi przy moim chrześniaku, że jego pani jest głupia, bo np. kazała przynieść na lekcje kasztany, albo zadała trudne zadanie domowe, to Mateusz inaczej już o niej nie mówi, jak tylko "głupia baba". Albo kiedy poskarżył się, że pani kazała mu czytać na głos przy klasie, a on się wstydzi i głupio się czuł, to ona od razu mu obiecała, że pójdzie jutro do szkoły i zrobi z tym porządek - i poszła!
Nie zgadzam się też z tym, że im starszy nauczyciel, tym lepiej. Może w przypadku mężczyzny wiek nie ma znaczenia, ale kobieta ok. 40 już nie jest szanowana przez uczniów. Nie mówią o takich nauczycielkach inaczej, jak tylko " starucha", "emerytka", "baba jaga", nie mają wobec nich nawet odrobiny szacunku i przy każdej okazji naśmiewają się z nich. Ostatnio nawet słyszałam określenie "stara baba na pastwisku" - chodziło o 42-letnią nauczycielkę...

Mogłabym jeszcze wiele napisać na ten temat, ale to nie czas i miejsce na to. Dodam tylko, że szkoła zbiera owoce wychowania przez rodziców. Jeżeli wychowamy nasze dzieci " bezstresowo" i na umiejące się w życiu rozpychać łokciami, to nie dziwmy się później, że w szkole są problemy z takim uczniem. Bardzo często rodzic ma problem w domu z jednym czy dwojgiem dzieci, a nauczyciel ma ich całą klasę, a u nas np. przeciętnie przebywa jednocześnie ok. 50 uczniów....
Koniec wykładu :-D:-D:-D
 
A ja tak czytam i czytam i.... zastanawiam sie, czy kiedys tez tak bylo, czy z punktu widzenia ucznia szkola wyglada inaczej....

Ja mysle, ze - nazwijmy to: wina - lezy po obu stronach. Wiem, ze dziecko spedza w szkole mnostwo czasu i chcac, nie chcac jest przez te szkole ksztaltowane, ALE dom, rodzina, wartosci wyniesione z domu - to podstawa! Przeciez dziecko idzie do szkoly dopiero jak ma tych 6-7 lat, wczesniej uczy sie zycia od mamy, taty, rodzenstwa, dziadkow.... Poza tym nie spedza tam jednak calych dni....

Rodzice poluja teraz na pieniadze i pozycje, zapominajac o tym, ze ten maly Czlowiek wymaga ogromnie duzo nakladu pracy. Wygodnie jest "oddac" dziecko pod opieke przedszkola, szkoly, nauczycieli i potem powiedziec, ze to oni sa winni temu, ze dziecko jest takie, jak jest... Wiem, takie czasy, ze trzeba pracowac (sama to robie), ze czasu dla dzieci jest mniej, niz wtedy kiedy my bylysmy dzieciakami, ale... wartosci mozna wpajac od urodzenia, nawet nie bedac z tym kaczorem 24 na dobe...

To z jednej strony...

A z drugiej: nauczycielem sie jest niezaleznie od wieku. Jesli ktos jest dobry, jesli ma podejscie i robi to z pasja, to moze byc powazany i szanowany majac lat 30... Jesli jest kiepski i robi to tylko dlatego, ze tak mu w zyciu wyszlo - to nigdy nie bedzei dobrym pedagogiem. Niestety. Mialam w swoim zyciu i takich, i takich.

A juz tak na koniec. Dzieciaki chyba jednak sa "gorsze", niz kiedys.... pod wzgledem tupetu, pewnosci, ze sa chronione przez prawo, sady, trybunaly itd., ze moga wszystko, bo nikt im nie naskoczy.... Ale to chyba tez wynika z wychowania, z tego, o czym sie w domu rozmawia, z podejscia rodzicow (tak, jak mowi Asia: jesli rodzic w ten sposob w domu mowi o szkole, to dziecko to kupi i bedzie tak mowic dalej)...

Mnie przerazilo, jak kiedys ktos opowiadal, ze poszedl pracowac jako nauczyciel matematyki w szkole prywatnej - sredniej szkole. Mial uczniow lepszych i gorszych, jak wszedzie. Ktoremus z tych gorszych postawil na klasowce pale. Nastepnego dnia przyszedl rodzic i mowi tak: "panie kochany, nie wiem, czy pan wie, ale to JA place panu pensje w tej szkole, wiec jesli pan chce tu nadal pracowac, to moje dziecko ma miec w dzienniku przynajmniej czworki, rozumiemy sie?"... Facet zrezygnowal z nauczania......

