reklama
aniasorsha
Mama czerwcowa'06 Fan(ka)
My majówke planujemy w górach. Kupujemy Oli profesjonalne nosidełko i jedziemy do leśniczówki u stóp śnieżnika, koło Bystrzycy Kłodzkiej. Już sie nie moge doczekać. Ciekawa jestem, jak Olka zniesie piesze wycieczki. mam nadzieję, że dobrze, bo w czasach sprzed Olki praktycznie każdy weekend spędzaliśmy od schroniska do schroniska i teraz nie chciałabym z tego rezygnować...
Ania, nie wiem czy widziałaś moje opisy nosidełka. W każdym razie polecam, jakbyś była takim zainteresowana. My mamy kid comfort I (firmy Deuter), są jeszcze II i III - to te już mega wypas!
A my nie mamy planów na majówkę
A my nie mamy planów na majówkę
aniasorsha
Mama czerwcowa'06 Fan(ka)
Bardzo fajne to nosidełko, tylko cena powalająca. Ja myslałam o takim: JPA - Nosidełko z daszkiem "KLAUDIA" !! (177894256) - Aukcje internetowe Allegro
Podobno dobre. A i cena znośniejsza... Patrzyłam na allegro za tym kid, ale nie ma żadnych przechadzanych...
Podobno dobre. A i cena znośniejsza... Patrzyłam na allegro za tym kid, ale nie ma żadnych przechadzanych...
aniasorsha
Mama czerwcowa'06 Fan(ka)
No i pewnie sie na nie zdecyduję. Szkoda mi tylko, że nie ma w nim czegoś typu mały plecaczek, żeby jeszcze jakieś rzeczy doładować, tym bardziej, że sama Oliśka super lekka...
No ale albo cena, albo ideał...
No ale albo cena, albo ideał...
marzena9
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Październik 2005
- Postów
- 2 976
Dziewczyny w poniedzialek pierwszy dzien w pracy :-( .
Zaczne od torta i zyczen bo bedziemy lekko swietowac moje zalegle urodziny ale potem juz do kieratu i to normalnie po 8 ( nawet wiecej) godzin Na szczescie teoretycznie pracowac bede ok 2 tygodni w miesiacu. tzn. ja chce tylko 2 tygodnie (pol etatu) ale moja tesciowa (jest moja szefowa hihihi) juz "widzialaby to inaczej" i "zyczylaby sobie" zeby to bylo 3 tygodnie a w praktyce wyjdzie tak ze cos tam pewnie jeszcze wymysli dla mnie i bede siedziec jeszcze wiecej GRRRRRRRRRRRR! Jak mnie wnerwi to wroce na wychowawczy i juz! Tymbardziej ze nie wracam do pracy z potrzeb finansowych a dlatego ze chce juz do ludzi troche, wkrecic sie znow w sprawy zawodowe. Wykombinowalam sobie ze pol miesiaca w domu pol w pracy i wtedy i wilk syty i owca cala - troche w pracy i troche z dzieckiem. typ mojej pracy wyklucza pol etatu standardowe a sprzyja wlasnie takiemu po pol miesiaca ale jak zwykle zycie pokaze.
Generalnie nie martwi mnie nawet pierwszy dzien w pracy bo mala opiekowac sie bedzie siostra meza i juz z nia zostawala na kilka godzin. martwi mnie raczej ile mnie ominie. boje sie ze pierwszy kroczek bedzie beze mnie, pierwsze tata i mnostwo innych drobiazgow :-( Chyba zazdrosna jestem
A juz najgorsze bedzie obcowanie z moja tesciowa i sluchanie jak to jej corcia swietnie opiekuje sie jej wnuczka, jak one sie uwielbiaja, jak mala sie do cioci cieszy, a jak ciocia ja genialnie karmi ze w trzy minuty caly sloik zjada!!! no chodzacy ideal wychowawczy i takie durne gadanie bede musiala znosic a tesciowa gada tak jakby mnie przy tym nie bylo a do tego grubo przesadza! Robi ze swojej corki bozyszcze opiekunki do dzieci a naprawde to siostra meza opiekuje sie mala zwyczajnie, bawi sie z nia i karmi jak kazdy.
Napewno wkurzac mnie jeszcze bedzie jak beda sytuacje ze cos bedzie sie dzialo wbrew mojej woli. Spanie, jedzienie i ogolnie inaczej niz ja sobie bym tego zyczyla. juz mialam probki tego: ja mowilam dzicko spi na spacerze nie dluzej niz godzine i nie dluzej niz do 18 a potem one pozwalaly malej spac ponad 1,5 godziny "bo tak ladnie spala" a ja wieczorem mialam kongo bo dziecko sie drze bo niby zmeczone bo pora na spanie a tu zasnac nie chce bo jednak wyspane i szlo spac o 24!!!! w koncu przegadalam. ale durne komentarze: och, ona jest taka kochana ze ja moglabym ja hustac na rekach nawet pol nocy" mnie do szalu doprowadzaly. w koncu to mi uszy pekaly od placzu i rece mdlaly od hustania!
Podobne wojenki toczylam o zabawianie dziecka przy karmieniu i odwracaniu uwagi od jedzenia zeby nie grymasilo. uczulona na to jestem ale przegadac sie nie da ze to daje wiecej szkody niz pozytku Siostra meza sama dzieci nie ma i ma szmergla na puncie mojej corki. na pierwszy rzut oka to dobrze ale w dalszej konsekwencji moze wytracic z rownowagi. juz w szpitalu chciala "po swojemu". My z mezem mowimy np: nie bierz malej na rece bo jadla, niech sobie sama polezy w lozeczku i podrzemie - ona po chwili przychodzi z dzieckiem na rekach z drugiego pokoju "bo sie obudzila". no i co z tego? przeciez nie darla sie. po chwili dziecko ulalo bo mialo refluks i trzeba bylo bardzo uwazac zaraz po karmieniu. innym razem na chrzcinach mala spala w wozku i chcielismy zeby byla kolo nas na sali a ona cap za wozek i idzie na dwor, maz mowi "zostaw" a ona swoje i tak kilka razy az goscie patrzyli jak na wariatow a ona sie obrazila. wkurza mnie bo wlazi mi na "terytorium matki" i chce decydowac. nawet mowi o malej "moja corka" niby w zartach, jest chrzestna ale denerwuje mnie to a przegadac sie nie da.
sorki za dlugosc posta ale mam wielkie rozterki mimo ze do pracy chce wrocic.moze mnie szlag jasny i niespodziewany nie trafi ;-)
Zaczne od torta i zyczen bo bedziemy lekko swietowac moje zalegle urodziny ale potem juz do kieratu i to normalnie po 8 ( nawet wiecej) godzin Na szczescie teoretycznie pracowac bede ok 2 tygodni w miesiacu. tzn. ja chce tylko 2 tygodnie (pol etatu) ale moja tesciowa (jest moja szefowa hihihi) juz "widzialaby to inaczej" i "zyczylaby sobie" zeby to bylo 3 tygodnie a w praktyce wyjdzie tak ze cos tam pewnie jeszcze wymysli dla mnie i bede siedziec jeszcze wiecej GRRRRRRRRRRRR! Jak mnie wnerwi to wroce na wychowawczy i juz! Tymbardziej ze nie wracam do pracy z potrzeb finansowych a dlatego ze chce juz do ludzi troche, wkrecic sie znow w sprawy zawodowe. Wykombinowalam sobie ze pol miesiaca w domu pol w pracy i wtedy i wilk syty i owca cala - troche w pracy i troche z dzieckiem. typ mojej pracy wyklucza pol etatu standardowe a sprzyja wlasnie takiemu po pol miesiaca ale jak zwykle zycie pokaze.
Generalnie nie martwi mnie nawet pierwszy dzien w pracy bo mala opiekowac sie bedzie siostra meza i juz z nia zostawala na kilka godzin. martwi mnie raczej ile mnie ominie. boje sie ze pierwszy kroczek bedzie beze mnie, pierwsze tata i mnostwo innych drobiazgow :-( Chyba zazdrosna jestem
A juz najgorsze bedzie obcowanie z moja tesciowa i sluchanie jak to jej corcia swietnie opiekuje sie jej wnuczka, jak one sie uwielbiaja, jak mala sie do cioci cieszy, a jak ciocia ja genialnie karmi ze w trzy minuty caly sloik zjada!!! no chodzacy ideal wychowawczy i takie durne gadanie bede musiala znosic a tesciowa gada tak jakby mnie przy tym nie bylo a do tego grubo przesadza! Robi ze swojej corki bozyszcze opiekunki do dzieci a naprawde to siostra meza opiekuje sie mala zwyczajnie, bawi sie z nia i karmi jak kazdy.
Napewno wkurzac mnie jeszcze bedzie jak beda sytuacje ze cos bedzie sie dzialo wbrew mojej woli. Spanie, jedzienie i ogolnie inaczej niz ja sobie bym tego zyczyla. juz mialam probki tego: ja mowilam dzicko spi na spacerze nie dluzej niz godzine i nie dluzej niz do 18 a potem one pozwalaly malej spac ponad 1,5 godziny "bo tak ladnie spala" a ja wieczorem mialam kongo bo dziecko sie drze bo niby zmeczone bo pora na spanie a tu zasnac nie chce bo jednak wyspane i szlo spac o 24!!!! w koncu przegadalam. ale durne komentarze: och, ona jest taka kochana ze ja moglabym ja hustac na rekach nawet pol nocy" mnie do szalu doprowadzaly. w koncu to mi uszy pekaly od placzu i rece mdlaly od hustania!
Podobne wojenki toczylam o zabawianie dziecka przy karmieniu i odwracaniu uwagi od jedzenia zeby nie grymasilo. uczulona na to jestem ale przegadac sie nie da ze to daje wiecej szkody niz pozytku Siostra meza sama dzieci nie ma i ma szmergla na puncie mojej corki. na pierwszy rzut oka to dobrze ale w dalszej konsekwencji moze wytracic z rownowagi. juz w szpitalu chciala "po swojemu". My z mezem mowimy np: nie bierz malej na rece bo jadla, niech sobie sama polezy w lozeczku i podrzemie - ona po chwili przychodzi z dzieckiem na rekach z drugiego pokoju "bo sie obudzila". no i co z tego? przeciez nie darla sie. po chwili dziecko ulalo bo mialo refluks i trzeba bylo bardzo uwazac zaraz po karmieniu. innym razem na chrzcinach mala spala w wozku i chcielismy zeby byla kolo nas na sali a ona cap za wozek i idzie na dwor, maz mowi "zostaw" a ona swoje i tak kilka razy az goscie patrzyli jak na wariatow a ona sie obrazila. wkurza mnie bo wlazi mi na "terytorium matki" i chce decydowac. nawet mowi o malej "moja corka" niby w zartach, jest chrzestna ale denerwuje mnie to a przegadac sie nie da.
sorki za dlugosc posta ale mam wielkie rozterki mimo ze do pracy chce wrocic.moze mnie szlag jasny i niespodziewany nie trafi ;-)
Marzenka trzymaj się ... na pewno musisz konsekwentnie określac granice i nie myśl " co inni powiedzą" jak chce niech sie obrazi, ale to ty jesteś matką i ona na Twoim miejscu ny postąpiła tak samo.. może warto z nią tak szczerze porozmawaić np. przy lapce wina i powiedzieć co lezy Ci na sercu? Chociaż wiem że to trudne, z moją teściowa tak zrobiść nie mogę wieć przychodzi jak mnie nie ma ( widziałam ją ostatnio na chrzcinach)
reklama
Marzenka trzymam kciuki!!! rozumiem Cie bo też nienawidze jak ktoś nie po mojemu moje rzeczy chce załatwiać...
Ja to chyba z teściowa z kolei mam na pieńku bo ja jestem taka że jak coś mi nie pasuje to wale prosto z mostu a ona wręcz przeciwnie...a poza tym nasze światopoglądy skrajnie się różnią....na szczęście widujemy się raz na 3/4 tygodnie z racji odległości. Mamie też czasem wygarnę ale tu jest łatwiej bo mniej się różnimy podejściem...
Ja to chyba z teściowa z kolei mam na pieńku bo ja jestem taka że jak coś mi nie pasuje to wale prosto z mostu a ona wręcz przeciwnie...a poza tym nasze światopoglądy skrajnie się różnią....na szczęście widujemy się raz na 3/4 tygodnie z racji odległości. Mamie też czasem wygarnę ale tu jest łatwiej bo mniej się różnimy podejściem...
Podziel się: