Marzena trzymam kciuki, będzie ok, zobaczysz. Jeszcze niedawno ja przeżywałam powrót do pracy, a teraz po półtorej miesiąca stwierdzam że fajnie tak do ludzi, a i Izuni przydała sie ta odmiana, choć do tej pory rano jest protest jak wychodze do pracy:-)
reklama
mama Marcinka
Mama czerwcowa' 06 mam na imię Asia:)))
Marzena, spróbuj podejść do tego spokojnie. Rozumiem Cię, bo u nas przez jakiś czas było podobnie - teściowa próbowała za bardzo wtrącać mi się w wychowanie. Z nią za bardzo nie da się porozmawiać, bo ona nie przyjmuje do wiadomości, że coś mogłaby zrobić źle, zawsze znajdzie dziesiątki "słusznych" powodów dla tego, co zrobiła. Ale znalazłam na nią sposób. Kiedy zbieramy się w jakimś większym towarzystwie, poruszam denerwujący mnie temat, ale nie wprost, tylko jako aluzja. Dla przykładu - kiedyś rozmawialiśmy o pewnej znajomej, która samotnie wychowuje dziecko i mieszka z rodzicami. Wszyscy się tam jej wtrącają do wychowania, ona ma najmniej do powiedzenia w tym względzie. Wykorzystałam okazję i powiedziałam, że nikt nie powinien wtrącać się matce w wychowanie, bo to ona później ponosi konsekwencje itp. Całe towarzystwo mnie poparło, a na koniec nawet teściowa się z tym zgodziła. Od tej pory zawsze się mnie pyta, czy może zrobić tak, a może powinna inaczej, a co ja o tym myślę... No i mam spokój:-)
Powodzenia!
Powodzenia!
marzena9
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Październik 2005
- Postów
- 2 976
Przezylam :-)
Zreszta jak juz pisalam nie pracy sie balam chociaz czulam sie jakbym szla pierwszy dzien do nowej roboty a w tej firmie przepracowalam juz 6 lat (no ostatni rok w domu) i ekipa znana. musze sie tylko wdrozyc w nowe przepisy i zasady ale to przyjdzie z czasem. dzisiaj akurat jedlismy mojego torta, pogaduchy prawie zero klientow a ci ktorzy przyszli to zaskoczeni ze jestem ale milo bylo.
pierwszy dzien caloetatowej opieki siostry meza tez spokojnie przebiegl.
A moja tesciowa jest taka ze sobie dorabia. Ja cos powiem w zartach albo mialam co innego na mysli a ona potem sie mojemu mezowi zali ze ja tak powiedzialam i jej przykro bylo...Jak mala miala miec chrzciny to tesciowa sie uparla na becik "bo to taka tradycja i wszyscy w tym kosciele tak dzieci daja do chrztu i ona nie chce zeby jej wnusia sie zle wyrozniala". jak powiedzialam ze dla mnie becik w sierpniu to glupota i ze to zadna tradycja tylko przezytek i mam w nosie co ludzie powiedza to ona mi na to ze ja uwazam ze ona robi wszystko pod ludzi i ze dziekuje mi bardzo za taka opinie o niej I jak tu dyskutowac? Jak powiedzialam ze nie chce jej robic klopotu i sama sobie mirt zalatwie to znowu potem uslyszalam od innych ze ja mirtu dziecku nie chce dac! A w ogole to jeszcze ona kupi malej ubranko na chrzest bo widzi ze ja chce dzieko jak "ubogą krewną" do chrztu dac... A czemu? Bo powiedzialam ze sama malej chce wybrac i kupic ubranko. Jak bylam w ciazy to miala zal i mowila to mojemu mezowi ze kiedys powiedzialam ogolnie w pracy do dziewczyn ze nie lubie jak mnie ludzie dotykaja po brzuchu bo mnie to denerwuje jak ktos bez pytania lapie mnie za brzuch jakby to bylo dobro narodowe ogolnodostepne. a jej bylo przykro ze swojej wnusi poglaskac nie moze ale mi o tym slowem nie powiedziala! za to ile sie moj maz nasluchal i nawyklocal to jego! I takich ******* jest mnostwo a najgorsze ze slowem sie do mnie nie odezwie tylko sobie podorabia cala teorie spiskowa do tego co ja kiedys tam powiem i wychodzi jej ze ja najchetniej to bym jej unikala, i jej nie lubie, i takietam. GRRRRRRRR
A juz najgorzej mnie wnerwia swoim gadaniem jak to cieplej mam niunie ubierac, kocyk dawac (w lipcu!), czapke zakladac jak tylko zawieje leciutko mimo ze upal w cieniu az pot po dupie plynie ale uszki przewieje... Argumenty pediatry powtarzane przeze mnie skutkuja na chwile ale potem za dwa dni ta sama spiewka " bo mala miala chlodne raczki wiec napewno marzla tylko w body+kaftan z dlugim+dzinsowa kurtka+lzejsza czapeczka+rajstopki+spodnie na prawie 20 stopni z lekkim wiaterkiem" bylo tylko zgniłowato bo padalo w nocy. tlumaczenie ze nie raczki sa wyznacznikiem marzniecia a karczek nie docieraja albo tylko na chwile. a moja niunia na spacerach trzyma sie rurek wozka metalowych bo tak lubi i dlatego ma wiecznie chlodne raczki. czasem brakuje mi cierliwosci i nie tyle warkne cos do niej co moze powiem cos rozdraznionym tonem i juz potem ona "ma zal" bo ja niedobra jestem. szkoda gadac. a nawet jak sie staram spokojnie podyskutowac to i tak sie obraza :-)
Zreszta jak juz pisalam nie pracy sie balam chociaz czulam sie jakbym szla pierwszy dzien do nowej roboty a w tej firmie przepracowalam juz 6 lat (no ostatni rok w domu) i ekipa znana. musze sie tylko wdrozyc w nowe przepisy i zasady ale to przyjdzie z czasem. dzisiaj akurat jedlismy mojego torta, pogaduchy prawie zero klientow a ci ktorzy przyszli to zaskoczeni ze jestem ale milo bylo.
pierwszy dzien caloetatowej opieki siostry meza tez spokojnie przebiegl.