....i kto tu nie ma umiaru w pisaniu?... ;-) ...i nie mowic mi wiecej (Baska, Mamoot), ze sie nie wypowiadam w osobistych kwestiach ;-)
 
Ja też wiele słyszę o tym co się dzieje w szkołach ponieważ połowa mojej rodziny pracuje jako nauczyciel :szok:Ja jak tak posłucham o tym wszystkim to strach mi o dziecko bo moja córka idzie już do zerówki. Wiem że dziewczyny biją koleżanki jeśli np. nie dostaną pieniędzy, biżuterii czy innej bzdury, narkotyki są dostępne, alkohol, jak się nauczyciel nie podoba to można go postraszyć, włamać się mu do domu czy auta a nawet pobic:szok::szok::wściekła/y:I gdzie ci rodzice?! Oni święcie wierzą ze ich dziecko jest takie dobre a to nauczyciele chcą mu zaszkodzić... itd. Po prostu brak słow
 
Heatherek :) dzisiaj odrobiłaś za wszystkie czasy ;)
a tak serio - napisałaś dokładnie to, co i ja myślę na ten temat, według mnie przede wszystim rodzina - chociaż mogę jeszcze podkreślić 2 rzeczy (z własnego doświadczenia - jak pracowałam w szkole i niejednokrotnie prowadziłam dla nauczycieli rady szkoleniowe) że wiek nauczyciela zazwyczaj nie ma znaczenia - miałam młodych nauczycieli którzy mieli autorytet i starszych którzy nie mieli i odwrotnie, problemem było to że nauczycielom niektórym po prostu nic sie nie chciało - mieli w głębokim poważaniu np to, co to jest ADHD, czy jak można stworzyć jakiś program przeciwko agresji, albo chociażby to, żeby ich klasie zrobić zajęcia integracyjne...tu sie zazwyczaj pojawia argument że za takie pieniądze i przy "takiej" młodziezy to się nic nie chce...no ale to właśnie wg mnie jest to powołanie do tej pracy - "żeby się chciało"
 
Asiu jedno sprostowanie, moja teściowa nigdy przy maluchach nie gada o szkole, tylko ze mna w prywatnych rozmowach.........więc proszę nie dodawaj faktów:tak:Jak musi to wędruje do szkoły, co więcej im wieksza pierdoła, tym kara wieksza....aby więcej z powodu takich bzdur nie musiała latać....Tak naprawde to większego rygoru nie widziałam nigdzie:szok:ja w porównaniu do nich to miałam luzy.........

A akurat doswiadczenia nie mozna jej odebrac, bo czwórka dzieci robi swoje....i mówiąc szczerze, jesli będę miała synów, to chciałabym wychować ich tak jak ona wychowała swoich......
 
a u mnie to różnie z tym gberaniem przy biuscie, przed @ uwielbiam, po hm....wsio mi jedno;-)chyba zależy od dnia:-)



eh nie tutaj miało być
 
Ell :) ale tutaj wniosło miłe rozluźnienie nieprzyjemnej edukacyjnej atmosfery ;) u mnie tez zalezy od etapu cyklu-generalnie lubie ale bywają dni że wkurza...
 
reklama
Ale dyskusja rozgorzała... a najlepsze jest jej zakończenie :-D:-D:-D
Ell, bardzo przepraszam za niewłaściwe zinterpretowanie Twojej wypowiedzi :sorry2:Ja po prostu widzę na bieżąco, co się dzieje, słyszę wiele negatywnych uwag kierowanych w stronę nauczycieli, przeinaczanie faktów, podawanie do publicznej wiadomości wielu nieprawdziwych informacji - to mnie po prostu boli. Wszyscy uważają, że być nauczycielem to najfajniejszy i najłatwiejszy zawód na świecie - a to nie jest prawda :no: Ja dostaję na rękę 1300 zł - nie mam żadnych dodatków typu motywacyjny itp. Jest to wynagrodzenie za:
- 26 godzin dydaktyczno-wychowawczych
- funkcję protokolanta Rady Pedagogicznej oraz rady świetlicy
- opiekę nad chórem uczniowskim ( wyjścia na koncerty średnio raz w miesiącu, przygotowywanie strojów na występy, zakupy związane z działalnością chóru, opieka nad dziećmi w drodze na i z koncertów itp.)
- prowadzenie teatrzyku świetlicowego ( próby, występy, przygotowywanie dekoracji i strojów, szukanie sponsorów, wyjścia z programem artystycznym do Domu Kombatanta, Domu Kultury itp.)
- "oprawę komputerową" pracy świetlicy typu: wykonanie dyplomów, pisanie ogłoszeń, informacji itp., przygotowywanie kart konkursowych i wszelkie inne zadania związane z pracą na komputerze ( robię to wszystko oczywiście w domu na swoim sprzęcie )
- wyjazdy na kilkudniowe wycieczki szkolne jako opiekun ( nie wiem jak w innych szkołach, ale u nas nie płacą dodatkowo za opiekę nad uczniami przez 24 h/dobę)
- zorganizowanie i prowadzenie 2 razy do roku sklepiku z pracami naszych uczniów ( zbieranie funduszy na cele charytatywne).
Oczywiście wszystkie te dodatkowe zajęcia wykonuję poza 26-godzinnym czasem etatowym. Dodatkowo jeszcze uczestniczę w co najmniej kilku szkoleniach rocznie, za które płacę sama, z własnych pieniędzy. Gdyby nie wakacje, moja psychika długo by tego wszystkiego nie wytrzymała... Ferii zazwyczaj nie mam wolnych, ponieważ prowadzę tzw. półkolonie u nas w szkole - co prawda to już za dodatkową opłatą, ale jednak nie mam wyboru, nikt się mnie nie pyta, czy chcę pracować, czy wolę odpocząć...

Przepraszam za kolejną tak długą wypowiedź... Zamykam temat :-D
 
Do góry