Taki lekko masochistyczny wątek... są pewnie wśród nas takie, które z przyrostu wagi się cieszą, ale mam pewne przeczucia, że jest też spora liczba tych, którym wcale nie jest do śmiechu. Czasami się zastanawiam jak to jest ze mną? czy trzymam się "normy"? Jaki będzie efekt końcowy?
Może nie spędza mi to snu z powiek ale obawy są. Bo jakoś zawsze marzyło mi się być fajną mamuśką a jak na razie czuję się jak dojna krowa
No właśnie, jak to jest u Was z apetytem i wagą? Czy też macie takie dni, że nie jest Wam dobrze ze sobą?
Ja jak na razie nie przytyłam za wiele (ok 3,5 kg) ale biorąc pod uwagę moje wcześniejsze zapasy to boję sie o efekt końcowy...
Może nie spędza mi to snu z powiek ale obawy są. Bo jakoś zawsze marzyło mi się być fajną mamuśką a jak na razie czuję się jak dojna krowa
No właśnie, jak to jest u Was z apetytem i wagą? Czy też macie takie dni, że nie jest Wam dobrze ze sobą?
Ja jak na razie nie przytyłam za wiele (ok 3,5 kg) ale biorąc pod uwagę moje wcześniejsze zapasy to boję sie o efekt końcowy...