A moja tesciowa jest taka ze sobie dorabia. Ja cos powiem w zartach albo mialam co innego na mysli a ona potem sie mojemu mezowi zali ze ja tak powiedzialam i jej przykro bylo...Jak mala miala miec chrzciny to tesciowa sie uparla na becik "bo to taka tradycja i wszyscy w tym kosciele tak dzieci daja do chrztu i ona nie chce zeby jej wnusia sie zle wyrozniala". jak powiedzialam ze dla mnie becik w sierpniu to glupota i ze to zadna tradycja tylko przezytek i mam w nosie co ludzie powiedza to ona mi na to ze ja uwazam ze ona robi wszystko pod ludzi i ze dziekuje mi bardzo za taka opinie o niej I jak tu dyskutowac? Jak powiedzialam ze nie chce jej robic klopotu i sama sobie mirt zalatwie to znowu potem uslyszalam od innych ze ja mirtu dziecku nie chce dac! A w ogole to jeszcze ona kupi malej ubranko na chrzest bo widzi ze ja chce dzieko jak "ubogą krewną" do chrztu dac... A czemu? Bo powiedzialam ze sama malej chce wybrac i kupic ubranko. Jak bylam w ciazy to miala zal i mowila to mojemu mezowi ze kiedys powiedzialam ogolnie w pracy do dziewczyn ze nie lubie jak mnie ludzie dotykaja po brzuchu bo mnie to denerwuje jak ktos bez pytania lapie mnie za brzuch jakby to bylo dobro narodowe ogolnodostepne. a jej bylo przykro ze swojej wnusi poglaskac nie moze ale mi o tym slowem nie powiedziala! za to ile sie moj maz nasluchal i nawyklocal to jego! I takich ******* jest mnostwo a najgorsze ze slowem sie do mnie nie odezwie tylko sobie podorabia cala teorie spiskowa do tego co ja kiedys tam powiem i wychodzi jej ze ja najchetniej to bym jej unikala, i jej nie lubie, i takietam. GRRRRRRRR
A juz najgorzej mnie wnerwia swoim gadaniem jak to cieplej mam niunie ubierac, kocyk dawac (w lipcu!), czapke zakladac jak tylko zawieje leciutko mimo ze upal w cieniu az pot po dupie plynie ale uszki przewieje... Argumenty pediatry powtarzane przeze mnie skutkuja na chwile ale potem za dwa dni ta sama spiewka " bo mala miala chlodne raczki wiec napewno marzla tylko w body+kaftan z dlugim+dzinsowa kurtka+lzejsza czapeczka+rajstopki+spodnie na prawie 20 stopni z lekkim wiaterkiem" bylo tylko zgniłowato bo padalo w nocy. tlumaczenie ze nie raczki sa wyznacznikiem marzniecia a karczek nie docieraja albo tylko na chwile. a moja niunia na spacerach trzyma sie rurek wozka metalowych bo tak lubi i dlatego ma wiecznie chlodne raczki. czasem brakuje mi cierliwosci i nie tyle warkne cos do niej co moze powiem cos rozdraznionym tonem i juz potem ona "ma zal" bo ja niedobra jestem. szkoda gadac. a nawet jak sie staram spokojnie podyskutowac to i tak sie obraza :-)
Oj Marzena, nie zazdroszcze...u mnie moja mama jest taka że nie da sobie przetłumaczyć niczego - jak ma własne zdanie to uważa że to prawda święta i tyle- w ogóle nie nie potrafi słuchać...ale na szczęście rzadziej są takie sytuacje bo w większości poglądów się zgadzamy a gdzie się nie zgadzamy to jakoś łatwiej mi jej wygarnąć i uprzeć sie przy swoim bo to mama...
Dziewczyny, trzymajcie się dzielnie, trzeba twardo bronić swojego zdania.
U nas na szczęście rodzice się nie wtrącają. Czasem tylko swoje zdanie mają. Jak zasadne, to przyjmujemy, a jak bez sensu, to puszczamy mimo uszu.
U nas na szczęście rodzice się nie wtrącają. Czasem tylko swoje zdanie mają. Jak zasadne, to przyjmujemy, a jak bez sensu, to puszczamy mimo uszu.
stokrotki
czerwcowa mamuśka (2006)
Marzeno teściowej nie zazdroszcze.Moja teściowa troszkemnie się boi ;-) wie że twarda ze mnie kobita i że sobie nie dam nic wcisnąć:-) Poprostu Marta-uparta:-) ;-) . No i plusem jest to że jest daleeekoooo, daleko od nas , więc ją kocham ogromnie :-)
P.S. Co do teściów to właśnie przylatują do nas za tydzień ,więc zobaczymy jak to bedzie z teściowymi radami :-)
Marzenko trzymaj się i nie daj się !!!!!!!!!
P.S. Co do teściów to właśnie przylatują do nas za tydzień ,więc zobaczymy jak to bedzie z teściowymi radami :-)
Marzenko trzymaj się i nie daj się !!!!!!!!!
reklama
U nas też nikt się nie wtrąca:-) Ale my też jesteśmy daleko wiec pozostają ew rady telefoniczne, a te nie sa tak wkurzające Na codzień babcie zastępuje nam niania. A niania - musi stosować się do moich zaleceń:-)
Podziel się: