reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Powrót Do Pracy

Ell, ale się biedna Otylka namęczyła, a Wy razem z nią....:-( Tyle chorób u takiego maluszka... Całe szczęście, że udało Wam się jakoś temu zaradzić i już jest dobrze.... A Paniom ze żłobka łatwo radzić... Z takich sytuacji nie ma idealnego wyjścia. Najlepiej byłoby zrezygnować z pracy i siedzieć z dzieckiem w domu, tylko z czego je później utrzymać, nakarmić, ubrać... Tyle się słyszy o polityce prorodzinnej, tylko jakoś nie widać, żeby te słowa miały jakieś poparcie w czynach :angry:
 
reklama
My planujemy oddac mloda do przedszkola na drugi rok od wrzesnia...Tak na 4-5 godzin dziennie...Ale nie dlatego ze sytuacja nasz zmusza,poprostu chcemy zeby Noemi miala kontakt z dziecmi(tu nie mamy znajomych ani nawet sasiadow z dzieciaszkami) no i szlifowala jezyk...Zreszta ja jak Cicha nie mam talentow pedagogicznych i Ptysia chyba tez juz sie ze mna nudzi...:sorry2:A mnie brakuje strasznie chociaz ze dwie ,trzy godziny posprzatac czy ugotowac w spokoju...Juz nie mowie o tym ze poczytalabym sobie czy poszla spokojnie na zakupy nie myslac o tym ze zaraz mi mloda nawieje:-)
 
Pati wierze, a poza tym będzie to dobre i dla Ciebie i dla małej.

Asia u nas też nie obędzie się bez mojej pracy, a poza tym prawda taka, że dziecku w końcu dorasta i puszcza spodnice mame....i co ja potem robiłabym, nie wyobrażam sobie dłuższej przerwy w pracy...teraz wszystko tak się zmienia....A bez konkretnego doświadczenia ciężko o dobrą pracę.
 
O rany, Ell, rzeczywiście mieliście ciężko... ale super, że udało Wam się znaleźć odpoweidnie rozwiązanie.

Nasza Martusia też sporo chorowała, na początku przez dość długi czas też nie było tygodnia, żeby cały przechodziła. Wtedy kombinowaliśmy okropnie, ale na szczęście pracowaliśmy w sklepach, więc również w weekendy- wtedy zamienialiśmy się z kimś, kto miał wolny weekend, mąż pracował głównie od 15 więc czasem chodził troszkę później- jak ja już wróciłam, i jakoś dawaliśmy radę. Teraz już nie jest tak łatwo, jak Martuś zachoruje to trzeba prosić, żeby ktoś przyjechał- babcie albo jakieś kuzynki, niestety wszyscy mieszkają jakieś 100 km od nas. Ale- odpukać- Martusia już mniej choruje, no i zawsze udało się, że ktoś akurat mógł przyjechać jak było trzeba.

Ja się tylko pocieszam jednym- dzieci, które nie chorują, to wyjątki. Chorują w żłobku, jak nie chodzą do żłobka, to chorują w przedszkolu- z tą tylko różnicą, że jedne mniej, inne więcej. Pamiętam jak synek mojego brata poszedł do przedszkola- on i jeszcze jeden chłopczyk chodzili do żłobka, więc chorowanie mieli za sobą, i chodzili regularnie, a z pozostałych dzieci ciągle połowy nie było. Tak po prostu zwykle jest jak dziecko pójdzie do grupy dzieci. A to głównie z tego powodu, co pisze Ell- jeden rodzic przyprowadzi chore dziecko, to zaraz następne coś dopadnie, i tak idzie łańcuszkiem...
 
Kuba co prawda do żłobka nie chodzi i siedzi w domu z babcią, ale jego brakt regularnie przynosi ze szkoły różne bakterie i wirusy i nie było miesiąca żeby Kuba nie był chory, a w wakacje cudowna przerwa. Z tym nabywaniem odporności to fakt. Zeby maluch ją nabył musi swoje odchorować.
Asiu życzę żeby z Marcinkiem było wszystko ok i szybko się zaklimatyzował w żłobku. My chyba też będziemy musieli pod koniec roku skorzystać z tego rozwiązania, bo szwagierga w listopadzie rodzi i teściowa będzie jej na początku pomagać. Mam tylko nadzieję że się dostaniemy
 
Sumka, to ty już papiery składaj. My czekaliśmy od początku sierpnia do połowy lutego, a i to tylko dlatego, że nowa grupa niemowlęca była otwierana- bo tak to dopiero teraz od września by Marta poszła... kolejki są, że szok! Jak się okaże, że nie trzeba, zawsze możesz potem zrezygnować.
 
Wy tu dziewczyny martwicie sie o miejsca a ja to modle sie by mi przedszkola pod nosem nie zamkneli:eek: Tak u nas "duzooo" dzieci na osiedlu ze moze to grozic:baffled:
 
Co do mojej pracy to z budowlańca przekształciłam się na cukiernika :-):-D. kręce eko-ciastka. Praca bardzo mi podpasowała no wicie ekologiczne produkty żadnej chemi i takie tam a to przy moim spojrzeniu na swiat rewelacja . Jak narazie jestem bardzo zadowolona, szefowa fajna babka ,pieniądze nie najgorsze, przy okazji ucze si e jezyka .Fajnie,fajnie, fajnie.....

Co do przedszkola to my yteż planujemy od następnego roku żeby Zośka szlifowała język . W domu mówimy doniej po angielsku podczas zabaw ale wiadomo że to kropla w morzu a w przedszkolu szybciej załapie no i nowych znajomych bezie :-) bo my Tak jak Pati nie mamy sąsiadów z dzieciaczkami i Ziutka nie ma z kim się bawić
 
Dziewczyny, po 2 latach przerwy byłam dzisiaj pierwszy dzień w pracy i jestem załamana. Tak bardzo się cieszyłam, że wreszcie wyjdę z domu, że aż zapomniałam, jaka u mnie w szkole panuje wstrętna atmosfera. Każdy trzyma język za zębami, bo nie wiadomo, co przy kim można powiedzieć. Dyrektorka chodzi ciągle zła jak osa i tylko krytykuje i wymaga. Koleżanki straszą, że dzieci są nie do wytrzymania - pracuję w świetlicy w szkole, która ma opinię szkoły dla elit. Niestety oznacza to tyle, że większośc naszych uczniów to dzieci tzw. nowobogackich, dla których najwyższą wartością jest pieniądz i własna firma, temu poświęcają najwięcej uwagi, a dziecko i w ogóle inni ludzie zupełnie się nie liczą... Na porządku dziennym są sytuacje, w których uczeń mówi do nauczyciela " kur.o", "szmato", "daj mi spokój", "a co ci to przeszkadza" itp., a rodzic jest dumny, że udało mu się wychować dziecko, które umie rozpychać się łokciami, więc poradzi sobie w życiu... Nie wiem, czy zdołam przywyknąć... Jeśli tak to będzie wyglądać, to chyba nie będziemy czekać, tylko zaczniemy starać się o dzidziusia wcześniej...
 
reklama
Asia :( nie zadroszczę atmosfery, zawsze możecie sie uciec do tego co piszesz ;)
JA mam radę w środę i na razie sie cieszę...zobaczę co będzie po...
 
Do góry