Ale związek tworzą dwie osoby. I to te dwie osoby powinny ustalić czy są w stanie pozwolić sobie na to, zeby jedna nie pracowała przez kilka lat. Tu chyba facet został postawiony przed faktem dokonanym i mam wrażenie, że cała sytuacja go zwyczajnie przerasta.
Nie usprawiedliwiam agresji, źle, ze sie wyładowuje na nich i powinien to przegadac z terapeutą, ale to, co mowi jest sygnałem, gdzie dzieje się źle.
Ja mam koleżanki, które siedziały z dziećmi w domu, a faceci robili etat, a potem freelance po godzinach, ale oni sami się na to decydowali, a konsekwencją bylo to, że koleżanki nie miały w domu i przy dzieciach żadnej pomocy, bo faceta po prostu caly czas nie było. Coś za coś, no niestety tak działa życie.
Ale ja tez uważam, że nie ma powrotów po rozstaniach i ze tu jest po prostu maskowanie trupa od samego początku, więc ja na miejscu Autorki zrobilabym wszystko, żeby się usamodzielnić i rozwieść.