reklama
Stokrotki gratulacje! Moze nie bezposrednio ale zawsze to jednak troche czasu dla siebie:-) No i fajnie, ze sie wam udaje pogodzic prace z opieka nad Zosia (tylk jak twoj Wiesiu daje rade bo z tego co pisalas to on chyba pracuje na nocki (czy zle kojarze?).
stokrotki
czerwcowa mamuśka (2006)
Widze Cicha ze masz świetną pamięć:-) Wiesiu pracuje na nocki ale daje rade wsumie to tylko 4 godzinki , czteropak RedBulla i nic nie jest mu straszne;-).A tak naprawde to ciesze się bardzo ze wkońcu wylgnełam z domu , faktycznie to w jakiś tam sposób czas tylko dla mnie no i widać że Zosia też zadowolona że tata spędza z nią więcej czasu no i tata szczęśliwy ,,,hihihihihi jak widać wszyscy zadowoleni no i musze się "pochwalić" że z moim angielskim nie jest tak źle (nie potrzebnie się obawiałam) jakoś mnie rozumieją;-)
ell
Mama czerwcowa'06 Fan(ka)
- Dołączył(a)
- 23 Listopad 2005
- Postów
- 3 515
stokrotki świetnie, że tak wszystko się ułożyło ja osobiście widzę wiele plusów z tego powodu, że dziecko jednak nie przebywa z mamą 24h na dobę, dla mamy odpoczynek i to bardzo zasłuzony, a dla dziecka różne nowe sytuacje, z którymi musi sobie radzić.
Powiem wam wiecej, po pierwszym dniu w pracy po urlopie, wrócilam do domu, a teściowa się mnie pyta, co pewnie duzo pracy miałaś...itd...a ja odpowiedziałam: Hm..tak naprawdę to ja odpoczęłam w tej pracy po dwóch tygodniach przebywania ciagłego z Otylką.
Poza tym widzę wiele plusów tego, że mała przebywa to u jednych dziadków, to u drugich, albo z dziecmi w żłobku..bardzo szybko się rozwija i ostatnio nawet spoważniała.. a jak mnie widzi popołudniu to przez 5 minut drze jape ze szczęscia potem biegnie i sie tuli, to cudnowne uczucie.
Powiem wam wiecej, po pierwszym dniu w pracy po urlopie, wrócilam do domu, a teściowa się mnie pyta, co pewnie duzo pracy miałaś...itd...a ja odpowiedziałam: Hm..tak naprawdę to ja odpoczęłam w tej pracy po dwóch tygodniach przebywania ciagłego z Otylką.
Poza tym widzę wiele plusów tego, że mała przebywa to u jednych dziadków, to u drugich, albo z dziecmi w żłobku..bardzo szybko się rozwija i ostatnio nawet spoważniała.. a jak mnie widzi popołudniu to przez 5 minut drze jape ze szczęscia potem biegnie i sie tuli, to cudnowne uczucie.
Kasia Kucińska
Majowa Czerwcówka '06 :)
Stokrotki, super wieści :-) nie taki diabeł straszny ;-) a pochwal się co robisz- jeśli to nie tajemnica oczywiście...
A ja trochę żałuję, że musiałam wrócić do pracy... tzn odpowiadał mi okres, gdy jeszcze pracowałam w sklepie na 3/4 etatu- byłam w domku ok. 14.30, więc miałam jeszcze sporo czasu dla Martusi, ale i pobyłam trochę poza domem (choć nie lubiłam zbytnio tej pracy...)- więc wilk był syty i owca cała a teraz mniej mi się podoba- jeszcze jak pracuję od rana to nie jest źle- wracam ok. 16.30, ale jak pracuję od 10 do 18 to porażka, w domu jestem ok. 19, więc chwilę się z Myszką pobawię i zaraz trzeba ją kąpać i kłaść spać... a rano też czasu nie ma bo muszę się wyszykować do pracy, Martusię do żłobka, nawet się nie obejrzę i trzeba wyjść z domu.
Że nie wspomnę teraz- drugi tydzień pracuję od 7.15 do 18
A co do radości jak rodzice wrócą- Martuś była ponad tydzień u mojej mamy. Jak przyjechaliśmy na weekend po dwóch dniach jej pobytu tam, to owszem, cieszyła się, ale po całym tygodniu to nie wiedziała, co ze sobą zrobić z tej radości- przytulała nas na zmianę, całowała, głaskała, chodziła krok w krok :-) jakie to słodkie było :-) a potem w nocy spać nie mogła, dopiero jak wzięliśmy ją do łóżka to zasnęła.
A teraz, po tej rozłące, taka przytulińska się zrobiła jak nigdy. Rano przychodzi do nas do łózka, przytula się, całuje nas, w ciągu dnia też się co chwilę przykleja :-)
I zaczyna gadać wreszcie :-) mówi mam, daj, chcę, am, buty, masz, myju, w ogóle co chwilę coś próbuje powtarzać, papuga mała :-) czasem jej wyjdzie, czasem nie, ale radochę ma, że hej
A ja trochę żałuję, że musiałam wrócić do pracy... tzn odpowiadał mi okres, gdy jeszcze pracowałam w sklepie na 3/4 etatu- byłam w domku ok. 14.30, więc miałam jeszcze sporo czasu dla Martusi, ale i pobyłam trochę poza domem (choć nie lubiłam zbytnio tej pracy...)- więc wilk był syty i owca cała a teraz mniej mi się podoba- jeszcze jak pracuję od rana to nie jest źle- wracam ok. 16.30, ale jak pracuję od 10 do 18 to porażka, w domu jestem ok. 19, więc chwilę się z Myszką pobawię i zaraz trzeba ją kąpać i kłaść spać... a rano też czasu nie ma bo muszę się wyszykować do pracy, Martusię do żłobka, nawet się nie obejrzę i trzeba wyjść z domu.
Że nie wspomnę teraz- drugi tydzień pracuję od 7.15 do 18
A co do radości jak rodzice wrócą- Martuś była ponad tydzień u mojej mamy. Jak przyjechaliśmy na weekend po dwóch dniach jej pobytu tam, to owszem, cieszyła się, ale po całym tygodniu to nie wiedziała, co ze sobą zrobić z tej radości- przytulała nas na zmianę, całowała, głaskała, chodziła krok w krok :-) jakie to słodkie było :-) a potem w nocy spać nie mogła, dopiero jak wzięliśmy ją do łóżka to zasnęła.
A teraz, po tej rozłące, taka przytulińska się zrobiła jak nigdy. Rano przychodzi do nas do łózka, przytula się, całuje nas, w ciągu dnia też się co chwilę przykleja :-)
I zaczyna gadać wreszcie :-) mówi mam, daj, chcę, am, buty, masz, myju, w ogóle co chwilę coś próbuje powtarzać, papuga mała :-) czasem jej wyjdzie, czasem nie, ale radochę ma, że hej
mama Marcinka
Mama czerwcowa' 06 mam na imię Asia:)))
Stokrotki, super że znalazłaś pracę i że tak dobrze wszystko się ułożyło :-)
Ell - fajowe musi być takie powitanie
Ja wracam do pracy już za tydzień... Przez jakieś 2-3 tygodnie będzie u nas moja mama, a później Marcinek pójdzie do żłobka. Chcieliśmy wziąć opiekunkę, ale nie mogłam nikogo znaleźć. Z ogłoszenia zgłaszały się same za przeproszeniem gówniary (18-20 lat), które w dodatku żądały ponad 1000 za miesiąc... przepraszam, ale ja niewiele więcej zarabiam... Ze żłobkiem też mieliśmy problem, bo zgłoszenia składa się w maju, a ja byłam dopiero 2 tygodnie temu... Ale dyrektorka powiedziała, że w najmłodszej grupie są duże rotacje i prawdopodobnie w połowie września Marcinek zostanie przyjęty... Aż się boję, co to będzie... Tzn. do pracy wracam chętnie, bo i ja sobie zasłużyłam na trochę oderwania od domu, i Marcinek powinien mieć więcej kontaktów z innymi osobami, zresztą on lgnie do dzieci... ale mimo wszystko jakiś nieokreślony lęk pozostaje gdzieś w głębi serca...
Ell - fajowe musi być takie powitanie
Ja wracam do pracy już za tydzień... Przez jakieś 2-3 tygodnie będzie u nas moja mama, a później Marcinek pójdzie do żłobka. Chcieliśmy wziąć opiekunkę, ale nie mogłam nikogo znaleźć. Z ogłoszenia zgłaszały się same za przeproszeniem gówniary (18-20 lat), które w dodatku żądały ponad 1000 za miesiąc... przepraszam, ale ja niewiele więcej zarabiam... Ze żłobkiem też mieliśmy problem, bo zgłoszenia składa się w maju, a ja byłam dopiero 2 tygodnie temu... Ale dyrektorka powiedziała, że w najmłodszej grupie są duże rotacje i prawdopodobnie w połowie września Marcinek zostanie przyjęty... Aż się boję, co to będzie... Tzn. do pracy wracam chętnie, bo i ja sobie zasłużyłam na trochę oderwania od domu, i Marcinek powinien mieć więcej kontaktów z innymi osobami, zresztą on lgnie do dzieci... ale mimo wszystko jakiś nieokreślony lęk pozostaje gdzieś w głębi serca...
reklama
aguullka
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 23 Listopad 2005
- Postów
- 36
mama Marcinka: nie masz czym się martwić ! w żłobku na pewno pracują osoby kompetentne i sprawdzone przez innych rodziców oddających pod opiekę swoje pociechy. A z opiekunką może być różnie, zwłaszcza (nikomu nie uwłaczając) opiekunkę w wieku 18-20 lat. Decydując się na opiekunkę musisz ją mieć w 200% sprawdzoną.
Miejmy nadzieję, że Marcinek szybciutko się zaaklimatyzuje i z chęcią będzie jezdził do cioć ze żłobka
Moja mama tez mnie posyłała do żłobka już odkąd skończyłam 6 miesięcy. Podobno radziłam sobie znakomicie !
Głowa do góry!
Miejmy nadzieję, że Marcinek szybciutko się zaaklimatyzuje i z chęcią będzie jezdził do cioć ze żłobka
Moja mama tez mnie posyłała do żłobka już odkąd skończyłam 6 miesięcy. Podobno radziłam sobie znakomicie !
Głowa do góry!
Podziel się: